Druga, po Dong Nai, czysta ciemna czekolada od wietnamskiej manufaktury Marou, którą pragnę Wam zaprezentować - stworzona została w 70% z kakao z prowincji Dak Lak, leżącej w południowej części Wietnamu. Przyozdobiona w piękny liliowy kolor, trafiła w moje ręce dzięki sklepowi Sekretów Czekolady. Ciemniejsza i soczystsza w swej barwie od poprzedniczki (pomimo nieco mniejszej zawartości kakao), pachniała kwaskowato, podążając w stronę kefiru i maślanki, otoczonych bujnym kwieciem.
Tym razem również Marou okazała się dość niewylewna, powoli rozpuszczająca się w ustach, poważna i stateczna. Niespiesznie pieściła podniebienie mieszanką kwasków i słodyczy, tu już podążającą bardziej w stronę naturalnego jogurtu, do którego ktoś ekstrawagancko wkroił orientalne kwiaty. Pomyślałam też o lekko przypieczonym jabłku posypanym kardamonem i oblanym miodem.
Z czasem czekolada jeszcze bardziej poważniała, uwalniając wiele roślinnych i przyprawowych nut, najpierw nadal zanurzonych w aromatycznym miodzie (całe kwiaty nim otulone, wraz z liśćmi i łodygami). Dalej było coraz to wytrawniej: obecny wcześniej kardamon rozwinął się w stronę delikatnego anyżu i lukrecji, sugestii drewnianych oraz... znów pojawiło się liczi.
Marou po raz kolejny częstuje nas czymś oryginalnie egzotycznym, choć przyznam, że nadal jest to dla mnie za mało odważna forma, jak na moje oczekiwania wobec tej marki (oraz potencjału wietnamskiego kakao).
Skład: ziarna kakao i tłuszcz kakaowy (70%), cukier trzcinowy 30%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 605 kcal.
BTW: 5,7/43,1/45,5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz