środa, 1 czerwca 2016

Valrhona Noir Guanaja Cocoa Nibs ciemna 70% z kruszonym ziarnem kakao


Na początek wpisu jeszcze parę zdjęć z naszej drogi z Glinki do Soblówki. To były już ostatnie kilometry drugomajowej wędrówki...




Trzeciego maja rano przywitała nas najmniej zachęcająca aura z wszystkich dni majówkowego pobytu w Beskidzie Żywieckim. Było to bardzo pokrzepiające, w końcu czekał nas już tylko powrót do domu. Po spakowaniu się, zaparzyliśmy kawę, by niespiesznie zasiąść w trójkę na balkonie, delektować się czekoladą i po raz ostatni napawać się górskimi widokami...

Na tą degustację zarezerwowaliśmy sobie brylant z zakupionej w Madrycie kolekcji tabliczek Valrhony z dodatkami. Mowa o siedemdziesiątce, w której zatopione zostały kakaowe nibsy. Kakao użyte do wykonania Noir Guanaja Cocoa Nibs to blend criollo, trinitario i forastero wyhodowanej na honduraskiej wyspie Guanaja. Guanaja położona jest na Morzu Karaibskim i... biegnie przez nią tylko jedna droga! Nie mniej jednak, ów kupaż wydaje się być jednym z popularniejszych dzieł Valrhony. O wersji bez dodatków mogliście już przeczytać u Kimiko, spotkać się z nią można także na zagranicznych stronach (np. 1, 2, 3). Ja posiadałam jednakże wersję z nibsami, z czego bardzo się cieszyłam - a Weronika jeszcze bardziej, bo podczas naszych górskich degustacji niezwykle polubiła kakaowe chrupacze.




Guanaja posiada żywą, pełną głębi barwę. Po przełamaniu na kostki dostrzegamy w niej liczne, drobne kakaowej nibsy. Ich zadziorność w połączeniu z kolorem czekolady sugerującym jej soczystość niesamowicie pobudza apetyt. Guanaja po prostu kusi. Tym bardziej, gdy zbliżymy się do niej, aby ją powąchać...

Przede wszystkim pachnie ona wilgotną i żyzną glebą, a dalej rozgrzaną lawą. Spośród tych mokro-ziemistych klimatów, bardzo gorących - wyłania się soczysta słodycz truskawek i wiśni. Wszystko to podlane jest palonością kawy, w efekcie tworząc wrażenie czegoś po prostu idealnie czekoladowego. Czekoladowa wyrazistość, na dodatek pełna elegancji. Pomimo wyraźnych akcentów nie atakuje nas jednak niesamowitą dynamiką tak jak Andoa. Guanaja jest od niej bardziej
dystyngowana.



Przekonujemy się o tym również w kwestii smaku. Przy pierwszym kontakcie z podniebieniem wydaje się być dość twarda. Powoooli i leniwie się rozpuszcza, a gdy już to zrobi, na języku pozostaje mnóstwo nibsów. Nie są one przesadnie twarde, stanowią świetne urozmaicenie i spójną kontynuację smaku czekolady. Świetnie się je chrupie uwalniając kolejne kakaowe bomby smakowe. Ponadto wydaje się, jakby przy nibsach obecne były drobinki skarmelizowanego cukru.


Przejdźmy jednak do samej czekolady. Wydaje mi się, że dodatek nibsów w żaden sposób nie zaburzył jej odbioru, a może nawet go ulepszył, dopełnił. Guanaja, gdy już rozpuści się w ustach, jest bardzo miękka i napawająca spokojem. W pierwszym wrażeniu zdaje się imitować żużel, a także żyzny czarnoziem. W jej ziemistej soczystości jest coś takiego, jakby w tą czekoladową gładkość dostały się ziarenka piasku.

Z wilgotnej ziemistości płyną bezpośrednie skojarzenia z paloną kawą i drewnem, może trochę z dobrym tytoniem. Jest tu też coś z dymionych orzechów. Wszystko to sprawia wrażenie tlącego się ognia, czegoś rozgrzewającego. Palono-mokre nuty otulone są słodyczą zakrawającą o mleko. Ponadto, słodycz tej czekolady wybitnie kojarzy się z naturalnym syropem z dojrzałych, lecz nadal bardzo słodkich wiśni. To dla mnie najwyraźniejsze owocowe skojarzenie w tej czekoladzie.



