Mleczna interpretacja meksykańskiego kakao (50% składu) w wykonaniu Manufaktury Czekolady bardzo mnie ciekawiła (tak jak zresztą jeszcze inna mleczna single-origin od nich, ale o tym wkrótce!). Według producenta, tabliczka ma nam zaserwować: "mocno korzenny aromat został złagodzony dodatkiem mleka, a na finiszu wyczuwalne nuty brownie z dżemem malinowym". Stonowanej barwy tafla rzeczywiście posiada piernikowo-ziołowy zapach, który aż kręci w nosie - to pobudza mój apetyt!
Czekolada generalnie kojarzy mi się z czekoladowymi krówkami: zarówno przez smak, jak i konsystencję, ponieważ jest przepastnie zalepiająca. Jej słodycz szczypie w język, więc karmelkowa iluzja pasuje jak najbardziej. Nie dajcie się jednak zwieść - czekolada oferuje o wiele więcej. Oczywiście, mamy tu zapowiadaną korzenność - przebogatą, niczym naprawdę wypasiony piernik maczany w mlecznej czekoladzie również sowicie doprawionej (w tym wszystkim trudno wyróżnić pojedyncze przyprawy; to po prostu wrażenie kompleksowości). To także gęsssty budyń czekoladowy (nie, czekoladowo-korzenny!) z włożoną do środka łyżeczką gorącej i świeżej konfitury malinowej. Całość jest tak konsekwentna, przytulna i ciepła, że... jeszcze długo po degustacji w pokoju pachniało ciepłym mlekiem z przyprawami. Wspaniała mleczna czekolada, w której kakao, cukier i mleko wnoszą coś od siebie z wielkim impetem, pięknie współdziałając.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 583 kcal.
BTW: 9,9/38/50.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz