Oto moja trzecia już czekolada od wyjątkowej brytyjskiej manufaktury Firetree. Ziemia i ogień to moje żywioły, dlatego czułam przeogromny pociąg do marki, która skupia się na kakao z ziem wulkanicznych. Jak się okazało, tabliczka stworzona z ziaren z wyspy Karkar należącej do Papui Nowej Gwinei, w końcu okazała się prawdziwie bogata, sprawiając mi wiele radości z degustacji. Według producenta, dziś opisywana 72% czekolada posiada nuty orzechów włoskich oraz grzybów. Markę Firetree mam przyjemność eksplorować dzięki sklepowi Sekretów Czekolady.
Czekolada pachnie kwitnącymi drzewami owocowymi, ze szczególnym naciskiem na wiśnie, co perwersyjnie zostało spowite przenikliwą wonią popiołu z eksplodującego wulkanu. W smaku wręcz zaskakuje słodyczą z wyraźnie nektarowym zacięciem. Im dłużej trwa degustacja, tym jakby coraz więcej wylewa się z czekolady lepkiego syropu. W połączeniu z mocnymi smakami otrzymujemy efekt niezwykle żywiołowy, a to bardzo lubię czuć w czekoladach!
Mnóstwo skojarzeń przychodzi do głowy. Mamy duszone grzyby w sobie z... owoców leśnych, ze szczególnym naciskiem na jagody. Pojawia się aromatyczny wiśniowy tytoń, ewoluujący w likier wiśniowo-czekoladowy. Nieustannie przewija się mocna, gryząca nuta, której nie potrafię do końca zidentyfikować i która nie daje mi spokoju. Nie do końca fortunnie postanowiłam nazwać ją akcentem pieprznym. To tak, jakby stworzyć totalnie odrealniony dżem z wiśni i czarnych porzeczek, doprawiony czarnym pieprzem i kwiatowym pyłkiem, a jeszcze jakoś magicznie połączyć go z grzybami... O tak, Firetree zrobiło coś szalonego i nareszcie mogłam się tą marką z całego serca zachwycić.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 564 kcal.
BTW: 9,6/41/34.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz