środa, 29 czerwca 2016

Domori Gianduja nugatowa z orzechów laskowych


Z racji małego rozmiaru tabliczki Maria Tepoztlan (50 g) i faktu, iż musieliśmy rozdzielić ją między trzy osoby - 28 maja na Polanie Stumorgowej sięgnęliśmy po jeszcze jedną czekoladę o takiej gramaturze. Mowa o Domori Gianduja, czyli niezwykłej nugatowej włoskiej czekoladzie zakupionej za pośrednictwem niezastąpionych Sekretów Czekolady. Minimalistyczne, eleganckie opakowanie mówiło wszystko - to będzie bogata i zarazem nieprzekombinowana kompozycja.



Dlaczego Domori Gianduja jest tak niezwykła? Nie będę się rozwodzić nad tym, że niezwykła jest już sama w sobie marka Domori - pisałam o tym już wiele razy i napiszę jeszcze nie raz. Mistrz Franzoni stworzył nugatową czekoladę bez użycia mleka - a w końcu wszystkie nugaty np. od Zottera ów surowiec zawierają. Skład czekolady prezentuje się nietypowo i imponująco: cukier trzcinowy, pasta z orzechów laskowych (25%), masa kakaowa, tłuszcz kakaowy, wanilia. Surowców kakaowych użyto w ilości 34%. Warto nadmienić, iż w ofercie Domori znajduje się także krem orzechowo-czekolady utrzymany w podobnej konwencji.

Tak jak również włoskie Amedei zastosowało w swej białej czekoladzie regionalne pistacje, tak i Domori postanawia skorzystać z rodzimych surowców. Orzechy laskowe, które znalazły się z Domori Gianduja, pochodzą z Piemontu. W Piemoncie zbiory owoców leszczyny są wieloletnią tradycją, a wywodzące się stamtąd orzechy to marka sama sobie, chroniona certyfikatami.




Nawet sreberko w jakie owinięte została czekolada było przepiękne. Ten wzór szachownicy zapadnie w moją pamięć na długo! Sama tabliczka jest jasna, rzeczywiście orzechowo-brązowa i bardzo łatwo topiła się nam w dłoniach (wpływ temperatury uważam tutaj jedynie jako częściową przyczynę, czekolada po prostu była taka tłuściutka).

Pachniała bosko. Autentyczne, mocne, wyselekcjonowane orzechy laskowe otulone najlepszym, wyrazistym kakao. Czy może być coś apetyczniejszego? Ten zapach wręcz zapewniał rozkosz podniebienia, więc nie czekając dłużej zabrałam się za dopieszczanie kubków smakowych.




Czekolada rozpuszczała się w ustach gęstym i gładkim filmem, tworząc idealne bagienko. Z pewnością zadowoliłoby każdego fana tak błogiej konsystencji! Wprawdzie znacznej słodyczy nie można tej czekoladzie odmówić, lecz w przeciwieństwie do chociażby Zotter Hazelnut Nougat lub Valrhona Lait Jivara Pecan - nie zdominowała ona pozostałych nut smakowych. Pyszna deserowa czekolada idzie tutaj dzielnie w parze z świetnymi orzechami laskowymi. Oba wyraziste smaki przeplatają się, tańczą ze sobą. Te tłustawe, aksamitne bagienko to orzechowość do potęgi entej okraszona wszystkimi dobrodziejstwami gatunkowego kakao. Ponadto, czekolada na długo pozostawia w ustach swój boski smak. Aż nie chciało się popijać wody podczas dalszej wędrówki - tak miłe było owe doznanie.

Zdecydowanie, jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana orzechów. Domori po raz kolejny pokazało niesamowitą klasę. Było prosto, ale nie prostacko - coś niesamowicie wyrazistego i głębokiego, czerpiącego garściami z bogactwa natury i tradycji. Nugatowe mistrzostwo!





Po kolejnym już zdobyciu Mogielicy (zdjęcia z wieży widokowej znajdziecie w poprzednim wpisie), rozpoczęliśmy łagodne zejście z niej zielonym szlakiem. Najpierw podążaliśmy zboczem Przehyby, by w końcu dojść do leśniczówki z parkingiem. Zielony szlak wydaje się być najpopularniejszą drogą na Mogielicę, właśnie przez fakt swej łagodności i możliwości dość wysokiego podjechania samochodem. Dalej, mijając szczyt Zapowiednicy, maszerowaliśmy asfaltową szosą, co było dość uciążliwe. Na szczęście ruch był znikomy, a dookoła rozciągały się malownicze widoki. W końcu znaleźliśmy się na Przełęczy Słopnickiej, skąd rozpoczęliśmy podejście na szczyt Cichoń. Na jego zboczu, na łące, planowaliśmy kolejny czekoladowy postój. Jakże pięknie było stamtąd widać Mogielicę, na której byliśmy jeszcze tak niedawno...

Widok na Cichoń.

Widoczny masyw Łopieni oraz Kostrza.



Mogielica widziana spod Cichonia.

Skład: cukier trzcinowy, pasta z piemonckich orzechów laskowych 25%, masa kakaowa, tłuszcz kakaowy, wanilia.
Masa kakaowa min. 34%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 584,5 kcal.
BTW: 6,5/41,5/44,5

10 komentarzy:

  1. Rzeczywiście jest słodka, ale pyszna. Taki idealny krem czekoladowo-orzechowy, tylko w postaci tabliczki.

    OdpowiedzUsuń
  2. charlottemadness29 czerwca 2016 11:09

    Nugat i to nie byle jaki.Muszę skompletować swoje zamówienie,to i w moich ustach sie znajdzie :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj jadłam (inną) Gianduję. Smaki opisałabym inaczej, bo też nie ma dwóch takich samych czekolad, ale konsystencja... o taaak <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na pewno zupełnie inna czekolada. Domori jest tylko jedno <3

      Usuń
  4. Po neapolitance D-Fusion Pralinato, na tę się nie zdecydowałam. Mimo wszystko nie zdecyduję się chyba także w najbliższej przyszłości.

    Pewnie się domyślasz, co mi się na widok tych wspaniałych widoków robi... Ja tam chcę być! Teraz, zaraz!

    PS Naprawdę Cię podziwiam, że dajesz radę dzielić się takimi maleństwami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zamiar wypróbować wszystkie Domori, więc gdy ta pojawiła się w Sekretach od razu chciałam ją mieć.

      Też bym chciała znów tam być...

      Muszę się dzielić, nie mam wyboru ;)

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia, a czekolada jak zazwyczaj brzmi naprawdę smacznie, chyba nie muszę pisać, że z chęcią bym spróbowała :D

    OdpowiedzUsuń