Wiosną zeszłego roku wracając z wyjazdu służbowego do Katalonii, zakupiłam na lotnisku w Barcelonie kilka czekolad. Wśród nich znalazły się dwie tabliczki z stricte barcelońskiej marki o nazwie Cacao Sampaka. Firma posiada w swojej ofercie przede wszystkim czekolady i praliny, lecz także kremy i konfitury. Dziś przeglądając ich stronę internetową widzę, iż oferują niezły przekrój czekolad single-origin, a nawet bardzo ciekawą serię "light roast". Nie mniej jednak, na lotnisku przeważała bogata paleta czekolad z dodatkami. Jeśli już o nich mowa, za swoją mleczną czekoladę z czarnymi truflami Cacao Sampaka otrzymała w 2017 roku złoto na International Chocolate Awards.
Podczas moich zakupów sięgnęłam po dwie ciemne tabliczki wykonane z ziaren z Ameryki Południowej. Dziś przed Wami pierwsza z nich, zawierająca aż 91% kakao - blendu z Wenezueli i Ekwadoru.
Podczas moich zakupów sięgnęłam po dwie ciemne tabliczki wykonane z ziaren z Ameryki Południowej. Dziś przed Wami pierwsza z nich, zawierająca aż 91% kakao - blendu z Wenezueli i Ekwadoru.
Kartonik tworzący opakowanie czekolady jest prosty i elegancki, a przez okienko możemy przyjrzeć się zawartości (co daje szczególny efekt przy wariantach z dodatkami). Po wyjęciu smakołyku z kartonika okazało się, iż w szczelnie zgrzanym opakowaniu foliowym znajduje się nie jedna, lecz dwie tabliczki. Obie dość cienkie, ważące 50 g każda, nie zostały podzielone na kostki. Czekolady od Cacao Sampaka to jedna gładka tafla z nazwą firmy wygrawerowaną na jej górze. Wszystko wyglądało bardzo kusząco i stylowo, ale... zmartwił mnie zapach czekolady. W pierwszym kontakcie zdawał się być bombonierkowo - jak polewa czekoladowa okalająca wiśniowe i orzechowe pralinki jakości nie najgorszej, ale też nie najlepszej. Pomimo tego miałam nadzieję, że w smaku czekolada da pozytywny popis - w końcu dysponowałam aż 100 g, z czego kakao stanowiło aż 91%! W aromacie dało się wyczuć także liczne palone nuty karmelu i kawy.
Pomimo początkowego wrażenia plastiku, czekolada szybko i gładko rozpuszcza się w ustach, prędko znikając. Rozpuszczała się z lekką popiołowością (zarówno w kwestii smaku, jak i konsystencji). Pomimo swej wysokiej zawartości kakao absolutnie nie masakrowała brutalnymi nutami, wręcz przeciwnie - z początku zauroczyła mnie łagodną nutą orzechów laskowych. Później narastała kwaśność połączona z lekkim ściąganiem i suchością. Pod koniec pojawiał się słodki akcent owocowy, w którym zidentyfikowałam truskawki i marakuje. Co ciekawe, mój Mąż w ogóle nie zanotował owej słodyczy - nazywał to raczej przepalonym karmelem. Generalnie wystawił tej czekoladzie surowszą opinię niż ja.
Gdyby
tabliczka była mniejsza, być może tak dosadnie nie odczulibyśmy jej
monotonii. Niby była w porządku, ale zdawała się jakby mało zarysowana,
za mało wyrazista. Przyziemna i przysadzista, bez górnych nut pełnych
energii, ulatujących gdzieś do nieba. Dynamika tej czekolady jest krótka
i podczas kolejnych prób podejścia do niej nie przychodzi do głowy nic
nowego - zamiast tego pojawia się uczucie ciężkości i przytłoczenia,
jakby zaraz miała wywołać zgagę. Coś w tej czekoladzie było blokującego,
jakbyśmy zastosowane kakao lizali przez szybę. Być może poziom kakao
przy tym blendzie i obróbce ziaren był po prostu za wysoki?
Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że inna posiadana przeze mnie czekolada tej marki sprawi, iż nadal będę miała ochotę eksplorować jej asortyment.
Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że inna posiadana przeze mnie czekolada tej marki sprawi, iż nadal będę miała ochotę eksplorować jej asortyment.
PS Przez jakiś czas zmniejszy się częstotliwość publikowania recenzji... Przyczyna może być tylko jedna - wkrótce wyjeżdżam na urlop! :)
Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy.
Masa kakaowa min. 91%.
Masa netto: 100 g (2x 50 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 534,8 kcal.
BTW: 10,4/52,9/13,4
Szkoda, że wyszła nieciekawie, ale może ta druga tabliczka zabłyśnie :)
OdpowiedzUsuńNie będę mieć dużych wymagań, oby była po prostu lepsza :D
Usuń