Na pierwszej edycji Beskidzkiego Festiwalu Czekolady zakupiłam całe mnóstwo czekolad z manufaktury U Dziwisza w Kazimierzu Dolnym, toteż na tegorocznej edycji sięgnęłam jedynie po parę niewypróbowanych wcześniej egzemplarzy. Nie mogłam sobie odmówić białej czekolady z szafranem (w składzie: masło kakaowe, mleko w proszku, cukier puder i szafran), tym bardziej, że miałam już dość szalone doświadczenia z szafranowymi czekoladami od Mirzam oraz Zottera.
50-gramowa tabliczka posiada intensywny żółty kolor; prócz tego posypana została niteczkami szafranu. Pachnie tak, jak się tego spodziewałam: chemicznie i lekowo. Niestety właśnie takie skojarzenia wywołują we mnie słodycze, w których szafran gra pierwsze skrzypce.
Jest dość tłusto i słodko, ponadto jakby dziwnym trafem wmieszały się w te doznania środki do czyszczenia toalet. Przypłynęły do mnie kiepskie wspomnienia ze szkolnej sali gimnastycznej: zapach trampek i materaców... Kolejną osobliwością było odczucie jedzenia mandarynek podczas kompulsywnego wypalania paczki papierosów. Tak, wiem, że to wszystko brzmi strasznie... Nie mniej, zjadłam czekoladę z zaciekawieniem i bez traumatycznych przeżyć. Ot, to jest po prostu drogocenny szafran i tak przeinacza białą czekoladę. Lubię od czasu do czasu wciągnąć takiego dziwoląga.
Skład: tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, cukier puder, szafran.
Masa netto: 50 g.