niedziela, 30 czerwca 2019

Chocolate Hill ciemna 60% z czosnkiem


Gdy w sklepie Sekretów Czekolady pojawiła się ciemna czekolada z czosnkiem, postanowiłam zaryzykować i zakupić ją w formie ciekawostki. W zasadzie miałam już kiedyś do czynienia z tabliczką z czosnkiem (biała od Nczekolady posypana suszonymi pomidorami, czosnkiem, solą, bazylią i oregano), lecz wszak był on tam zastosowany w zupełnie innej formie, a ja na początku mojej przygody z czekoladą miałam w sobie więcej degustacyjnego masochizmu i cierpliwości. Natomiast czekolady Wild Ophelia traktuję jako zupełnie innego rodzaju doświadczenia, gdyż czosnek występował w nich jako część czegoś o wiele bardziej kompleksowego.

Dziś opisywana kontrowersyjna tabliczka to ciemna czekolada o 60% zawartości kakao (nie podano jakiego pochodzenia), słodzona cukrem trzcinowym, stworzona z dodatkiem suszonego czosnku (spójnie wkomponowanego w czekoladową masę). Została ona wyprodukowana przez czeską markę Chocolate Hill, mająca swą siedzibę w Brnie.



Niestety nie mogłam wykonać zdjęcia tabliczki w całości, ani nawet jakoś sensownie poskładanej, gdyż trafiła do mnie dość mocno połamana. Czosnek w sferze zapachu wyczuliśmy momentalnie, idąc w stronę skojarzeń z czosnkową kiełbasą, spaghetti aglio e olio oraz mniej przyjemnego - sosu czosnkowego w kebabie. Będąc na etapie wąchania nadal przeważała we mnie ciekawość, choć nie wiedziałam, czego w istocie doznam w kwestii smaku, jak ją odbiorę.

Okazało się, iż w zjedzeniu zdecydowanej większości tabliczki musiał wyręczyć mnie mój Mąż, który stał się bardziej odporny na kulinarne dziwactwa. Dla mnie czekolada okazała się zbyt obrzydliwa i odrzucająca. To nie jest tak, że została źle zrobiona - po prostu połączenie dość słodkiej czekolady z czosnkiem totalnie mnie odstręczało. Czułam się trochę tak, jakbym jadła czekoladę posmarowaną mocno przyprawionym smalcem. Pojawiły się też skojarzenia z zepsutym ciastem na śmietanie.

Choć zjadłam jej naprawdę niewiele, w ustach na długo pozostał męczący, mocny posmak czosnku wymieszany ze słodyczą czekolady. Dla mnie dysonans między tym, co reprezentuje sobą kakao, a wyrazistym bukietem czosnku - okazał się po prostu zbyt wielki. Nie będę jednak tej czekolady nikomu odradzać. Uważam, że należy ona do takiej puli eksperymentalnych słodyczy, którą każdy winien ocenić sam.


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, suszony czosnek.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 403 kcal.
BTW: 13,1/64,9/13,5

czwartek, 27 czerwca 2019

Zotter Nicaragua Sail Shipped Cocoa ciemna 70%


 
Moje doświadczenia z kakao z Nikaragui nie są liczne, za to dość skrajne. W wykonaniu Zottera miałam okazję już dawno temu wypróbować mlecznej Nicaragua 50%, natomiast teraz ulubiony austriacki czekoladnik zaproponował coś zupełnie nowego. Nicaragua 70% Sail Shipped Cocoa to czekolada stworzona z ziaren, które zostały przetransportowane z Nikaragui do Hamburgu za pomocą... żaglowca. Następnie trafiły do Austrii pociągiem. Ta tabliczka to gest Zottera w stronę bardziej tradycyjnych środków transportu, zużywających mniejsze ilości paliwa. Podróż ziaren do manufaktury Zottera to dla mnie przede wszystkim ciekawostka, najbardziej byłam zainteresowana po prostu smakiem czekolady. Nicaragua 70% Sail Shipped Cocoa kupiłam na biokredens.pl.


Czekolada o pięknej, bardzo żywej barwie pachniała zaskakująco słodko, z akcentami mleka, karmelu i wanilii. Już pierwszy kęs rozpuścił się w ustach z charakterystyczną dla Zottera gładkością i pełnią, szokując naprawdę wysokim poziomem słodyczy. Zaklinam, że nie pamiętam tak słodkiej ciemnej czekolady zawierającej 70% kakao! Wyobraziłam sobie, jakby te ziarna płynęły żaglowcem w ładowni wymieszane z bryłkami trzcinowego cukru, całe nim oblepione. 


Słodycz tej czekolady była delikatna, tak jak i wszelkie nuty ją charakteryzujące, przez co odebrałam ją jako błogą i leciutką. Wyczułam tu wanilię, karmel, trzcinowy cukier, cynamon, biszkopt, delikatnie prażone jabłka z cukrem pudrem. Układała się na podniebieniu niczym puchaty kłębek futra na miękkiej poduszce. Kojarzyła się również ze słodkim kakaowym napojem, także przez fakt, iż była w niej pewna sypkość oraz ów wkurzający akcent, który nie pozwalał mi przestawać wyjadać takowego słodkiego proszku z puszki gdy byłam dzieckiem. W tabliczce znalazła się również obsesyjna nuta z komercyjnych kremów czekoladowych. Wciągała, naprawdę wciągała.


Myślę, że Nicaragua 70% Sail Shipped Cocoa jest doskonałym rozwiązaniem dla osób, które lubią słodkie czekolady, a akurat nie chcą, lub po prostu nie mogą raczyć się czekoladami mlecznymi. Ta tabliczka to swoisty słodki fenomen.

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 598 kcal.
BTW: 8/44/36

poniedziałek, 24 czerwca 2019

Antidote ciemna 84% Ekwador z nibsami kakaowymi


Dobrze wspominam dotychczasowe doświadczenia z brooklińską marką Antidote, korzystającej z ekwadorskiego kakao Arriba. Po pierwsze - ponieważ lubię Ekwador, po drugie - ponieważ Antidote korzysta z ciekawych połączeń jeśli chodzi o dodatki, po trzecie - tak się składa, że wszystkie moje dotychczasowe czekolady tej marki jadłam w pięknych okolicznościach przyrody. Dziś prezentowana tabliczka, której patronką została Gaia - grecka bogini Matki Ziemi - była moją pierwszą Antidote degustowaną w domowych warunkach. Gaia to ciemna czekolada o 64% zawartości wolno prażonego kakao Arriba, posypana kakaowymi nibsami. Zakupiłam ją w sklepie Sekretów Czekolady.


Tabliczka prezentowała się świetnie - z jedne strony mamy charakterystycznie zdobione kostki Antidote, z drugiej strony - bardzo apetyczną posypkę z nibsów, które na pierwszy rzut oka wyglądały na soczyste, a nie przesuszone. Czekolada pachniała delikatnie - mieszanką kwiatu, miodów, drewna i soczystych owoców. Jak na tak wysoki poziom kakao, nie zapowiadało to wyjątkowej mocy. To ciekawe, bowiem dotychczas próbowane 73% i 77% z dodatkami zapamiętałam jako o wiele cięższe.

W zasadzie Gaię również można nazwać ciężką, lecz nie w sposób wybitnie ziemisty, czy też surowy i kwaśny. Jest mrocznie esencjonalna, kakaowo soczysta, nieco syropowa. Lepka i gęsta niczym gęsta śmietana czy mleko w tubki (choć zarówno nie tak kwaśna, jak i nie tak słodka). Najwięcej wyczułam w niej kwiatów i miodu, trochę malin i porzeczek - ale zdecydowanie oblanych solidną porcją miodu, otulonych kwiatowym pyłkiem. W niezwykły sposób w Gai połączyła się subtelność z ciężkością. Dokładnie tak, jak masywnie leje się gęsty miód. I dokładnie tak, jak ciężkie stają się płatki kwiatów pod naporem wody, jak obezwładniający potrafi być kwiatowy olejek. 


 Pomimo tego wszystkiego, wiele w niej było równowagi - a za nią częściowo odpowiedzialne były nibsy, które paradoksalnie dodały kompozycji lekkości. Przyjemnie chrupiące, soczyste, lekko ziołowe - tak dobrze komponowały się z kwiatową czekoladą. Ciemne Antidote mimo wszystko łączy pewna tajemnicza powściągliwość... i choć na jakiś czas nieco zapomniałam o tej marce, mój apetyt na dalszą eksplorację jej czekolad na nowo się rozbudził.

Skład: ziarna kakao, pełny cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 84%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 615 kcal.
BTW: 12/46/37

piątek, 21 czerwca 2019

Krakakoa Ginger ciemna mleczna 52% z imbirem


Zacierałam dłonie z podekscytowania, gdy wracając z majówki w Beskidzie Niskim do domu, do kolejnej pitej po drodze kawy otworzyłam Krakakoa Ginger. Cynamonowa propozycja od tej indonezyjskiej marki wystrzeliła moje zmysły w kosmos i idealnie dopieściła mój cynamonowy gust. Imbir w czekoladzie, jak i w wielu daniach czy napojach również lubię, jednakże z doświadczenia wiem, iż czasem w słodyczach może wypaść zbyt mdło. Stąd, choć Krakakoa Ginger budziła moją fascynację, nie traktowałam jej jako pewniaka. Tą ciemną mleczną czekoladę o 52% zawartości indonezyjskiego kakao zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


Znów - cudownie ciepła barwa i charakterystyczne zdobienia na tabliczce - tym razem połączone były z zupełnie innym zapachem, zupełnie nowymi wrażeniami. Aromat zapowiadał, że moje obawy o mydlaną mdłość tej czekolady są absolutnie bezzasadne. Fuzja łagodności mleka, karmelowości trzcinowego cukru, wulkanicznych wyziewów indonezyjskiego kakao oraz... rześkiego, ale niewyobrażalnie deserowego imbiru. Woń imbiru królowała nad wszystkimi pozostałymi nutami, wiązała je w jedność. Mój apetyt zdecydowanie się rozochocił.

Imbir rządził, a przy tym robił to w sposób analogiczny do popisu cynamonu w Krakaoa Cinnamon. Pokazał przede wszystkim swoją słodką twarz (niczym kandyzowaną), uraczył nas odrobinę swą pikantnością i cytrusowością, natomiast mydlany posmak praktycznie w ogóle się nie pojawił. W Krakakoa Ginger pojawiło się to, co najlepsze i najbardziej deserowe w imbirze. Umiarkowanie słodka i delikatnie mleczna czekolada swobodnie prezentowała wdzięki indonezyjskiego kakao pełnego nut palonych, ziemistych i drzewnych, tu także z muśnięciem tropikalnych, soczystych owoców. Imbir sprawił, iż całość stała się jeszcze bardziej kompleksowa - nie był jedynie przyprawą, lecz nierozerwalną częścią całości. Definiował wszystko na nowo.

To, w jaki sposób Krakakoa użyło w swych czekoladach imbiru i cynamonu trzeba po prostu wypróbować na własnym podniebieniu. Dla mnie to zupełnie coś nowego, prawdziwie oryginalnego. Po raz kolejny zostałam zauroczona.


Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, mleko w proszku, imbir, lecytyna słonecznikowa, wanilia.
Masa kakaowa min. 52%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 580 kcal.
BTW: 6/36/54

środa, 19 czerwca 2019

Manufaktura Czekolady Smak Polski Jabłko mleczna 44% z jabłkami, wanilią i cynamonem


5 maja był długim dniem powrotu do domu z Beskidu Niskiego. W zapasach zabranych na tygodniową wędrówkę pozostały mi jeszcze dwie czekolady i miałam zamiar zjeść je z Mężem podczas podróży. W pierwszej kolejności sięgnęliśmy po następną po Masło propozycji Manufaktury Czekolady z serii Smak Polski, a mianowicie Jabłko. Obie tabliczki, a także przecudną House Blend Milk o takiej samej zawartości kakao, zakupiłam na biokredens.pl.

Czekoladę z masłem klarowanym obdarzyłam niezbyt gorącymi uczuciami, natomiast wobec Jabłka miałam nieco większe oczekiwania. Wspomnę tylko, że także w przypadku tej tabliczki grafiki na opakowaniu są nader przaśne, choć nieco lepiej się na to patrzy niż w przypadku Masła. Ponadto teksty umieszczone na odwrocie też jakoś bardziej znośne. Najważniejsze jednak jest to, iż sama czekolada po rozpakowaniu prezentowała się bardzo apetycznie.

Jabłko to mleczna czekolada o 44% zawartości kakao (blend), posypana kawałkami liofilizowanego jabłka (5%), a także doprawiona wanilią i cynamonem. Ku mojej radości, cynamon był widoczny gołym okiem, a także doskonale wyczuwalny w zapachu. To dobrze wróżyło - taki już mam cynamonowy gust.


Jabłkowy słodziak okazał się szarlotką zaczarowaną w tabliczkę czekolady. Sama mleczna czekolada była rozkosznie słodka, z ciepłymi kakaowymi nutami i waniliowym zacięciem - znów brakowało jej szlachetności z House Blend Milk, ale jednocześnie odpowiadała mi bardziej swą naturalnością niż Masło. Dodatki zostały świetnie dobrane. Kawałki jabłka były miękkie i "nadmuchane", smakowite i naturalne. No i cynamon... Cynamon idealnie wszystko przyprawił, dla mnie był wisienką na torcie - doskonale pasował zarówno do samej czekolady, jak i do jabłek. W przeciwieństwie jednak co Krakakoa Cinnamon, Jabłko to po prostu "czekolada z cynamonem", a nie "czekolada cynamonowa" - co nie znaczy, że Jabłka nie cenię. To przecież z samej nazwy zupełnie inna czekolada. Bardzo przyjemna. Wybrałabym ją nieraz na kolejne luźne okazje, w których dobrze sprawdzi się porządnej jakości mleczna czekolada z owocowo-przyprawowym urozmaiceniem.


 Skład: cukier, ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, liofilizowane jabłko 5%, laska wanilii, cynamon.
Masa kakaowa min. 44%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 557,2 kcal.
BTW: 11,6/33,3/53,6

poniedziałek, 17 czerwca 2019

Georgia Ramon Kaffee & Kakao-Nibs ciemna mleczna Dominikana 55% z kawą i nibsami kakaowymi


Przed Wami ostatnia już kawowa tabliczka, jaką zabrałam ze sobą w Beskid Niski. Kawowe eksperymenty od Georgia Ramon, Pralus i Krakakoa są tak różne, że nie sposób wprost porównywać je ze sobą - każda niesie coś innego, cennego dla fanów kawy. Tym razem, Georgia Ramon - po niebywale esencjonalnej Espresso - raczy nas czymś łagodniejszym, lecz z chrupiącymi dodatkami. Kaffee & Kakao-Nibs to mleczna czekolada o wysokiej, bo 55% zawartości dominikańskiego kakao. Podobnie jak Espresso, czekolada konszowana była z udziałem kawowej esencji, lecz tym razem pochodzącej z Etiopii, a dokładniej były to ziarna arabiki Bench Maji, prażone w wiedeńskiej Caffe a Casa. Czekoladę, tak jak pozostałe Georgia Ramon, kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

 Kaffee & Kakao-Nibs pachniała urokliwie mocną kawą o wyraźnie drewnianych akcentach. Miała w sobie tylko sugestię mleka, bardziej odurzała zapowiedzią kakaowej słodyczy pełnej naturalnej owocowości i orzechowości. Niestety, nawet gdy nie zabieram tabliczek Georgia Ramon na szlak, bardzo rzadko udaje mi się po rozpakowaniu nie zastać ich połamanych, toteż od razu dostrzegłam umieszczone wewnątrz tafli (w umiarkowanej ilości) kawałeczki kakaowych nibsów.


Zgodnie z zapowiedzią w sferze zapachu, mleczność tej czekolady była łagodzącym tłem. Podczas degustacji zapominałam, że ta tabliczka w ogóle zawiera w sobie mleko. Raczej był to koktajl czekoladowo-kawowy, jedynie zwieńczony kapką tłustego mleka. Powolnie, lecz gładko rozpuszczająca się w ustach czekolada, przynosiła wrażenia podobne do Espresso, ale o parę słusznych tonów jaśniejsze, spokojniejsze, mniej wytrawne. Duet kawy i kakao był tu bardziej owocowy, dążący w stronę słodkich i dojrzałych owoców, jak choćby truskawki. Drewno było zaś wilgotne, a przy tym przyjemnie ogrzane promieniami słońca. Drobne nibsy kakaowe charakteryzowały się soczystością i niezawadzającą w niczym chrupkością. Doskonale pasowały do kawowej czekolady, nie odstając od niej, stając się jej zwieńczeniem. Nibsy w tego typu formie i konsystencji zawsze sprawiają mi przyjemność.

 Choć zdecydowanie dłużej będę pamiętać Espresso, to Kaffee & Kakao-Nibs polecam szczególnie tym osobom, które moc Espresso może przeciążyć. Wersja z nibsami jest łagodniejsza, ale nadal posiada odpowiedni charakter.

Skład: tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, nibsy kakaowe 10%, ziarna kawy Bench Maji 6,3%.
Masa kakaowa min. 55%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 10/48/29

sobota, 15 czerwca 2019

Krakakoa Cinnamon ciemna mleczna 53% z cynamonem


Kolejną Krakakoa z dodatkami, którą przyszło nam spróbować po Creamy Coffee, była Cinnamon. Sięgnęłam po nią w warunkach bardzo kiepskich do zrobienia choć odrobinę przyzwoitych zdjęć, bowiem w namiocie podczas deszczu. W Jasielu udało nam się dość sprawnie rozbić namiot (nadal nie przestawało padać, więc w końcu trzeba było się za to zabrać), więc ogrzewając się w śpiworze zapragnęłam jeszcze czegoś ciepłego od środka. Na ugotowanie posiłku póki co nie było szans, świetnym rozwiązaniem wydała się więc czekolada z cynamonem. Tak jak pozostałe tabliczki od Krakakoa, również Cinnamon zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


Ta tabliczka, ubrana w charakterystyczny dla marki wzór, pachniała niezwykłym cynamonowym ciepłem. Bezsprzecznie, cynamon wybijał się na pierwsze miejsce, lecz robił to w sposób nietypowy. Nie potrafiłam oddzielić woni cynamonu od mleka oraz indonezyjskiego kakao - wszystko stało się jedną spójną masą.  Już wiedziałam, że to nie jest czekolada z cynamonem, lecz cynamonowa czekolada.

Jej aksamit wypełniał usta metodycznie, jednostajnie, niezmiennie. Jadłam niezwykły koktajl na bazie kakao, mleka i cynamonu. Czułam się tak, jakby ktoś wymieszał z cudnie ziemistą, choć bardzo gładką ciemną czekoladą tłuste mleko podane z cynamonowym syropem karmelowym. Cynamon wypełniał każdy kawalątek tej czekolady, a wyjęto z niego przede wszystkim akcenty słodko-ciepłe, mniej tu było (niemal wcale) drapiącej pikanterii. Mimo to, był to cynamon wyrazisty i oczywisty. Genialnie deserowy, tak świetnie wtopiony w indonezyjskie, wulkaniczne kakao złagodzone mlekiem.

