wtorek, 30 marca 2021

Marou Tien Giang ciemna 70% Wietnam

Dziś za sprawą manufaktury Marou oraz niezastąpionego sklepu Sekretów Czekolady przenosimy się do wietnamskiej prowincji Tien Giang leżącej w delcie Mekongu. Z ziaren pochodzących z tamtejszych plantacji została stworzona czekolada, jak zwykle przepięknie opakowana, jak zwykle pachnąca z każdej strony azjatycką tajemnicą (ten niesamowity aromat opakowania!). 

Błyszcząca, o pięknej przenikliwej barwie, brzmiąca niczym plastikowe płytki - Tien Giang pachniała mocną kawą z masłem i przyprawami korzennymi. Podobnie jak wcześniej próbowane Marou, powoli i powściągliwie rozpuszczała się w ustach, lecz ostatecznie doprowadzając nas do delektowania się gładką, lecz bardzo gęstą mazią.

Jednocześnie na początku degustacji miałam wrażenie lizania kamienia. Skojarzenia, jakie przychodziły do mnie, były doprawdy dziwaczne. Trochę słona i z tchnieniem świeżości zarazem, zdawała się przypominać deszczówkę, a także... tusz w niedawno wydrukowanej książce. Pomyślałam również o bardzo dojrzałych, wręcz już nieco przesuszonych czarnych jagodach, muśniętych miodem oraz przydymionych kadzidłem. Tak, początkowo Tien Giang wydawała się bardzo mroczna.

Raptem z tej ciemności i powagi wynurza się egzotyczna radość - koktajl z papai i mango, jogurt z brzoskwinią i marakują. Wszystko nam się rozjaśnia i rozwesela, choć jarzmo wcześniej odczuwanych nut nadal nas nie opuszcza. Odczuwamy tę czekoladę jako drogę, która prowadzi do góry, jest wynurzaniem się. To bodaj najciekawsza czekolada od Marou, jaką dotąd było mi dane próbować. Mam wrażenie, że wiele tajemnic ukrytych w tej tabliczce nie byłam w stanie wychwycić, a co dopiero opisać, na tyle przewrotnie grała na kubkach smakowych.

Skład: ziarna kakao i tłuszcz kakaowy (70%), cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 585 kcal.
BTW: 8,13/39,5/49,2.

niedziela, 28 marca 2021

Chocolat Madagascar Fine Cashew Chocolate mleczna wegańska 40% Madagaskar z orzechami nerkowca

 Kolejną zupełnie nową dla mnie marką, z którą mam zaszczyt się zapoznać dzięki sklepowi Sekretów Czekolady, jest Chocolat Madagascar. To manufaktura z wieloletnimi tradycjami, tworząca w stolicy Madagaskaru - Antananarywie, zaś korzystająca z kakao pochodzącego z legendarnej już doliny Sambirano.

Jako moje pierwsze doświadczenie z Chocolat Madagascar wybrałam prawdziwy oryginał. Dziś opisywana tabliczka zawiera jedynie 40% kakao (zarówno masło kakaowe, jak i miazga kakaowa są w pełni madagaskarskie). Przy takiej ilości kakao można by się spodziewać mleka, chociażby krowiego - lecz w naszej czekoladzie zamiast niego znalazły się orzechy nerkowca, również pochodzenia madagaskarskiego. Tabliczkę można więc traktować dwojako - jako wegańską mleczną lub jako czekoladowy nugat.

85-gramowa tafla jest bardzo jaśniutka, wręcz mdła i pastelowa. Podzielona na klasycznie, czy wręcz banalnie wyglądające kostki, w tej swej beztroskiej barwie rzeczywiście budzi skojarzenia z mlekiem nerkowcowym wymieszanym z odrobiną kakao. Pachnie płatkami owsianymi, płytą wiórową, no i oczywiście - nerkowcami.

Bardzo łatwo i miękko rozpuszczająca się w ustach, najpierw przywiodła na myśl jakiś maślany twór przesycony żurawiną i suszonymi wiśniami. W zasadzie owa żurawina i wiśnia są jedynym tchnieniem madagaskarskiego kakao, jakie ono tu z siebie wydało. W istocie, czułam się tak, jakbym jadła masło z nerkowców słodzone cukrem trzcinowym i rozrobione jeszcze dobrym masłem kakaowym - na szczęście, pomimo tego odczucia, czekolada nie sprawiała wrażenia nadmiernie tłustej. Zaskakiwało wrażenie posmaku młodych, jeszcze mokrych i zielonkawych orzechów włoskich oraz niedojrzałych orzechów laskowych.

Ta czekolada okazała się bardzo, ale to bardzo delikatna - pod każdym możliwym względem. Delikatnie słodka, delikatnie tłusta, delikatnie orzechowa, delikatnie owocowa. Pod żadnym pozorem nie można nazwać ją wyrazistą i cieszę się, że taką nerkowcową wariację na temat Madagaskaru posiadam jeszcze w wersji o wyższej zawartości kakao. Nie mogę też oprzeć się wrażeniu, iż choćby niewielki udział prawdziwego mleka nadałby czekoladzie głębi - bez niego, wydawała się dość płaska. Choć oczywiście mam świadomość, iż takowa modyfikacja całkowicie odmieniłaby pierwotny zamysł stojący za całą kompozycją.

 Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, orzechy nerkowca, miazga kakaowa.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 85 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal.
BTW: 6/47/44.

piątek, 26 marca 2021

Zotter Sao Tome ciemna 75%

Nie mam dużych doświadczeń z kakao z afrykańskich Wysp Świętego Tomasza, zawsze były to jednak smaczne i dość ciekawe doznania. W końcu po ziarna z tego regionu sięgnął także mój ukochany Zotter - jego ciemną tabliczkę o ich 75% zawartości kakao kupiłam na foodieshop24.pl. Zastosowane w niej ziarna zostały zebrane przez kooperatywę CECAQ-11 działającą właśnie na obszarze zachodnioafrykańskiej wyspy. W manufakturze Zottera konszowane przez 15 godzin, stworzyły czekoladę mającą charakteryzować się nutami palonymi, owocowymi i cierpkimi, dobrze rozpuszczać się w ustach oraz budzić skojarzenia z bagietką, suszonymi morelami oraz wiśniami.

Dość jasna jak na 75% zawartość kakao tabliczka pachniała gorącym cappuccino ze świeżo spienionym mlekiem, niosąc również ze sobą świeży powiew owocowości.

W ustach rozpuszczała się "ciastowato", ale nie za ciężko - po prostu przywodziła rozliczne skojarzenia z ciastem, świeżym i ciepłym. Tak, dużo było w niej świeżości i ciepła, szeroko pojętych. Z jednej strony było to bowiem, tak wyraziste w sferze zapachu, świeżo palone cappuccino z rozkosznie spienionym mleczkiem. Z drugiej zaś, niedawno wyjęte z piekarnika wilgotne jogurtowe ciasto, z błogo rozlewającą się w ustach maślaną kruszonką oraz dojrzałymi brzoskwiniami i morelami. Pomyślałam także o karpatce - cieście wprawdzie dość ciężkim, ale jakoś tak dobrze pasowała mi tu paloność blatów ciasta przełożonych wszechogarniającą śmietankowością.

Jak na Labooko, była to czekolada dość prosta, ale bardzo skonkretyzowana. Cała degustacja trzymała nas uparcie w jednym miejscu - w jasnej i przytulnej kawiarni, w której wszystko podawane jest świeżutkie i ciepłe, jeszcze mocniej tym samym utulając. Sao Tome 75% przywodzi bardzo konkretne obrazy; jej degustacja nie jest podrożą, lecz rozkosznym odpoczynkiem w jednym, miłym miejscu.


 Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 530 kcal.
BTW: 7,5/40/30.

środa, 24 marca 2021

Antidote ciemna 77% Ekwador z imbirem

 Pewnego niedzielnego poranka miałam ochotę na niezbyt wymagającą, a jednocześnie dość wytrawną czekoladę. Moje myśli poszybowały w stronę manufaktury Antidote, w której asortyment zaopatrzyłam się dzięki sklepowi Sekretów Czekolady. Sięgnęłam po tabliczkę, której patronką stała się Aletheia, czyli grecka bogini prawdy i wiedzy. Ciemna czekolada o 77% zawartości wolno prażonego kakao Arriba Nacional z Ekwadoru została wzbogacona o kawałki imbiru, czyli jednego z moich ulubionych dodatków.

Tabliczka pachniała ekwadorską kwiatowością ocieploną wyraźną nutą imbiru. W konsystencji odrobinę proszkowata, raczej zbita, niezbyt wylewna - a wszystko to było jeszcze potęgowane przez strukturę imbirowych kawałków. Zdawały się one lekko przesuszone, ale nadal w miarę jędrne. Ich dużym plusem był brak scukrzenia, dzięki czemu mogłam bez przeszkód delektować się imbirową autentycznością, która była przy tym dość stonowana, nie rozbuchana. I dobrze - nie przyćmiewała czekolady.

 Pośród czekoladowych nut dominował pumpernikiel pośród kwiatów, choć swój znaczny udział miały też rodzynki i suszone śliwki - oczywiście w czekoladowej polewie. Bardzo spójnie i prosto łączyło się to z imbirem i... tak sobie płynęła ta tabliczka, zgodnie z moimi niewygórowanymi oczekiwaniami wobec niej postawionymi przed degustacją.

 Skład: ziarna kakao, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, imbir, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 77%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 576 kcal.
BTW: 9/46/43.

poniedziałek, 22 marca 2021

Fjåk 45% Milk & Brown Cheese mleczna 45% Haiti z brązowym serem kozim Brunost i solą morską

 Dziś przed Wami kolejna mleczna czekolada od norweskiej manufaktury Fjåk, po doskonałej 45% Milk Haiti Nibs & Oak Smoked Salt. Nadal pozostajemy przy bazie z 45% haitańskiego kakao, nadal też poruszamy się w obrębie kolekcji nordyckiej. Tym razem, dzięki sklepowi Sekretów Czekolady, mogłam raczyć się tabliczką wzbogaconą o prawdziwy norweski przysmak, a mianowicie brązowy kozi ser Brunost, podczas którego wyrobu dochodzi do krystalizacji laktozy - dzięki czemu ser przypomina karmel zarówno w wyglądzie, jak i smaku. Skorzystano z mleczarskiej twórczości Undredal Stølsysteri, produkującej w uroczej wiosce Undredal leżącej wzdłuż fiordu Aurlandsfjorde.

 
Spokojna głębia podzielonego na klasyczne kostki brązu jest od spodu delikatnie upstrzona kryształkami soli. W przekroju widać nietypowe inkluzje, zdające się być cząstkami karmelu - w istocie były to zaś właśnie kawałki Brunost. Zapach czekolady był nieco przytłumiony, budził skojarzenia z delikatnym kozim twarożkiem, słonym karmelem i przytulnością.

Błoga słodycz, mleczność, delikatność - znana już z wersji z nibsami, tutaj została jeszcze wzbogacona o lekką "kozią" goryczkę, skojarzenie ze słonymi chipsami bądź prażynkami, plackami ziemniaczanymi oraz nugat z orzechów laskowych. Najcudowniejsza była w niej wybitna karmelowość, wręcz "krówkowość", co zostało podkręcone przez niby-karmelowe grudki, które przecież były najprawdziwszym serem! Nawet ciągnął się on niczym karmel i wydawał się karmelem idealnym... A oto ser, tak niezwykły ser.


 
... i cała niezwykła czekolada. Następna cudowna mleczna czekolada od Fjåk i póki co, to właśnie mleczne propozycje z asortymentu tej marki najmocniej podbiły moje serce.

 Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, brązowy ser kozi, sól morska.
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 53 g.

sobota, 20 marca 2021

Dick Taylor Espresso Sightglass Blend ciemna 68% z kawą

Spośród jakże atrakcyjnej oferty manufaktury Dick Taylor, którą mogę eksplorować dzięki sklepowi Sekretów Czekolady, pewnego sobotniego poranka wybrałam coś do podbicia efektu pierwszej tego dnia pitej kawy. W kooperacji z kawową kompanią Sightglass powstała czekolada Espresso o 68% zawartości kakao (blend ziaren z Belize, Madagaskaru i Gwatemali), wymieszana z kawowym blendem o nazwie Owl's Howl (Ameryka Środkowa i wschodnia Afryka). Ów kawowy blend miał charakteryzować się nutami ziaren kakao (idealnie!), pestkowców oraz kandyzowanej pomarańczy, a został skomponowany specjalnie z myślą o robieniu espresso. 

Głęboko ciemna, lśniąca, jak zwykle przepięknie zdobiona tabliczka pachniała kawowym imperialnym stoutem; generalnie mocnym i gęstym ciemnym piwem, a także syropem kawowym i kwiatową dusznością. W pierwszym kontakcie  wydawała się mocno twarda, zbita, wręcz chrupka - z czasem jej gęstwina stawała się łagodniejsza i choć niezbyt łatwo rozpuszczała się w ustach, ostatecznie zostawiała w nich mięciutki film.

