sobota, 23 lipca 2016

Bahen & Co. Chili & Salt ciemna 70% z chili i solą


Podczas już kilkukrotnie wspominanej na moim blogu kameralnej kwietniowej degustacji w Łodzi, miałam okazję spróbować dwóch tabliczek australijskiej marki Bahen & Co. Po ich skosztowaniu dostałam wyjątkową okazję na zakup całych tabliczek dla siebie, którą oczywiście wykorzystałam. Bahen & Co. nie jest wszak marką, którą na co dzień można zdobyć dzięki Sekretom Czekolady. A że podczas degustacji obie tabliczki wywarły na mnie dobre wrażenie, pragnęłam podzielić się nimi z Mężem i jeszcze raz skosztować ich w domowym zaciszu. Single-origin Papua Nowa Gwinea od Bahen & Co. już pojawiła się na moim blogu, teraz czas na kolejne dzieło autorstwa tej firmy.

Bahen & Co. Chili & Salt przykuwa uwagę nie tylko nazwą informującą nas o obecności wyrazistych dodatków. Mnie zauroczyła przede wszystkim przepięknym opakowaniem. Nie dość, że tekstura opakowań Bahen & Co. jest wyjątkowo przyjemna w dotyku, to jeszcze ta niesamowita grafika wyjęta wprost z podręcznika botaniki. Nie mogę napatrzeć się na to opakowanie, które stało się jednym z moich ulubionych. Nie pogardziłabym nawet sukienką z takowym botanicznym wzorem. Wyjątkowo estetyczne opakowanie Bahen & Co. ma jednak zasadniczą wadę - bardzo trudno je otworzyć. Choć stylizowany papier jest z tyłu tabliczki złożony niczym koperta, to owo złożenie przypieczętowane zostało na całej długości naklejką z opisem produktu. W efekcie, musiałam bardzo uważnie nacinać opakowanie nożyczkami, próbując jak najdelikatniej wydostać tabliczkę ze środka. Chcąc nie chcąc, śliczne opakowanie i tak zostało naruszone.




Szkoda, iż nie dowiadujemy się, z jakich ziaren kakao została wykonana czekolada. I tak czy siak, wygląda ona pięknie, a posypka z chili i płatków soli nie jest przesadzona. Tabliczka sprawia wrażenie, jakby spadła na podłogę i zebrała z niej trochę kolorowego kurzu. Bardzo podobał mi się fakt, iż wyraźnie było widać na niej płatki soli. Nie musiałam się ich na siłę doszukiwać pośród fragmentów chili, co bardzo dobrze wróżyło. 

Czekolada pachniała lekko i świeżo, choć zarazem wyraziście - po prostu bardzo apetycznie czekoladowo, jeszcze bez zapowiedzi przyprawowego szaleństwa. Mój Mąż, spoglądając na soczysto-włóknisty przekrój tabliczki oprószonej w wierzchu chili i solą, przyrównał go do przekroju przez dość dobrze wysmażony wołowy stek.


Po ułożeniu kawałka czekolady na języku zaczyna się on łagodnie rozpuszczać, pozostawiając gęsty, acz nie zalepiający film. Tak jak w zapachu, również w smaku odnajdziemy w niej wiele świeżości i lekkości. Czekolada jest w bardzo wyważony sposób słodka, nie jest syropowo ciężka, ale właśnie z takim odczuciem jedzenia świeżo rwanych, nieprzejrzałych owoców. Pojawia się w niej nieco palonych nut, ale ledwo ledwo podpalonych, tylko muśniętych ogniem - czy właściwie promieniami słonecznymi. Lekkie smaki słonecznego ogrodu pełnego owocowych tajemnic - oto jak w najprostszy sposób można streścić tą czekoladę. Jedzenie jej - nieskomplikowanej, lecz bogatej - było prawdziwą przyjemnością.



Nie wystraszcie się, degustacja Chili & Salt nie przypomina lizania słonej lizawki. Nie sypnięto na tabliczkę całej solniczki. To grube, smakowite płatki soli morskiej, które rzeczywiście zdają się wręcz pachnieć morską głębiną. Lekka i słodka czekolada o mimo wszystko słusznej zawartości bogatego i dobrej jakości kakao tworzy wymarzoną parę z taką solą, zastosowaną w przemyślany sposób. Chili również zostało tu pięknie dobrane, wyważone, pozostające nieco w tle, lecz dopełniające dzieła.


Bahen & Co. nie poszedł po bandzie, celem firmy jak widać nie było stworzenie na siłę ekstremalnej czekolady. Pomimo na pozór ekstremalnych dodatków, wszystko jest tu piękne w swej prostocie i doskonale wyważone, niczym to urzekające opakowanie. Nic nie jest tu skomplikowane, ale perfekcyjnie dobrane i po prostu przepyszne! Z chęcią bym wróciła do tej czekolady i to nie raz... Pozostawiając w buzi bogaty i świeży smak niesie ze sobą ogromną przyjemność.


Skład: ziarna kakao, organiczny cukier trzcinowy, chili, płatki soli morskiej.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 492 kcal
BTW: 8/33,1/43,5

16 komentarzy:

  1. charlottemadness23 lipca 2016 06:29

    Takie pyszności z rana..Chili i sól w czekoladzie mi nie straszna,pomimo wyważenia smaków i lekkiej łagodności z wielką chęcią bym ją spróbowała.
    Samo opakowanie też mi się podoba.Bardzo przykuwa uwagę :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Chili i sól dobrze do sibie pasują, szkoda, że nie podali informacji o pochodzeniu i gatunku kakao.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi bardzo tego brakowało, zwłaszcza, że fajnie by było wiedzieć, z czego powstała tak smaczna czekolada.

      Usuń
  3. Bardzo ostatnio się polubiłam z solą w słodyczach. Przekonały mnie do tego lody - solony migdał, najlepsze w moim życiu. Czekolady też bym chętnie spróbowała. Chilli brzmi z kolei... jakoś tak egzotycznie i to też mi się podoba. Chociaż wolę niby w potrawach wytrawnych, ale kto wie, może i zasmakowałaby mi w słodkościach. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka czekolada byłaby idealna dla osób nie do końca zdecydowanych, takich jak Ty. Kompozycja idealnie wyważona, wyrazista lecz nie przesadzona. Super.

      Usuń
  4. Połączenie czekolady z solą nam nie za bardzo odpowiada a jak jeszcze dołączymy do tego chilli to już w ogóle nie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja Ci jej zazdroszczę! To połączenie nieźle zadziałało mi na wyobraźnię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ufam Ci, gdy zachwalasz już sam zapach ;> Na pewno zdradzała szatana. A lizawka mnie rozśmieszyła, dawno o niej nie słyszałam (ani nie widziałam, ostatni raz w stadninie wiele lat temu).

    OdpowiedzUsuń
  7. Opakowane ma cudowne:) no i połączenie jak dla mnie swietne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście w pięknym opakowaniu kryła się równie piękna kompozycja :)

      Usuń
  8. O, recenzja jedynej jak dotąd czekolady której smak i zapach wyraźnie kojarzył mi się z... gotowanym bobem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie o tym zapomniałam przy swojej degustacji. A dziś mam bób na obiad ;)

      Usuń