sobota, 27 września 2014

Milka Pretzel Loves Choco mleczna z solonymi kawałkami precli

Źródło: http://bagpol.inkontrahent.pl/inkontrahent.php?t=22671&g=538&q=&r=0&rg=0
 
Nie wiem, czym w głównej mierze był podyktowany mój zakup Milka Pretzel Loves Choco. Na pewno sporo w tym grzesznego czekozakupoholizmu, a poza tym wiele czystej ciekawości. Solone precle to niecodzienny dodatek do czekolady, aczkolwiek samą sól połączoną z kakao bardzo lubię. Inna kwestia, że przecież tak bardzo nie przepadam za Milką... Gdzieś tam w tyle głowy miałam nikłą nadzieję, że może ta tabliczka choć odrobinę przekona mnie na nowo do tej wychwalanej przez masy marki. Że może czas dać jej kolejną szansę. Jakaż ja byłam naiwna... ;)

 Tabliczka od spodu wygląda całkiem zachęcająco. Wprawdzie odcień brązu jest jak dla mnie odrobinę zbyt blady, ale pokaźne kawałki precli ukazujące się nam jako wybrzuszenia - wywierają miłe wrażenie. Gdy przełamiemy tabliczkę uwidaczniając przekrój precli - robi się jeszcze apetycznej. Niestety produkt "wali Milką", czyli czymś, co w żaden sposób nie kojarzy mi się z dobrą mleczną czekoladą. Niezidentyfikowana cukrowo-mleczna mikstura, bez cienia kakao.

Jak się domyślacie, niemożliwością było dla mnie zjedzenie swojej połówki tabliczki na jeden raz. Pierwsze podejście wspominam najgorzej. Najpierw wgryzłam się w samą czekoladę i... aż mnie skrzywiło. Autentycznie, poczułam się tak, jakbym jadła cukier wymieszany z mlekiem w proszku. To nie było ani trochę miłe uczucie. Gdy dotarłam do precla zrobiło się odrobinę przyjemniej. Chrupiący, wypieczony precelek - jak to precelek - był całkiem smaczny. Szczypta soli przyniosła ulgę w tej inwazji ordynarnej słodyczy. Ale nadal owa sól pasowała mi trochę jak wół do karety (czy w tym przypadku raczej jak kareta do wołu ;)) - próbowała nadać odrobiny wykwintności czemuś, co po prostu jest nieudane. Musiałam nauczyć się jeść tą tabliczkę, kostka po kostce - bo nieustannie coś mi tu nie pasowało. Z jednej strony smaczne precle, a z drugiej... No fuj fuj fuj :(.

Muszę przyznać, że im dalej w las - tym lepiej. Przy kolejnych podejściach moje kubki smakowe już przyzwyczaiły się do faktu, że Milka jest Milką i inna nie będzie. Solone precle są NAPRAWDĘ rewelacyjnym dodatkiem do czekolady, skoro uczyniły Milkę zjadliwą dla mnie. Są po prostu jednym wielkim kołem ratunkowym. Gdy zbyt wiele nie dumałam nad czekoladową kiepścizną, produkt jakoś dawał radę. W porównaniu do uprzednio próbowanych przeze mnie wyrobów tej marki, Pretzel Loves Choco jest całkiem w porządku. 

Mój Ukochany podzielił moje zdanie - gdy zjemy tą Milkę bez głębszych refleksji nad profanacją kakao - możemy się otrzeć o iluzję degustacyjnej przyjemności ;). I pomarzyć, że świetnie by było skosztować takich fajnych solonych precelków w lepszej jakościowo czekoladzie. Zarówno mlecznej, jak i gorzkiej. A może nawet i w białej. Tymczasem mamy typowe dla Milki słodyczowe chamstwo (bo na pewno nie jest to ta głośno reklamowana alpejska delikatność...), okraszone zwykłą słoną przekąską, która w tym wydaniu stają się składnikiem na wagę złota.

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, mąka pszenna, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, pasta z orzechów laskowych, olej palmowy, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu, sól, mąka pszenna słodowa, skrobia pszenna, wodorotlenek sodu, drożdże, węglany sodu, aromat.
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 515 kcal.
BTW: 6,8/27/59,5

14 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa jakby ci smakowała niemiecka wersja, wprawdzie Milka to Milka bez względu na kraj ale jednak wydaje mi się, że tamta mleczna czekolada była nieco lepsza od polskiej wersji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim mieście łatwo dostać niemieckie Milki w sklepach/stoiskach z importowaną żywnością, może kiedyś się przekonam :). Ale NIE TERAZ, bo ten tydzień zakończyłam z kolejnymi nowymi czekoladami w Magicznej Szufladzie... Czy to jest choroba? ;)

      Usuń
  2. Milka tym razem nie trafiła w moje smaki, nie lubię ani precli, ani w ogóle chrupiących kawałków czegokolwiek w czekoladzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to zależy jak leży ;). Tutaj precle zadziałały IMO mocno in plus.

      Usuń
  3. Kuszą mnie te nowe milki, chociażby żeby spróbować bo wiem, że lubię połączenie np. słonych paluszków z czekoladą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutno mi, bo też mam ją w domu i czeka w kolejce do zjedzenia (oraz zrecenzowania). Nadzieja w tym, że nie jestem uprzedzona do Milki (może to kwestia tego, że nie jadam czekolad i nie pamiętam, jak smakuje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie smuć się, całkiem możliwe, że Tobie bardzo zasmakuje :). Ja rzeczywiście jestem uprzedzona do Milki :D Po prostu nie trafia z moje gusta. JUŻ nie trafia, bo za wiele lepszych rzeczy miałam okazję jeszcze zjeść ;)

      Usuń
  5. A ja mam ją kupioną i jestem bardzo ciekawa smaku! Muszę przetestować na sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na nią i się doczekałam. Jestem fanką Milki, a jak dorzuci się do tego słone i chrupiące precle - to jestem kupiona ;).
    Zgodzę się z Czoko, że wersja niemiecka jest lepsza - jakby delikatniejsza, bardziej pełna (sama nie wiem co mam przez to na myśli).
    Polecam również tą z kukurydzą jest fajnie dziwna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kukurydzą spróbowałabym, ale tylko niemiecką wersję. Jestem świeżo po porównaniu z polską i przepaść niestety łatwo zauważyłam...

      Usuń