Zniewalała kawowością w najlepszym wydaniu - bez żadnych kojarzeń z kawą rozpuszczalną czy wywietrzałą - czysty, mocny kawowy żywioł, idealnie zgrywający się z kakao, funkcjonujący z nim w synestezji. Nadal krążyła też gdzieś w okolicach pysznych, esencjonalnych stoutów. Najpierw kwaskowato-goryczkowa, dopiero z czasem wkraczały akcenty słodsze. Pojawiają się soczyste gruszki, skórka jabłka, jeszcze twarde brzoskwinie, pomarańczowa lemoniada, czerwone porzeczki. Budzi skojarzenia z budyniowym deserem czekoladowo-kawowym z pianką, a także deserem z kawowymi ciastkami oraz licznymi owocami, ozdobionym odrobiną ubitej kwaśnej śmietanki.

 Niesamowite jest to, jak z biegiem degustacji tak obezwładniające kawowe nuty przeistaczają się w orzeźwiającą owocowość. Odnosimy wrażenie, że jesteśmy świadkami spektakularnej metamorfozy - smaki przepływają jeden z drugi, by ostatecznie pozostawić po sobie feerię owocowej świeżości, zamiast mrocznego kawowego mułu. Widać, że Dick Taylor nieprzypadkowo dobrał blendy zarówno ziaren kakao, jak i kawy. Kakao i kawa tańczą tu razem, w harmonii tworząc coś zupełnie nowego...

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, ziarna kawy.
Masa kakaowa min. 68%.
Masa netto: 57 g.

czwartek, 18 marca 2021

Michel Cluizel Grand Lait 45% Christmas Praline mleczna 45% z kandyzowaną skórką pomarańczy, migdałami, orzechami laskowymi, waflami, cynamonem, anyżem, imbirem i wanilią



Wprawdzie święta Bożego Narodzenia już dawno za nami i o wiele bliżej jest do Wielkanocy, jednak na czekolady podobne do tej mam chętkę niezależnie od pory roku. Dziś przed Wami Christmas Praline z francuskiej manufaktury Michel Cluizel, zakupiona w sklepie Sekretów Czekolady. Mleczna czekolada o 45% zawartości kakao kryje w sobie mnóstwo dobroci - dodatków jest na tyle dużo, iż odrobinę obawiałam się przeciążenia. Kandyzowana skórka pomarańczy (to składnik, który już naprawdę przeróżnie potrafi wypaść), migdały, orzechy laskowe, wafle oraz moc przypraw: cynamon, anyż, imbir, wanilia - zapowiadało się intensywnie!

Jak to u Michel Cluizel bywa, zdobiona tabliczka prezentowała się przepięknie, w przekroju ukazując moc dodatków. W zapachu spodobało mi się, iż aromat pomarańczy nie uderzał od samego początku - prym wiodły mleko, orzechy, ciepłe kakao z korzeniami.

Miękka i masywna czekolada urzekała umiarkowaną słodyczą, jakże przyjemnym połączeniem jakby drzewnego kakao z mlekiem oraz kompozycją przypraw, co czyniło ten smakołyk głębokim i kojącym. Drobinek kandyzowanej skórki pomarańczy jest całkiem sporo, ale okazały się całkiem leciutkie, wysokiej jakości, aromatyczne i nieprzesadzone w swym bukiecie. Ocieplały i orzeźwiały zarazem całą kompozycję, posiadały też nienarzucającą się konsystencję - naprawdę dały radę!

  Kawałeczki wafli delikatnie chrupały, zaś orzechy zdawały się być niemal wtopione w kakaową masę - czuć je było przede wszystkim w smaku, nie w strukturze. Wafelki zaś nadały całości takiej przytulności, iż skojarzyły się nam z... goframi podanymi z mięciutkimi bananami.


 Całość wypadła tak, jak tylko mogła najlepiej - żaden składnik nie przeszkadzał drugiemu, wszystko płynęło razem, a także obok siebie. Bardzo sympatyczna i bogata mleczna czekolada.

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, ziarna kakao, kandyzowana skórka pomarańczy (kandyzowana skórka pomarańczy, cukier, syrop glukozowy), migdały, orzechy laskowe, wafle (mąka pszenna, cukier, masło, odtłuszczone mleko w proszku, słód jęczmienny, sól), cynamon, anyż, imbir, wanilia burbońska.
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 548 kcal.
BTW: 6/35/52.

wtorek, 16 marca 2021

Luisa Abram ciemna 70% Brazylia z kandyzowanym cupuaçu

 Dzięki sklepowi Sekretów Czekolady miałam okazję wstępnie zapoznać się z twórczością brazyliskiej, rodzinnej manufaktury Luisa Abram, która posiada swą siedzibę w Sao Paulo. Moja pierwsza i póki co jedyna tabliczka tej marki (oj, przepraszam, w opakowaniu znajdują się dwie czterdziestogramowe tafle) jest czekoladą ciemną o 70% zawartości kakao z nad rzeki Tocantis w regionie Pará. Ciekawostką jest nietypowy dodatek, który ozdobił spody pięknie zdobionych tabliczek, a mianowicie jest to kandyzowane cupuaçu. Drzewa cupuaçu są dość blisko spokrewnione z kakaowcami, cechują się owocami ze względnie sporą ilością miąższu, który jest miękki, kremowy i kwaskowaty. Cupuaçu w Brazylii występuje endemicznie m.in. w regionie Pará, więc nasza czekolada to prawdziwa regionalna gratka.

Już w zapachu czekolada wydaje się być dziwacznie alkoholowo-kwiatowa. W ustach raczej gęsta, mało tłusta, przyjemna - nadal budzi skojarzenia kręcące się dookoła alkoholu. Oto mamy likier karmelowy, nalewkę jabłkową (czy też w ogóle sfermentowane jabłka), dżem z pomarańczy i kwiatów gorzkiej pomarańczy podbity rumem. Raczymy się mnóstwem nietypowych, lecz wciągających i niedrażniących smaków.

 Samo kandyzowane cupuaçu okazało się nieco galaretkowate, lekkie i dość znacznie scukrzone, jednak posiadało umiarkowaną zdolność przylepiania się do zębów, co na szczęście nie odbierało przyjemności z degustacji. Smak tych kostek zdawał się być esencją dziwnych smaków z Ameryki Południowej. Z jednej strony kojarzył się z rodzimym rabarbarem, ale jakże z egzotycznym owocem zapato oraz z dojrzałą papają. Miał też w sobie coś dziwnie przyprawowego, melasowo-kawowego, jeszcze na dodatek przetrąconego... posmakiem korzenia pietruszki. Cóż za szaleństwo!

Oryginalny bukiet kakao i nieznany mi dotąd dodatek - Luisa Abram wkroczyła do mego serca spektakularnym debiutem. Ta czekolada zrobiła na mnie naprawdę spore wrażenie!

Skład: miazga kakaowa, kandyzowany cupuacu, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 80 g.

niedziela, 14 marca 2021

Domori Milk Chocolate Caramel mleczna 39% z karmelem

Pośród nowej oferty doskonałej włoskiej marki Domori pojawiło się pewne maleństwo, które nie mogło ujść mojej uwadze. Mleczna czekolada o 39% zawartości kakao, z dodatkiem karmelu oraz śmietanki - w wykonaniu Domori to wręcz musiałbyś raj dla podniebienia! Nowości od Domori zdobyłam dzięki sklepowi Sekretów Czekolady.

25-gramowa tabliczka cechowała się przepiękną, ciemno karmelową barwą. Pachniała bardzo intensywnie karmelowo - ta woń aż wierciła w nosie! To nie był łagodny karmelek, lecz aromat przepełniony iluzją koziego mleka i karmelowego likieru.

Już na samym początku degustacji pomyślałam, że jest to idealna karmelowa czekolada. Błoga, intesywna, miękka, aksamitna, a przy tym gęsta i bardzo esencjonalna - jak to u Domori bywa. Umiarkowanie maślana, raczej kojarzyła mi się z czymś likierowym. Lekko słona, mieściła w sobie idealny balans kakao, karmelu i mleka... A właściwie mleka i śmietanki. Tak się cieszę, że nie była to biała czekolada, dzięki czemu miazga kakaowa mogła dorzucić wiele od siebie.

 Ta czekolada tak prędko zniknęła... Jak mogłam zamówić tylko jeden egzemplarz? Ba, jak Domori mogło wyprodukować jej w tak małej gramaturze?

Skład: tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, mleko w proszku, karmel 13% (cukier, syrop glukozowy), miazga kakaowa, śmietanka w proszku, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 39%.
Masa netto: 25 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600,5 kcal.
BTW: 7/42,5/47.

piątek, 12 marca 2021

Maraná Cusco Peru ciemna 80%

Czas uchylić rąbka tajemnicy, cóż ciekawego przygotowała dla nas peruwiańska Maraná z kakao uprawianego w regionie Cusco. Dokładniej, przenosimy się do leżącego pośród Puszczy Amazońskiej miasta Quillabamba, będącego stolicą prowincji La Convención. Mnóstwo tu plantacji nie tylko kakao, ale także kawy, herbaty i koki. Naszą przygodę z tymi ziarnami w interpretacji Maraná zaczynamy od wysokiego pułapu 80% zawartości masy kakaowej. Maraná Cusco Peru 80% kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Stonowanej ciemnej barwy tabliczka, z leciutkimi fioletowymi refleksami, pachniała... świeżym praniem suszącym się w ogrodzie w ciepły letni dzień, przyjemnie wietrzny.

Od samego początku wydawała się mocno syropowa i gęsta. Te wrażenia pozostały z nami do końca degustacji. Słodycz syropu rywalizowała z goryczką ziół, których było tu mnóstwo, jednak niestety nie potrafiłam ich dobrze, konkretnie nazwać. Owa ziołowość, nadal w tonie syropowym, płynnie przeszła w brzoskwinie z puszki, także zanurzone w bardzo gęstym syropie. Kolejne gęste skojarzenia to zbite ciasto pączkowe, porządnie wysmażone, polukrowane i nadziane śliwkowymi powidłami. Na koniec urzekł nas skondensowany nugat z orzechów włoskich i nerkowców - ciekawa fuzja intensywnego (włoskie) oraz łagodnie-słodkawego (nerkowce) smaku.

 
Tak, syropowość to jej główna cecha. Prócz tego, odczułam ją jako spokojną, pełną i soczystą. Zupełnie odmienna od swych 80% sióstr z San Martín i Piura, pokazuje, jak wiele oblicz posiada peruwiańskie kakao (jak zresztą wiele oblicz posiada samo Peru).

 Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 80%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 644 kcal.
BTW: 8,87/51,86/35,54.

środa, 10 marca 2021

Zotter G.Nuss Traube-Nuss mleczna 50% z praliną z orzechów laskowych, orzechami laskowymi, rodzynkami, migdałami i nerkowcami

Kolejna tabliczka z odświeżonej serii G.Nuss od Zottera jest niby nam już znana (z nazwy), ale jednak zupełnie odmieniona. Dawniej G.Nuss.Tafel Trauben-Nuss była białą czekoladą z nugatem z orzechów laskowych oraz orzechami laskowymi, rodzynkami, nerkowcami i migdałami. Dziś G.Nuss Traube-Nuss to mleczna czekolada o 50% zawartości kakao z praliną z orzechów laskowych oraz dodatkiem bakalii takich, jak w poprzedniczce (choć bardziej rozdrobnionych i równiej rozmieszczonych). Wśród nowych G.Nuss to dla mnie pierwsza tabliczka mleczna. Kupiłam ją oczywiście na foodieshop24.pl.

Znów G.Nuss urzeka zdobieniem tabliczki, znów nozdrza zachłannie chłoną intensywnie leśny, orzechowy zapach... Kubki smakowe wyłapują łagodność i mocną orzechowość zarazem. Mleko wprowadziło tu więcej delikatności, niż w tych bezmlecznych wariantach w kolekcji. Wśród orzechowym smaków prym wiodą orzechy laskowe, jest ich tu wszak najwięcej. Kawałki nerkowców i migdałów dopełniają kompleksowości kompozycji. Wszystkie orzechy zostały tu umieszczone w formie kawałków zróżnicowanej wielkości. Rodzynek jest niewiele, są ciemne, o winnym posmaku, rozdrobnione - w zasadzie mogłoby tu ich być nieco więcej.

Miks kakao, mleka i bakalii został tu jeszcze uświetniony nutami wanilii, kardamonu i anyżu, przez co czekolada nabiera odrobinę jesienno-zimowego klimatu. Zotter oczywiście wybrał bakalie doskonałej jakości, dzięki czemu możemy cieszyć się ich czystym smakiem. Póki co, po raz kolejny przekonuję się, iż nową kolekcję G.Nuss mogę wciągać z wielką zachłannością jako orzechowa fanatyczka.

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, orzechy laskowe 13%, pełne mleko w proszku, rodzynki 9%, migdały 4%, orzechy nerkowca 4%, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, pełny cukier trzcinowy, sól, wanilia, kardamon, anyż.
Masa kakaowa min. 50%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 560 kcal.
BTW: 9,4/39/42.

poniedziałek, 8 marca 2021

Marou Dak Lak ciemna 70% Wietnam

Druga, po Dong Nai, czysta ciemna czekolada od wietnamskiej manufaktury Marou, którą pragnę Wam zaprezentować - stworzona została w 70% z kakao z prowincji Dak Lak, leżącej w południowej części Wietnamu. Przyozdobiona w piękny liliowy kolor, trafiła w moje ręce dzięki sklepowi Sekretów Czekolady. Ciemniejsza i soczystsza w swej barwie od poprzedniczki (pomimo nieco mniejszej zawartości kakao), pachniała kwaskowato, podążając w stronę kefiru i maślanki, otoczonych bujnym kwieciem.

 Tym razem również Marou okazała się dość niewylewna, powoli rozpuszczająca się w ustach, poważna i stateczna. Niespiesznie pieściła podniebienie mieszanką kwasków i słodyczy, tu już podążającą bardziej w stronę naturalnego jogurtu, do którego ktoś ekstrawagancko wkroił orientalne kwiaty. Pomyślałam też o lekko przypieczonym jabłku posypanym kardamonem i oblanym miodem.

Z czasem czekolada jeszcze bardziej poważniała, uwalniając wiele roślinnych i przyprawowych nut, najpierw nadal zanurzonych w aromatycznym miodzie (całe kwiaty nim otulone, wraz z liśćmi i łodygami). Dalej było coraz to wytrawniej: obecny wcześniej kardamon rozwinął się w stronę delikatnego anyżu i lukrecji, sugestii drewnianych oraz... znów pojawiło się liczi.

 Marou po raz kolejny częstuje nas czymś oryginalnie egzotycznym, choć przyznam, że nadal jest to dla mnie za mało odważna forma, jak na moje oczekiwania wobec tej marki (oraz potencjału wietnamskiego kakao).

Skład: ziarna kakao i tłuszcz kakaowy (70%), cukier trzcinowy 30%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 605 kcal.
BTW: 5,7/43,1/45,5.

sobota, 6 marca 2021

Beskid Peru Satipo Bio No Sugar DarkMilk ciemna mleczna 65% bez cukru

Dziś przed Wami ostatnia tabliczka z manufaktury Beskid, jaką miałam w swych zapasach. Zostawiłam ją sobie na koniec, bo miałam co do niej najwięcej wątpliwości. Dlaczego? Po prostu lubię cukier w czekoladach i wszelkie czekolady bezcukrowe wywołują we mnie niepewność co do efektu. Tabliczka stworzona w 65% z peruwiańskiego kakao Satipo, w pozostałych 35% to tylko i wyłącznie pełne mleko w proszku. Skład prosty, ale nietypowy. Swój egzemplarz tej wyjątkowej tabliczki zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Przy łamaniu wydawała dźwięk kojarzący mi się z kostkami do domino, zaś pachniała kusząco sernikiem z galaretką i czerwonymi porzeczkami.


Od początku uderzyła mnie w niej zintensyfikowana mleczność, idąca w tony koziego mleka. Czułam też, że będzie to o wiele lżejsza czekolada od chociażby mlecznej Zotter Dark Style 70%, co mnie ucieszyło, gdyż nie miałam ochoty nadmierne trudności podczas tej degustacji. Była wprawdzie w pewien sposób sucha, ale jedynie w taki, jakby z twarogowego sera mocno odciągnąć serwatkę. Gęsta i bardzo lepka, nadal kojarzyła się z dobrym sernikiem z galaretką i czerwonymi porzeczkami, a to było naprawdę smakowite! Mleczność wyjątkowo podbijała jej słodycz, zaś samo kakao wnosiło nuty wulkaniczne, kawowe oraz korzenne. Z biegiem degustacji czekolada zdawała się coraz to łagodniejsza w sposób typowo śmietankowy.

To świetna propozycja dla osób, które unikają cukrów prostych w swej diecie - przede wszystkim ogromnym plusem tej czekolady jest jej banalnie prosty skład, a także fakt, iż nie przytłacza. Beskid bardzo pozytywnie mnie zaskoczył tym eksperymentem.

Skład: ziarna kakao, pełne mleko w proszku.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 635 kcal.
BTW: 16/51/16.

czwartek, 4 marca 2021

Standout Chocolate Sambirano Madagascar ciemna 70%

W Nowy Rok wkroczyłam z kolejnym pewniakiem - wprawdzie dopiero niedawno rozpoczęłam przygodę ze szwedzką manufakturą Standout, lecz ani razu nie sprawiła mi najmniejszego zawodu. Dzięki sklepowi Sekretów Czekolady, zdobyłam również ich interpretację madagaskarskiego kakao z doliny Sambirano - w czystej ciemnej tabliczce 70%. Producentem ziaren znów okazał się Akessons. Już dawno nie próbowałam czekolady marki Akessons, ale ostatnio ciągle trafiam na ziarna od nich - wystarczy wspomnieć od niedawna eksplorowany Fjåk. Kakao z naszej Standout Chocolate Sambirano Madagascar pochodzi ze zbioru w 2017 roku, było fermentowane w drewnianych skrzynkach przez 6 dni oraz suszone w cieniu i na słońcu na przestrzeni od 7 do 14 dni. 