Wciągałam każdy kęs z wielkim apetytem. Nie spodziewałam się czegoś takiego. To nie było cynamonowe muśnięcie, lecz cynamonowy ocean, uścisk, na dodatek tak szlachetny. Czekałam z podekscytowaniem na otwarcie wersji z imbirem, z nadzieją oczekując czegoś podobnego...


Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, cynamon, lecytyna sojowa, wanilia.
Masa kakaowa min. 53%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 580 kcal.
BTW: 6/36/54.

czwartek, 13 czerwca 2019

Pralus Carré De Café ciemna kawolada


Gdy już w końcu w strugach deszczu dotarliśmy na pole namiotowe w Jasielu, ubolewałam nad tym, że z powodu pogody nie mamy okazji porobić porządnych zdjęć tej prześlicznej dolinie. Czekając pod wiatą aż deszcz nieco ustanie, wyjęłam z plecaka coś na posilenie się - wszak od Przełęczy Beskid nad Czeremchą i degustowanej tam czekolady Mia nie mieliśmy niczego w ustach. Teraz przyszedł czas na Carré De Café z fracuskiej czekoladziarni Pralus w wersji ciemnej: jest więc to kawolada składająca się jedynie z kawy arabiki, masła kakaowego oraz cukru. Wersja mleczna absolutnie mnie zachwyciła, więc z ciekawością pochyliłam się nad potencjalnym prawdziwie mocnym kawowym uderzeniem. Obie kawolady zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


Tabliczka pachniała świeżo paloną kawą, niepotraktowaną w dość dosadny sposób - unosiły się nad nią akcenty żółtych owoców takich jak morele czy śliwki. W ustach rozpuszczała się gładko, lecz właśnie... o ile w wersji mlecznej to właśnie mleko nadawało fuzji masła kakaowego i kawy specyficznej delikatności, tak tu sama kawa układała się na maśle kakaowym nieco nieporadnie. Dosłownie smakowało to tak, jakby do kawowej esencji dodać tłuszczu kakaowego, nieco to wszystko posłodzić i zmiksować na gęstą emulsję. Wprawdzie kawa była naprawdę smaczna, w swych nutach kojarząca się wyraziście z sadem (drewno, owoce, świeżość), ale... o ile wersję mleczną można nazwać po prostu białą czekoladą z kawą, tak tutaj sama kawa bez mleka nie poradziła sobie w 100% zastąpieniu miazgi kakaowej. Biorę pod uwagę prawdopodobieństwo, iż taki mój odbiór ciemnej kawolady związany jest z tym, iż poprzedniego dnia spróbowałam Espresso od Georgii Ramon, która wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Tam kawa z kakao zadziałały tak niezwykle kompleksowo, iż tutaj po prostu odczułam wyraźnie brak kakaowych ziaren. Mimo tego, polecam Wam spróbowanie obu kawolad i ustosunkowanie się do nich, bo na pewno należy potraktować je jako innowacyjną ciekawostkę.

 
Skład: kawa arabika, tłuszcz kakaowy, cukier, lecytyna sojowa.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 527 kcal.
BTW: 7,1/35,2/35,3

wtorek, 11 czerwca 2019

MIA Hemp & Almond ciemna 65% Madagaskar z nasionami konopi i migdałami


 Kolejną czekoladą madagaskarskiej marki Mia, którą zabrałam ze sobą w Beskid Niski, jest Hemp & Almond. Kupiłam ją w sklepie Sekretów Czekolady przede wszystkim spoglądając z zaciekawieniem na nasiona konopi. Miałam okazję próbować ich dotąd w kilku czekoladach i zawsze przypadły mi do gustu, toteż nie widziałam żadnych przeciwwskazań, aby w przypadku propozycji od Mia miałoby być inaczej. Do degustacji zasiedliśmy na Przełęczy Beskid nad Czeremchą, podążając z Zyndranowej do Jasiela. Jak się okazało, decyzja o posileniu się czekoladą w tym miejscu była bardzo słuszna - kolejny posiłek zjedliśmy dopiero wieczorem, gdyż przez większość dnia prześladował nas ulewny deszcz, przed którym nie było gdzie się schronić.


 Hemp & Almonds zaskoczyła. Punktowo posypana dodatkami tabliczka (bardzo drobna migdałowa kruszonka plus zielonkawe konopie) pachniała... grzybami i runem leśnym. Pośród tego dominującego akcentu przebijały się charakterystyczne madagaskarskie nuty - mlecznych napojów fermentowanych, cytrusów, ziemi i czerwonych owoców - jednakże ów grzybowy aspekt wiódł prym, także w sferze smaku. Odniosłam nieodparte wrażenie, iż za ten efekt odpowiedzialne były konopie, zawsze bardziej kojarzone z sianem i orzechami - tutaj przesiąkły dziwaczną stęchlizną.

