sobota, 9 kwietnia 2016

Surovital ciemna surowa 70%


 Raz na jakiś czas moje sumienie dręczył fakt, iż nie mam w pełni rozpracowanych wszystkich Prawdziwych Czekolad pochodzących z naszych rodzimych manufaktur: Surovital oraz Manufaktura Czekolady. Postanowiłam sobie, że sukcesywnie będę owe braki nadrabiać, bo w końcu "cudze chwalicie, swego nie znacie"... Przy ostatnim zamówieniu Zotterów z foodieshop24.pl zakupiłam również dwa najnowsze dzieła Manufaktury, zaś z postanowieniem dotyczącym Surovital uwinęłam się jeszcze sprawniej. Dotąd próbowałam jedynie dwóch tabliczek z ich asortymentu (i było to już całkiem dawno temu), zaś podczas promocji w Carrefourze spontanicznie dokupiłam pozostałe trzy, jakie firma ma w swojej ofercie. Surovital pod względem czekolad w tabliczkach będę więc mieć całkowicie odhaczony.


W pierwszej kolejności postanowiłam sięgnąć po tabliczkę nazwaną "Klasyczna Gorzka". Zawiera ona 70% masy kakaowej, w pełni surowej, pochodzącej z peruwiańskich ziaren. Siedemdziesiątkę od Surovital znałam już z wersji z orzechami pekan, która dwa lata temu totalnie zawładnęła moim sercem. Ja, orzechomaniaczka, stwierdziłam wówczas nawet, że pyszne pekany przeszkadzają mi w delektowaniu się jeszcze pyszniejszą czekoladą. Po takich wspomnieniach oczekiwałam, że i tym razem zostanę urzeczona. Pierwszą czekoladą Surovital którą jadłam była wersja z migdałami, morwą i kawą o jedynie 55% zawartości kakao, a więc do niej nie chciałam się tak bezpośrednio odnosić w porównaniu zwłaszcza, że konsumowałam ją jeszcze dawniej. I tak czy siak, największym hitem od Surovital jaki dotąd jadłam były orzechy brazylijskie w surowej czekoladzie, niezapomniany prezent od Aurory Czekoladowej.


 Z ideą surowej czekolady zapoznałam Was bliżej przy okazji opisu Pacari Raw 70%. Uparcie będę Was odsyłać właśnie do tego prostego opisu, bowiem od raw-propagandy na oficjalnej stronie Surovital zrobiło mi się niedobrze. W zakładce "Dlaczego Surowa Czekolada?" dowiemy się bowiem, że każda inna czekolada prócz surowej jest wyrobem szkodliwym dla zdrowia, wręcz niebezpiecznym (i na dodatek, uwaga, zawierającym konserwanty). W mojej opinii to wierutna bzdura, zaś moje uczulenie na popadanie w skrajne ideologie od razu sprawiło, że moja sympatia do Surovital trochę zmalała. To coś, jak kampania promocyjna Farmio, przez którą firma przewala się po sądach - nasze jaja są bez antybiotyków, a to oznacza, że wszystkie inne są z! NIE dla radykalnych eko-raw-fit-wege-sratatata-wojowników zakłamujących rzeczywistość!


 Odrzućmy jednak na bok wszelkie ideologie i skupmy się na najważniejszym - samej czekoladzie. W 50-gramowych tabliczkach Surovital podoba mi się ich grubość, z poręcznym podziałem na kostki. Czekolada wydaje się być smukła, a odcień brązu jest przyjemnie ciepły. Kilka chwil zaciągnięcia się zapachem tabliczki już pozwoliło mi wystawić opinię, iż nazwa "klasyczna gorzka" jest w tym wypadku totalnie nietrafna. Gorycz? W którym miejscu?

Zapach jest bardzo łagodny, słodki w bogaty sposób. Na pierwszy plan najpierw wysuwają się maliny obtoczone w cukrze pudrze, by następnie przejść w bardziej palone nuty karmelowe. Karmel miesza się z malinami dając efekt kwiecistej miodowości.