W Guanaji nie dzieje się dużo, może więc dobrze, że nibsy dodatkowo ożywiają kompozycję. Nie można jednak powiedzieć, że jest to czekolada nudna. Guanaja to dystyngowana dama, ze swoimi przyzwyczajeniami. Słodka i poważna zarazem. Jestem w stanie wyobrazić sobie milion deserów na jej bazie - tak bardzo jest uniwersalna, a przy tym przepyszna i wyjątkowa. Każdy deser po prostu uświetniłaby swoją obecnością. Z chęcią powróciłabym do niej kiedyś w wersji bez nibsów, aby ponownie się przekonać o jej smakowitej spójności.


Po czekoladowym zastrzyku endorfin załadowaliśmy bagaże do auta i wyruszyliśmy w stronę domu... Czekał nas jednak jeszcze postój w Pszczynie, o którym poczytacie już pojutrze.


Skład: ziarna kakao, cukier, kruszone ziarna kakao 8%, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, naturalny ekstrakt waniliowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 85 g.

18 komentarzy:

  1. Bardzo cielawa czeklada,wydaje mi sie taka głęboka i tajemniczna....jadlabym ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak bardzo tajemnicza nie jest, ale ma w sobie wiele klasy ;)

      Usuń
  2. charlottemadness1 czerwca 2016 07:06

    Ta czekolada ma w sobie tyle szyku i klasy,a jednocześnie ma w sobie pazurek gdzieś w środku.. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, ile tego pazurka zachowałaby bez dodatku nibsów :)

      Usuń
  3. Ahh, pamiętam tę "mleczność" i duet wiśni i orzechów... Jestem ciekawa, jak bym odebrałam dodatek nibsów. Kurczę, w ogóle jestem ciekawa, jak teraz bym ją odebrała. Na pewno znów bym była zachwycona! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka piękna czekolada, aż szkoda, że już lato i nie można sprowadzać czekolad :(
    Z ciekawostek: niedawno udało mi się kupić nibsy kakaowe w czekoladzie (Simon Coll) w takich pudełeczkach jak tic-tac, tylko ładniejszych, bo metalowych i malowanych w motywy kakao.
    O takie:
    http://www.simoncoll.com/en/producte:Cos/1/adults-impulse-chocolates/simon-coll-cocoa-nibs-30g/275

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się kończą Zottery... Muszę coś wymyślić, jak je ściągnąć z Wawy.

      Ale cacuszko! Smakowite?

      Usuń
    2. Jak to nibsy, smakują jak prażone ziarno kakao, czekolada jest mało wyczuwalna.
      Przy większej ilości Zotterów najlepiej zadzwonić do polskiego dystrybutora, tak będzie najtaniej i najprościej, pewnie też wyślą, choć przy tych temperatutach przesyłka kurierem to jest ryzyko, ja bym się bał.

      Usuń
    3. No właśnie chodziło mi o to, czy czekolada w ogóle daje o sobie znać na ich tle :).

      Zawsze dzwonię do polskiego dystrybutora i tylko tak zamawiam. Chodzi mi o temperatury, to właśnie ich się boję. Za późno się obudziłam z moim chciejstwem ;)

      Usuń
    4. Tej czekolady jest za cienka warstwa, żeby mocniej się odznaczała. Z temperaturami to już bym nie ryzykował, jest za gorąco, a w blaszanej pólciężarówce kuriera to już może być BARDZO gorąco. Zauważyłem, że np. już nie zamówili nowych Blanxartów, ostatnio była tylko mleczna z Kongo i Filipiny i to już ostatnie sztuki. Żeby przewozić czekoladę to trzeba by mieć jakiś zaufany transport z klimatyzacją.

      Usuń
    5. Dobra, dziś trochę chłodniej, burzowy tydzień. Skusiłam się i Zottery już do mnie jadą :P

      Usuń
  5. Jedna z tych po prostu bardzo dobrych tabliczek ;)
    Trafia w nasz gust szczególnie, że jest co pochrupać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chrupadło było fajnym urozmaiceniem i dodatkowo wzmacniało smak :)

      Usuń
  6. Prezentuje się zachęcająco i jestem pewna, że smak przypadłby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekolada na opakowaniu ma cudny czerwony kolor,już sam ten fakt u mnie podwyższył by jej ocenę:) . Smaczny opis:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak piękna czarnowłosa kobieta w czerwonej sukience :)

      Usuń