Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trinidad i Tobago. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Trinidad i Tobago. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 kwietnia 2017

Amedei Cru Trinidad ciemna 70%


Dziś przed Wami ostatnia już tabliczka Amedei z serii Cru (do kupienia w sklepie Sekretów Czekolady). Kolekcja ta wywołała we mnie wiele skrajnych odczuć. Ciekawa byłam, jaką puentę postawi Trinidad, który pozostawiłam sobie na koniec. Dotąd próbowałam ziarna z Trynidadu jedynie w interpretacji Bonnat - ową tabliczkę wspominam jako bardzo harmonijną i delikatną. Żywiłam nadzieję, że Trinidad od Amedei zakończy serię Cru pozytywnym akcentem, zwłaszcza, że otworzyłam ją nie tylko z Mężem, ale jeszcze z Weroniką (naszą trekkingową towarzyszką).


Po rozpakowaniu z szykownego kartonika tabliczka nie cieszyła wzroku. Tak jak wiele innych Amedei pokryta była szarym nalotem, spod którego ciężko było dostrzec jej właściwą barwę (naprawdę, nie przechowywałam moich Amedei w nieodpowiednich warunkach). Według producenta Trinidad to elegancka czekolada, aromatyczna niczym kubańskie cygaro. Ja czułam raczej nikłą woń najzwyklejszego tytoniu wymieszaną z drewnianym, suchym zapachem, kojarzącym mi się z wiórami.


W konsystencji chrupka Trindad nie była na szczęście irytująco proszkowa jak niektóre poprzedniczki. Rozpuszczała się w ustach z pewną trudnością, zostawiając w nich kleisty, dość zwarty film. W smaku była przede wszystkim słodka, w ten typowy dla Amedei bezowy sposób, coraz to bardziej mnie irytujący - zwłaszcza, gdy tępa słodycz narastała z każdym kęsem. Nie znalazłam tu ani trochę uwodzicielskiej goryczki, a odrobina kwaśności pojawiająca się raz po raz przywoływała na myśl niedojrzałe mango.

Zgodnie z opisem producenta, można dostrzec tu nuty łupin orzechów włoskich, kory, drewna i wanilii. Ani trochę nie cieszyła mnie zbieżność tych dostrzeżeń, bowiem powyższe niuanse, które w charakternej czekoladzie mogłyby być wspaniałe - tutaj wypadały naprawdę blado. Wszystko było jakby przytłumione, mdłe, przykryte tępą słodyczą. Trzymając kleikową grudkę w ustach czekamy, aż coś wyrazistego przebije się przez ścianę, ale prowadzące nuty liżemy jakby przez szybę, ledwo się o nie ocierając. Drewno przybiera postać trocin, a wanilia słodkawych popłuczyn.


Niestety Trinidad absolutnie nie spełnił moich oczekiwań i blisko mu w rankingu Amedei Cru do fatalnej Grenady. Największym pozytywnym zaskoczeniem w tej kolekcji była dla mnie niebanalna Jamaica, szczególnie urzekła mnie także Venezuela. Madagascar i Ecuador smakowały mi, ale czegoś im brakowało do mojej pełnej satysfakcji - były zbyt zachowawcze. Podsumowując, kolekcja single-origin od Amedei okazała się w moich oczach bardzo niewyrównana, wypadająca niezbyt korzystnie na tle wielu innych marek. Amedei ostatnio straciło sporo mojego uznania...


Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.

środa, 25 stycznia 2017

Bonnat Trinite ciemna 75%


Dzisiaj chcę się z Wami podzielić moim pierwszym doświadczeniem z czekoladą wykonaną z kakao pochodzącego z państwa Trynidad i Tobago, a dokładniej z największej w tym kraju wyspy Trynidad, należącej do Wysp Zawietrznych w grupie Antyli na Oceanie Atlantyckim. Ziarnami stamtąd pochodzącymi zajął się francuski Bonnat, tworząc z nich czekoladę 75%. Prawdopodobnie należą one do odmiany trinitario (hybryda criollo i forastero), która wywodzi się właśnie z tej wyspy.

 Trynidad leży stosunkowo niedaleko Wenezueli - kakao rośnie tam pośród niewysokich gór przeplatanych niezwykle ciekawymi błotnymi wulkanami, w gorącym i wilgotnym klimacie równikowym. Swoją tabliczkę Bonnat Trinite kupiłam poprzez Sekrety Czekolady.


Ta dość ciemna czekolada wpadająca w odcienie purpury posiada tak ładny i równy przekrój, że wygląda niczym wyidealizowana. Grube, tłuściutkie kostki Bonnat zawsze pobudzają mój apetyt, a gdy dodamy do tego jeszcze zapach... Tabliczka pachniała słodko i klasycznie, niczym maślany karmel podany z kawą. Przełamywała się łatwo i miękko, aczkolwiek nadal z wyraźnym trzaskiem.

Kostka położona na języku rozpuszcza się powoli, ukazując aksamit kolejnych warstw, jakbyśmy docierali stopniowo do samego serca czekolady - które koniec końców tworzy w ustach bagienko niczym ze słodkiego masła, lekko palonego karmelu. Pojawia się delikatna, ziemista kwaśność. Jak to Bonnat, Trinite była znacznie tłusta, ale tutaj tak, jak mocno kremowy jogurt. Miała w sobie nutę oleistości i śliskości, jak w wytrąconym oleju z masła z orzechów laskowych - jednak owa tłustość nie zalepiała, lecz rozchodziła się gładziutką, subtelną mazią i mimo wszystko nadawała tabliczce lekkości.



Skojarzenie z ziemistością i kwaśnością świeżo wykonanego, bardzo delikatnego masła z orzechów laskowych narasta wraz z przebiegiem degustacji. Do tego dołącza się kawa, ale w formie wyrafinowanego cappuccino podanego z kroplami karmelu na piance. Miałam wrażenie, że ów napój przyozdobiony został finezyjnie także łyżeczką lekkiego jak chmurka musu z truskawek. Za truskawkami podążają bardziej egzotyczne nuty - skojarzenia z bogactwem tropikalnych, soczystych i aromatycznych owoców. Można te akcenty zidentyfikować także jako kwiatowe.

 Przez całą degustację nie mogłam się nadziwić idealnej formie tej czekolady, perfekcyjnie wylanej masy, która z taką łatwością poddaje się oporowi zębów, i z taką rozkoszną powolnością bagienkowo rozpuszcza się w ustach. Trinite od Bonnata nie kryje w sobie wielu zaskakujących nut, jest to raczej konsekwentna czekolada, a przy tym niezwykle delikatna i aksamitna. W zestawieniu chociażby do Bonnat Cote D'Ivoire, Trinite jest o wiele subtelniejsza. Finisz jest leciutki, błogi, umyka niespiesznie.


Jeden fakt na pewno nie ułatwił zadania smacznej Trinite - jedliśmy ją w towarzystwie kolumbijskiej kawy z plantacji Don Manolo. Ta kawa swą mocą i bogactwem (aromatów, a także wspomnień!) zupełnie zdetronizowała delikatną, harmonijną czekoladę. Przyznam, że to było ciekawe zestawienie dwóch światów. Gdyby Trinite kryła w sobie ostrzejsze, bardziej dynamiczne nuty, dostałabym chyba pomieszania zmysłów...


Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 603 kcal.
BTW: 8,8/46/42,6