 W smaku od pierwszego kontaktu uderza nas bardzo wyraźny miód. To dla mnie niesamowite, że w każdej dotąd próbowanej surowej czekoladzie miód był tak dominującą nutą. Wprawdzie nie jadłam ich wiele, ale w Pacari wykonanej z ekwadorskiego, a nie jak Surovital peruwiańskiego kakao - miód był równie mocno wyczuwalny. Surovital jest bardzo wilgotna w swej miodowości, a przy tym twarda niczym skrystalizowany miód - lecz rozpuszcza się w ustach bez żadnych problemów. Wypełnia gęsto podniebienie, ale nie tworzy na nim ściśle zalepiającej masy.

Zaraz po miodzie przychodzi do nas orzeźwiający efekt mięty. Rześkość zdaje się tym większa, iż struktura czekolady ma w sobie coś z przewrotności lodu - tak samo gładkiego, co chropowatego. Wraz z miętą odczuwamy lekką kwaskowatość niczym w jadalnych kwiatach dyni czy cukinii. Łagodna fuzja kwaśności ze znaczną słodyczą przywodzi na myśl również twarde i niedojrzałe banany.



 Podczas degustacji nieustannie miałam wrażenie, że specyficzność cukru kokosowego miesza tu więcej, niż sama moc kakao. Całą kompozycję podsumowałabym jako lody miętowo-bananowe ze zmrożonymi kryształkami, polane miodem, posypane malinami i kwiatami. To przede wszystkim palono-miodowa słodycz z lekkim efektem chłodu, bez ogromnej głębi i niekończącego się finiszu (na końcu pozostawia jedynie lekką szorstkość okraszoną miodem). Klasyczna Surovital jest bardzo przystępna i prosta, aż... zbyt prosta. To smaczna czekolada, ale nie porwała mnie.

Mając porównanie czystej surowej Surovital z analogiczną Pacari doskonale czuję, iż Pacari jest od naszego rodzimego wyrobu kilka razy bogatsza. W dziś opisywanej Surovital brakowało mi jakiegoś urozmaicenia, co częściowo tłumaczy fakt, dlaczego tak smakowały mi wcześniej jedzone warianty z dodatkami (choć wtedy miałam też po prostu mniejsze doświadczenie z czekoladami). Dziwi mnie tylko fakt, dlaczego wersja z pekanami wydawała mi się sama w sobie tak wybornie orzechowa.


Wydaje mi się, iż pozostałe dwie tabliczki Surovital zabiorę ze sobą na najbliższe wyjazdy w góry. Będą smacznym uwieńczeniem wędrówki, a przy tym prawdopodobnie nie wymagają maksymalnego skupienia nad niekończącymi się, dynamicznymi nutami smakowymi. Tu konsekwencja smaków wiodących jest bardzo wyraźna. Przy okazji tej czekolady - ze słodyczą jako motywem przewodnim, wielką łagodnością wynikającą zapewne po części z delikatnego prażenia - po raz kolejny wyśmiewam epitet "gorzka" zastosowany wobec ciemnych czekolad.

Pomimo tego, że czysta Surovital nie urzekła mnie mocno, jestem szczęśliwa, iż jest to polska marka. Wszak jest to Prawdziwa Czekolada, wykonana sumiennie i bez oszustw - a na dodatek coraz to lepiej dostępna! Możliwość jej zakupu nie tylko w specjalistycznych sklepach, ale i w marketach takich jak Carrefour czy Tesco jest ogromnym udogodnieniem. Życzyłabym sobie, aby Manufaktura Czekolady była równie łatwo osiągalna dla każdego.


PS Ów wariant Surovital został już wcześniej opisany na blogu Czoko.