O ile dla mnie odmienność tej czekolady okazała się całkiem atrakcyjna i zjadłam swoją porcję ze smakiem (i zdziwieniem jednocześnie), tak dla mojego Męża Hemp & Almonds okazała się nieznośna. Mocne i specyficzne kakao od Mia połączone z tak dziwnie odznaczającym się dodatkiem może się nie podobać i w pełni to rozumiem. Ja potraktowałam tę czekoladę jako ciekawostkę, jednakże nie chciałabym do niej wrócić. Choćby Coconut jest dla mnie bardziej atrakcyjna, gdyż łączy przystępny dodatek z wyrazistą czekoladą.

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, migdały 6%, nasiona konopi 4%, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 558 kcal.
BTW: 9,1/37,2/43,7

niedziela, 9 czerwca 2019

Georgia Ramon Espresso Dominican Republic Öko Caribe Trinitario ciemna 70% z kawą


 Zbliżając się do Barwnika szlakiem granicznym nabraliśmy ochoty na małe doładowanie energetyczne. Wybór padł na kolejną na wyjeździe w Beskid Niski wariację na temat kawy w czekoladzie, tym razem w wykonaniu Georgii Ramon. Espresso to ciemna czekolada o 70% zawartości dominikańskich ziaren Trinitario, które konszowane były wraz z esencją mieszanki arabiki i robusty. Robusta pochodząca z Indii, zaś arabika - z Dominikany i Brazylii - połączone zostały w blend i odpowiednio uprażone w Hamburgu. Jak w przypadku wszystkich próbowanych przeze mnie czekolad od Georgia Ramon, również tą zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.

Jak widać na poniższym zdjęciu, tabliczka posiadała kolor niezwykle ciemny, a przy tym bardzo soczysty. Czekolada bardzo intensywnie pachniała szalonym mariażem kawy i kakao, zapowiadając coś naprawdę mocnego także w kwestii smaku.

  
 Czekolada z wyraźną tłustością rozpuszcza się w ustach, jednak przekłada się ona na esencjonalność, a nie samą tłustość, która choćby w ciemnych Bonnatach potrafi być uciążliwa. Tu Georgia Ramon zaoferowała nam prawdziwą, oleistą esencję kawowo-czekoladowego romansu. To było bardzo wyraziste. W jakie tony uderzał ów duet? Przede wszystkim wytrawne, drewniane, stateczne - lekko tylko przełamane karmelową słodyczą. Rozpuszczając każdy kolejny kęs czułam się, jakbym piła tak gęste espresso, że aż zalepiające ścianki filiżanki. Zaczęłam tracić rachubę, czy to aby na pewno jest czekolada z kawą, czy też bardzo czekoladowa kawa (a przecież takie się trafiają!).

Bezapelacyjnie, dzięki swej bardzo esencjonalnej intensywności mogę zaliczyć Espresso od Georgia Ramon do mojej ścisłej czołówki ulubionych czekolad z kawą. Wyśmienita! Jeśli jednak ideał kawy to dla Was łagodne latte - zdecydowanie nie polecam.


Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, ziarna kawy 9%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 540 kcal.
BTW: 11/43/26

piątek, 7 czerwca 2019

Manufaktura Czekolady Smak Polski Masło mleczna 44% z masłem klarowanym


Jak wspominałam przy okazji recenzji House Blend Milk od Manufaktury Czekolady, podczas wyprawy w Beskid Niski wypróbowałam jeszcze dwie mleczne czekolady (blendy) tej rodzimej marki. Należały one do serii Smak Polski, o zbyt przaśnych jak na mój gust grafikach na opakowaniach. Jedna z nich, o nazwie Piwo, znana jest mi jako Przewrót Mleczny i zdecydowanie wolałam ją w poprzedniej szacie graficznej. Gdzieś pomiędzy Hutą Polańską a Barwinkiem sięgnęliśmy po tabliczkę o nazwie Masło. Na froncie opakowania dziewczyna z wielkim natchnieniem ubija masło, zaś tekst na odwrocie głosi: "Prawdziwa polska czekolada, wyrabiana bezpośrednio z ziaren kakaowca, została dodatkowo uszlachetniona delikatnym polskim klarowanym masłem. W tej tabliczce można się zatracić niczym w maślanych oczach polskiej niewiasty". Co ciekawe, w umieszczonym powyżej opisie po angielsku, ostatnie zdanie jest inne, lecz brzmi jeszcze głupiej... No cóż, miałam nadzieję, że chociaż czekolada będzie dobra, wszak to Manufaktura. Polski Smak Masło zakupiłam na biokredens.pl.

  
 Zdradziłam się opisując House Blend Milk, że choć Polskie Smaki to również mleczne blendy o 44% zawartości kakao, to odczułam je jako mniej bogate. Nie wiem, co na to wpłynęło, ale naprawdę tak je odczułam. Czekolada Masło była delikatna, mniej szorstka niż to bywa u Manufaktury. Klarowane masło dało się odczuć przez specyficzną, właśnie maślaną tłustość i dodatkowy aromat. Na pewno było to przyjemna woń, choć ja po prostu lubię masło. Muśnięcie wanilii nadawało jej uroku, lecz podstawowe nuty były bardzo subtelne i słodkie w rozmyty sposób - nugat z orzechów laskowych, kawa z dużą ilością mleka, sernik z rodzynkami, dojrzałe banany oraz jabłka z szarlotki. Zabrakło owej przecudnej ziołowej nuty, która tak uwiodła mnie w House Blend Milk.