 Czerwonawe przebłyski, tak klasyczne dla czekolad z kakao z Madagaskaru, charakteryzowały również propozycję od Standout. Zgrabna tabliczka pachniała sorbetem z grejpfrutów i limonek, zapowiadając cytrusową inwazję i mnóstwo świeżości.

Dość "sucha" (w kontekście bardzo wyważonej tłustości; nie mamy tu wszak dodatku masła kakaowego), a przy tym owocowo soczysta - od pierwszego kęsa ukazała się nam jako bardzo kompleksowa, pełna, masywna i treściwa. Nie ma w niej szorstkości, jest wyważona, poważna i głęboka, co przy madagaskarskich nutach wypada bardzo atrakcyjnie. Ba, te madagaskarskie nuty i tak okazały się niezbyt klasyczne - bardzo dużo było tu limonki, ale jakby wymieszanej w dziwnym koktajlu z cukierkami typu kukułki oraz z solą. Przewijał się melon oraz niedojrzałe maliny, tudzież żelki-malinki. Dalej czekolada rozwijała się w stronę niebanalnie śmietankową - dobrej jakości waniliowy koktajl oraz likier karmelowy z pomarańczami. Brak tu było tak oczywistej dla Madagaskaru ziemistości czy posmaku mlecznych napojów fermentowanych.

Kolejna niebywale udana i urzekająca Standout Chocolate - to był rzeczywiście doskonały wybór na dobry początek roku.

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 572 kcal.
BTW: 10/37/51.

wtorek, 2 marca 2021

Zotter Opus 5 Cuvee ciemna 75%

 
Jako ostatnią czekoladę degustowaną w jakże dziwacznym 2020 roku wybrałam coś, co zdawało mi się pewniakiem - a mianowicie najnowszy blend Labooko od ukochanego Zottera, zakupiony na foodieshop24.pl. Opus 5 Cuvee 75% stworzono z połączenia ziaren z Tanzanii, Gwatemali, Ghany, Brazylii i Belize. Prażono je osobno, a następnie połączono w jedno, konszując przez 20 godzin. W porównaniu do wcześniejszej Opus 2019 (był to blend innych ziaren), producent powstrzymał się przed wielowymiarowym opisem nut smakowych czekolady na opakowaniu; tym razem w paru słowach wspomina o nutach, które niosą ze sobą poszczególne ziarna - w całość możemy sobie wszystko złożyć sami.
 
 
Dwie dość ciemne tabliczki pachniały egzotycznymi drinkami, w których więcej było owoców, niż frywolnych alkoholi. Unosiła się też nad nimi sugestia dość znacznej paloności, czymś uładzonej, mało agresywnej.

W ustach gęsta, gładka, "labookowa" - rzeczywiście rozlała się przede wszystkim palonością, która przemieszana z owocami prezentowała się nam w najróżniejszych ujęciach. Najpierw wydała mi się wyjątkowo mocno kawowa, a jednocześnie przyjemnie słodka i przełamana kapką śmietanki. W mojej wyobraźni przewijały się: drożdżówka z masą migdałową, maślaną kruszonką i lukrowanymi owocami (brzoskwinie i porzeczki), ciepły budyń czekoladowy z prawdziwą wanilią, nieco przypalone tosty z... brzoskwiniami i śmietanką (tak, tosty - nie gofry). 

 
Wszystko to spowijała lekka popielna powłoczka, trochę taka, jakby rozsypać kakao w proszku. Pomyślałam również o dorodnych malinach w cukrze pudrze oraz o deserze tiramisu. Cała kompozycja była jakby "podana na ciepło", soczysta w tej swojej upartej paloności, nie pozostawiając po sobie wrażenia tłustości. Miała jednak w sobie coś, czego nie umiałam do końca uchwycić i nazwać. Przewijało się w niej sporo akcentów, a ja nie potrafiłam ich wyłapać w swej zachłanności.

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 592 kcal.
BTW: 9,2/45/31.