Skład: nieprażone ziarno kakaowca, cukier z kwiatu palmy kokosowej, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 583 kcal.
BTW: 8/43/36

40 komentarzy:

  1. Jadlam orzechy w surowej czekoladzie Nie wiem,czy to taka sama jak w tabliczce,ale ja miodu nie wyczulam(a nie lubie go i mam uczulenie,wiec bym wyczula XD) .Szkoda,ze ta czekolada jest troche monotonna.Dobra,ale jednostajna.Moze 2 pozostake z dodatkami okarzą się lepsze ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tu nie ma dodatku miodu, to wszelkie sugestie miodowe i tak czy siak będą subiektywne :)

      Usuń
  2. charlottemadness9 kwietnia 2016 06:50

    Ja,kiedy jadłam tą tabliczkę, wyczułam też nuty fermentowanych napoi mlecznych.Szorstkość w tych czekoladach mnie urzeka, a w połączeniu z nutami orzeźwiającej mięty,bananów i miodem smakuje wyśmienicie.
    Ostatnio miałam szansę spróbować ich nowej wersji czekoladek mini-25g z orzechami laskowymi-65% kakao.Po zjedzeniu ubolewałam,że nie dali pełnej 50g wersji :< Była wyborna! Na początku pojawia się posmak niedojrzałych bananów,które skropiono dość obficie miodem ,po czym jest to uwieńczone lekkim podmuchem mięty.
    Mają jeszcze kawową z morwą( całą suszoną) ale jej na razie nie kupowałam :>.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie po Menakao już mało co będzie dawało wyraźnie kefirem :D. Aczkolwiek, rzeczywiście w Surovital też było trochę tego.

      Ojojoj, gdzie je dorwałaś?

      Usuń
    2. charlottemadness10 kwietnia 2016 06:25

      akurat miałam to szczęście,że były w eko sklepie,do którego czasem zahaczam :>

      Usuń
    3. Jak je gdzieś napotkam, to na pewno zakupię!

      Usuń
  3. Brzmi smacznie, chociaż kiedy ja jadłam wersję z orzechami, wydawało mi się, że przez nie trochę tracę z samej głębi czekolady... teraz tak coś czuję, że aż takiej głębi, o jakiej myślałam, mimo wszystko tam nie ma. Nie zmienia to faktu, że muszę je wszystkie i tak spróbować. :D A o Pacari surowych marzę już od dłuższego czasu, po spróbowaniu takiej jednej czekolady (tym razem sobie wpisu nie zaspoileruję :P ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przy wersji z orzechami miałam to samo wrażenie!

      Ej no, zdradź choć troszkę o jaką chodzi :)

      Usuń
  4. Nieco inaczej odebrałam tą czekoladę, Ale wiadomo, mam mniejsze (żeby nie powiedzieć prawie zerowe) doświadczenie z prawdziwie gorzkimi czekoladami, więc słodycz i łagodność Surovitalu zdecydowanie mnie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle mogę jedynie okazać swoje uczucia względem ciemnej wyłącznie zwracając uwagę na wygląd, bo w tym temacie jestem totaaaaalnie zielona. Jednak te kostki to jedne z ładniejszych jakie widziałam. Są tak grube, że naprawdę bym zjadła mimo, że to nie mleczna. Mam wrażenie, że w tak grubej kostce po prostu nie może się kryć cokolwiek nijakiego. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat względem Surovital z łatwością możesz coś zrobić ze swoją zielonością, bowiem jest naprawdę łatwo dostępna :).

      Usuń
  6. Szkoda, że kiedy robiłyśmy zamówienie w jednym z eko sklepów to akurat nie mieli tego jedynego wariantu ale na szczęście mamy wersję z pekanami także nie musimy sobie włosów z głowy wyrywać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też bardziej je lubię z dodatkami, szczególnie goji z nibsami i wiśnię z acai. Ta dostępność w marketach to świetne posunięcie, przechodząc przez Tesco często nie mogę sie jej oprzeć i przez to CoCOA jest ostatnio jedną z najczęściej jedzonych przeze mnie czekolad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat te dwie jeszcze czekają w kolejce. Mnie na szczęście aż tak bardzo nie kuszą, ale to wszystko przez to, że unikam póki mogę powtarzania tych samyh czekolad ;)

      Usuń
  8. Mam pytanie... co oznacza stwierdzenie burżujska czekolada? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, co ktoś ma na myśli. Burżujska, że niby droga?