Cieszę się, że zabrałam Polski Smak Masło właśnie w góry, gdyż w warunkach wysiłku fizycznego sprawdziła się znakomicie. Nie polecam jej natomiast osobom, które chcą delektować się w domu wykwintną mleczną czekoladą. To dobra tabliczka, ale... czegoś jej brakuje. Tak jakby cepeliada z opakowania automatycznie odebrała coś cennego z wnętrza.


Skład: cukier, ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, masło klarowane 4%, laska wanilii.
Masa kakaowa min. 44%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 559 kcal.
BTW: 11,6/53,2/32,9.

środa, 5 czerwca 2019

Bonnat Morenita Mexique ciemna mleczna 65%


Przy okazji recenzji białej Bonnat z truskawkami wspominałam, iż w moich zapasach mam jeszcze Bonnata, którego degustacji jestem wyjątkowo ciekawa. O ciemnej mlecznej Morenita Mexique dowiedziałam się przeglądając wyniki International Chocolate Awards z 2017 roku. Choć mam mieszane odczucia wobec czekolad francuskiej marki Bonnat, to bezsprzecznie do tych najbardziej urokliwych w moim odczuciu należą ich tabliczki ciemne mleczne - jak choćby Asfarth czy Java, które wspominam przewspaniale. Gdy Morenita pojawiała się w sklepie Sekretów Czekolady bez zastanowienia po nią sięgnęłam. Gdzieś z tyłu głowy majaczyła obawa o to, czy masło kakaowe (tu dodatkowo podlane mlekiem) nie przyćmi całkowicie specyfiki meksykańskiego kakao, jak stało się to w ciemnej Selva Maya. W głowie przeważały jednak pozytywne wspomnienia związane z Asfarth i Javą, toteż do degustacji Morenity podeszłam wręcz w uroczystym nastroju. Rozsiadłam się na trawie pośród konarów drzew, z widokiem na Słowację, gdzieś pomiędzy Ożenną a Wolą Polańską w Beskidzie Niskim. Otworzyłam czekoladę i zanurzyłam się w doznaniach.


Jasna i cudownie ciepła w swej barwie Morenita, w wysyceniu brązem uplasowała się gdzieś pomiędzy Asfarth a Javą. Masywna, lecz miękka - roztaczała wokół siebie mleczny aromat przełamany w tle akcentem ziół, drewna, ziemi i dojrzałych owoców (czerwonych i tropikalnych). W ustach rozpuszczała się powoli, gęsto, tłusto, gładko - w połączeniu z mlecznością, tłustość czekolad Bonnat nabiera zupełnie nowego, o wiele przyjemniejszego wymiaru.

O dziwo, więcej odnalazłam tu Meksyku, niż w ciemnej Selva Maya 75%. Wysoka, bo 65% zawartość meksykańskiego kakao w Morenicie, zapewniła nam solidną dawkę nut krążących wokół świeżych i suszonych ziół, surowego ziarna kakao, aromatycznie palonego drewna, żyznej ziemi oraz feerii owoców zanurzanych w maślanym karmelu. W oddali majaczył pieprz w uścisku z wanilią, pojawiła się też pewna nugatowość. Morenitę odebrałam tak, jakby tłuste mleko połączenie z masłem kakaowym stało się lepszym nośnikiem smaków meksykańskiego kakao, niż przy dominacji samego masła kakaowego. Konsumując kosteczka za kosteczką uroczą Morenitę, wpatrywałam się w przepastną zieleń rozpościerającą się przede mną, łapałam promienie wiosennego słońca. Było mi błogo. Tak błogo, iż odleciałam w sen...


Na nowo odzyskałam wiarę w Bonnat. Z pełnym przekonaniem stwierdzam, że ciemne mleczne czekolady tej marki są najlepszym, co może nam ona zaoferować i polecam je każdemu. W niesamowity, bardzo charakterystyczny sposób łączą w sobie błogość mlecznej czekolady ze specyfiką zastosowanego kakao.

Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, mleko w proszku.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 626 kcal.
BTW: 8/49/40,5.

poniedziałek, 3 czerwca 2019

Krakakoa Creamy Coffee mleczna 40% z kawą


Trudno stwierdzić, które z czekolad od indonezyjskiego Krakakoa bardziej mnie ciekawiły - czyste single-origin czy też wersje z dodatkami. Większość opcji z dodatkami zabrałam ze sobą w Beskid Niski - wybrałam te, które zdawały się być najłagodniejsze. Schodząc z widokowego szczytu Wysokie do wioski Ożenna przysiedliśmy przy drewnianej wiacie aby uzupełnić zapas energii. Po 50-gramowej Krakakoa Creamy Coffee oczekiwałam przede wszystkim urokliwego kawowego kopa. Zresztą, na tym wyjeździe przyszło mi kilkukrotnie podejść do czekolad z kawą, że wspomnę choćby kawolady od Pralusa.

