czwartek, 11 września 2014

Berger mleczna z nadzieniem wiśniowo-kolendrowym


Oglądając na półkach sklepu R.Rajsigl czekolady marki Berger, jakaś lampka zapaliła się w mojej głowie. Skądś kojarzyłam specyficzną formę opakowania i te pobudzające wyobraźnię fotografie... Dziś wiem, że wyroby Berger oglądałam niegdyś w sklepie internetowym Le Chocolate, a być może również parę lat temu w stacjonarnym sklepie Choccolissmo. Wspomnienie, którego nie potrafiłam zidentyfikować, popchnęło mnie do zakupu w Innsbrucku dwóch czekolad Berger.

Naprawdę zazdroszczę Austriakom takiego bogactwa czekoladników. Berger to również firma austriacka i na dodatek tyrolska. Do produkcji opisywanej dziś czekolady użyto mleka pozyskanego od krów żywionych na górskich pastwiskach. Notabene, nie ma opcji, żeby wyczuć to w smaku, ale przecież to tak fajnie brzmi ;). Poza tym, Berger to rodzinna firma, która wyrosła z maleńkiej pracowni należącej do kochających czekoladę małżonków. A to brzmi równie dobrze ;).

A dlaczego akurat ta czekolada trafiła do Magicznej Szuflady? Powód jest jeden - KOLENDRA. Strasznie jarają mnie przyprawy w czekoladach, z kolendrą mam dobre wspomnienia (nigdy nie zapomnę boskiej bożonarodzeniowej tabliczki od Lindta!!!) - chciałam zobaczyć, jak będzie tym razem. Połączenie kolendry z wiśnią było dla mnie intrygujące.

Jak widać na zdjęciu, czekolady Berger są przepięknie opakowane. Bardzo elegancka obwoluta ze sztywnego papieru tylko częściowo zakrywa tabliczkę owiniętą w firmowe złotko. Pomimo oryginalnego sposobu pakowania, czekoladę otwiera się bardzo łatwo. Dość płaską tabliczkę wpisano w kwadrat i podzielono na spore kostki.

 Już po zapachu wyczuwamy, że ta czekolada będzie charakterna. Kolendra, kolendra i jeszcze raz kolendra! Jeśli ktoś nie lubi tej specyficznej przyprawy - nie ma co sięgać po ów produkt Bergera, bo kolendra naprawdę daje czadu. Następnie do głosu dochodzi wyraźne kakao oraz gładko zespolona z nim mleczność. A na samym końcu mamy wisienkę na torcie czyli hmm... no wiśnię ;). 

Bardzo spodobało mi się to, że mogliśmy w pełni delektować się dobrą mleczną czekoladą - ponieważ w podziale proporcji między czekoladę a nadzienie - wygrała czekolada. Tak, Berger ofiarował nam zdecydowanie smaczniejszą mleczną czekoladę niż Lauenstein Confisiere. Kakao jest najważniejsze, a cukier i mleko tylko je delikatnie modelują. Nadzienia mamy jedynie cieniutką warstewkę, ale jest ona wystarczająca, aby wyczuć jego wszystkie smakowe niuanse. Ma ono konsystencję lekkiego żelu, który sprawia, że calutka tabliczka przesiąka zawartą w nim kolendrą. Dla mnie świetna sprawa, mojemu Mężczyźnie już mniej to pasowało - choć również zajadał czekoladę ze smakiem. Tak jak w zapachu, w smaku również wiśnia jest idealnie wieńczącym kompozycję akcentem. Mocno aromatyczna, naturalna, wytrawna. 

To było naprawdę smaczne, przemyślane, dopracowane. Zaczynam żałować, że nie zaopatrzyłam się w większą ilość produktów Berger. Cóż, zobaczymy jakie wrażenia przyniesie nam druga zakupiona w Innsbrucku tabliczka spod skrzydeł tej tyrolskiej firmy.

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, śmietana, syrop glukozowy, wiśnie, kolendra, lecytyna sojowa, wanilia.
Masa kakaowa min. 35%
Masa netto: 100 g.

13 komentarzy:

  1. brzmi intrygujaco... lubie kolende ale z troche innymi kompozycjami , szczególnie w kuchni tajskiej. Z czekoladą i wiśnią hmm myśle że warto doswiadczyć tego połaczenia gdy bedzie okazja.
    Smakowicie piszesz , pozwolę sobie obserwować . pozdrawiam . a w wolnych chwilach zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z czasem przekonuję się do faktu, iż czekolada pasuje do wszystkiego... :> Naprawdę!

      Dziękuję i zapraszam :). Też będę zaglądać do Ciebie. Ładne rzeczy tam masz u siebie ;)

      Usuń
  2. Hmmm, sama nie wiem. Kolendrę nawet lubię ale tylko w małych ilościach, tak żeby była lekko wyczuwalna. Ale pewnie jakbym trafiła na tę czekoladę to pewnie bym wzięła, z czystej ciekawości jak to będzie smakować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że mi kolendra wyjątkowo pasuje do dobrej jakości mlecznych czekolad :). Najpierw Lindt z kolendrą, teraz Berger - oba bardzo przypadły mi do gustu.

      Usuń
  3. kolendra.... hmmmm... nie kojarzę smaku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszukaj na półkach sklepowych z przyprawami i zapoznaj się :) Łatwiej Ci się będzie odnieść do mojej notki :D

      Usuń
  4. Ryzykowne połączenie! Ja bym chyba długo zwlekała z taką czekoladą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie takie ryzykowne, naprawdę :) Nic strasznego. Ryzykowny w czekoladzie to był czosnek, a i tak dał radę :D

      Usuń
  5. Może być to ciekawe połączenie smaków :) chciałoby sie sprobowac
    http://faraway90.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam czekolady Berger z jednej wypraw do Austrii , moim zdaniem są przesłodzone, Zotter zdecydownie lepszy może dlatego, że nie używa białego cukru.
    Darek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na dzień dzisiejszy uważam, że Zotter też zdecydowanie lepszy. Co nie zmienia faktu, że z chęcią wypróbowałabym więcej czekolad marki Bergen.

      Usuń