      Usuń
    2. Spotkałam się z takim określeniem czekolady Lindt 99% i to na dwoch blogach :)

      Usuń
    3. Lindt 99% ja bym nazwała oszustwem, a nie burżujstwem :P

      Usuń
    4. Aż taka niedobra? :P Kwaśna? :)
      Pamiętam jak dostałam od taty w prezencie czekoladę Wawel 90% - to dopiero obrzydlistwo... nawet kiedy przetopiłam ją na polewę i dosypałam cukru nie zmienił się jej smak na lepsze ;/

      Usuń
    5. Smak to w dużej mierze kwestia gustu, ale już pod względem składu w niczym nie przypomina prawowitej czekolady o wysokiej zawartości kakao. Większość z tego 99% to odtłuszczone kakao w proszku. Równie dobrze więc można zjeść odtłuszczone kakao w proszku z paczki, takie za parę złotych.

      Usuń
    6. Im więcej kakao, tym więcej mankamentów wychodzi. Tu nie da się oszczędzić na jakości.

      Usuń
    7. NA prawdę kakao? Patrzyłam na stronie Almy na skład i na pierwszym miejscu była miazga kakaowa...

      Usuń
    8. Na pierwszym tak, ale na drugim już odtłuszczone kakao w proszku (dalej tłuszcz kakaowy i cukier demerara). W pełnych ciemnych czekoladach odtłuszczonego kakao w proszku w ogóle nie powinno być, to odpad w produkcji tłuszczu kakaowego... Ta czekolada nawet nie ma szans na bycie smaczną i bogatą.

      Usuń
  9. Mam nadzieję, że kiedyś trafi w moje ręce jakaś gorzka surowa czekolada :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od kilku dni mam ochotę na dobrą gorzką czekoladę . W domu mam tylko Vivani 92 % . Muszę coś kupić szkoda,że ta nie jest dostępna w każdym sklepie:( .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jest łatwo dostępna w porównaniu do innych dobrych marek. Atakuj Tesco i Carrefour :).

      PS Ta czekolada nie jest gorzka :>

      Usuń
    2. Dla niektórych 74% to już mega gorzka czekolada:) . Ja najwyższą to jadłam 99% setki jeszcze nie spotkałam.

      Usuń
    3. Tu w smaku goryczy nie było wcale. "Gorzka" to nie jest trafne sformułowanie wobec wielu ciemnych czekolad.

      Usuń
  11. Dobra decyzja! Sama chciałabym spróbować czystej tabliczki, jako że goji były niewypałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekolada z goji a goji w czekoladzie to jednak dwie odrębne rzeczy. Tabliczka z goji jeszcze czeka na swoją kolej. Jestem ciekawa, jak sama czekolada wypadnie na tle dodatków.

      Usuń
    2. Tabliczka goji z nibsami to moja ulubiona z ich asortymentu, ale ja lubię goji :)

      Usuń
    3. Ja do goji jestem nastawiona raczej obojętnie :)

      Usuń
  12. Za każdym razem gdy widzę czekolady tej marki to mam ślinę do pasa, serio. Kusi, ale cena jest gigantyczna jak za tak mała gramaturę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że cena jest adekwatna do jakości w tym wypadku.

      Usuń
  13. Obecnie trwa promocja w Almie, 6,99zł za tabliczkę Cocoa. Tak sobie mówię, że w sumie nie mam na nie ochoty, przechodzę obok nich obojętnie, potem o nich czytam i znów się zastanawiam... God, niech ta promocja się już skończy, bo naprawdę nie wiem co począć xd Kawowa z morwą mi bardzo smakowała, ale była z całej gamy najmniejsza procentowo i w sumie taką bym teraz zjadła, no ale nie kupię drugi raz tej samej. W sumie dobrze, że obecnie jestem chora, nie korci mnie żeby iść do sklepu i tam rozmyślać nad życiem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja pomyślę za Ciebie - to super okazja, leć do Almy i kupuj!!! Te czekolady na pewno Cię uzdrowią :>.

      Usuń
  14. Moja mama również poczuła w niej banany a do tego daktyle (może chodziło jej o karmel;P)

    OdpowiedzUsuń