Creamy Coffee to czekolada zawierająca 40% indonezyjskiego kakao, cukier trzcinowy, mleko i kawę (blend robusty i arabiki), doprawiona wanilią. Jako emulgator użyto lecytyny słonecznikowej. Kawową Krakakoa kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady, tak jak pozostałe produkty tej marki.


Ta dość jasna tabliczka, z charakterystycznymi dla marki żłobieniami, pachniała niczym korzenna kawa z mlekiem. Wprawdzie spośród przypraw zastosowano tu jedynie wanilię, lecz to chyba wulkaniczna specyfika indonezyjskiego kakao doprowadziła to powstania takiej przyprawowej iluzji. Czekolada w ustach rozpuszczała się gęsto i błogo, z wyraźną tłustą mlecznością. Goryczka i aromat kawy wypełniały buzię raz z kakaowym uderzeniem i mleczną harmonią. Zastosowany wyrazisty blend robusty i arabiki świetnie zgrywał się z indonezyjskim kakao, w którym mnóstwo jest wulkanicznych wyziewów, ziemisto-dymnych nut. Dało to właśnie, podobnie jak w sferze zapachu, wrażenie muśnięcia korzennymi przyprawami. Samą wanilię bez wahania dało się zidentyfikować.

Creamy Coffee jeszcze bardziej rozbudziła moją ciekawość wobec Krakakoa z dodatkami. Kawowa wersja łączy w sobie słodko-mleczną łagodność z charakterem kawy i specyficznego kakao.

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, kawa, lecytyna słonecznikowa, wanilia.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 580 kcal.
BTW: 6/48/50.

sobota, 1 czerwca 2019

Zotter Schoko zum Rotwein ciemna mleczna 75% z porzeczkami i wiśniami


Po zaskakująco przepysznej Schoko zum Weisswein przyszedł czas na skosztowanie czekoladowej propozycji Zottera do sparowania z winem czerwonym. Schoko zum Rotwein, którą zakupiłam oczywiście na biokredens.pl, to ciemna czekolada o 75% zawartości kakao (blend Vintage 2017), złagodzona odrobiną mleka w proszku, wzbogacona porzeczki, wiśnie i nutkę cytryny (a w zasadzie: wzbogacona o białe owocowe czekolady - porzeczkową i wiśniową - tak charakterystyczne dla Zottera). Na szlaku prowadzącym do Krempnej, ponad Kątami w Beskidzie Niskim - czekolada ta stała się substytutem lampki szampana wzniesionej w toaście z okazji moich kolejnych urodzin.

Czekolada w istocie pachniała porzeczkami i wiśniami, dodatkowo samo kakao wnosiło ze sobą nuty malin oraz licznych cytrusów. Mój Mąż w kwestii smaku w pierwszej kolejności zwrócił uwagę na cytrusy (szczególnie grejpfruty), co było dla mnie niemałym zaskoczeniem. Ja odebrałam cytrusy w tej czekoladzie jako jedynie pewne tchnienie świeżości, kwaskowaty akcent umieszczony gdzieś w tle. Tak, jak w czerwonym winie często taninowa cierpkość wieńczy dzieła, tak tu ukazało się ściąganie niczym w skórkach cytrusów.


Nie odczułam tego jednak jako najistotniejszej nuty w Schoko zum Rotwein. Dla mnie ta czekolada była przede wszystkim aksamitnie łagodna (odrobina mleka w proszku robi swoje), gęsto i miękko rozlewała się w ustach. Roztaczała w nich soczystość i uwodzicielski bukiet porzeczek oraz wiśni. W zasadzie bliżej jej było do wina półsłodkiego niźli wytrawnego. Owoce świetnie komponowały się z i tak dość lekkim kakao, a jednak charakternym, niosącym nieco akcentów drewna, kawy i czerwonych owoców właśnie. Miałam wrażenie, że dodatek owoców jedynie dopełnia owocowość wynikającą z zastosowanego blendu.

W istocie, Schoko zum Rotwein doskonale komponowałaby się z czerwonymi winami uderzających mocno w strony czerwonych owoców, a przecież mnóstwo jest właśnie takich trunków, nieraz zaskakująco soczystych (także pomimo swej wytrawności). Drewniano-cytrusowy finisz połączony przewrotnie z miękką mlecznością również przywodził na myśl tą wyjątkową przyjemność, gdy taniny przeplatają się z gładkością klarownego napoju. Choć Schoko zum Weisswein była w mym odczuciu o wiele bardziej oryginalna, to również wersja inspirowana czerwonym winem sprawiła mi wiele radości.


Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone porzeczki, odtłuszczone mleko w proszku, suszone wiśnie, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier).
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 35 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 582 kcal.
BTW: 7,4/43/38.