wtorek, 8 sierpnia 2017

Zotter Medium Raw ciemna surowa 75% z acai, chlorellą, zieloną herbatą, lakownicą żółtawą i macą


Do zakupu dziś opisywanej tabliczki przymierzałam się już długi czas. Pani na opakowaniu przyciągała wzrok, nazwa "Medium Raw" intrygowała. Za to mnogość dodatków z kategorii superfood, których zawartość zazwyczaj nie przekraczała 0,1% - mnie osobiście odrzucała. Podobny chwyt przejdzie u Zottera w kolekcji Handscooped - tam do nadzienia idzie upchać wszystko, natomiast po co takie wymysły w ciemnej, pełnej czekoladzie? Medium Raw stanowiła dla mnie zagadkę, póki rzeczywiście nie zdecydowałam się na jej kupno w biokredens.pl. Nadal nie za bardzo wiedząc jaką łatkę przypiąć tej czekoladzie, poszłam za ciosem i zabrałam ją w góry. Na szczęście wybrałam dla mniej bardzo intymny czas na degustację - nie gdzieś w drodze, pomiędzy jednym spadkiem cukru a drugim - lecz podczas popołudniowego odpoczynku w obozie. Tam rzeczywiście miałam czas na rozgryzienie Medium Raw.

Po otwarciu opakowania i wczytaniu się w historię umieszczoną na zakładce, wszystko staje się jasne. Otóż Zotter doskonale rozumie, że tworzenie "surowej" czekolady to tak naprawdę ściema.  Magiczne i święte 42 stopnie, powyżej których kakao nie może zostać pogrzane podczas procesów technologicznych, i tak na pewno zostaje uzyskane podczas fermentacji oraz rozdrabniania ziaren. Stąd właśnie nazwa Medium Raw, tak jak tylko "częściowo surowa" i chłodna jest ta zgrabna, zdecydowania kobieta na opakowaniu - która i tak ma w sobie wiele ciepła, ba, gorąca! Przewrotny, ironizujący Zotter, chcąc jakoby "nadrobić" to, co kakao ma stracić przez operacje zachodzące w wyższych temperaturach - dodaje do niego superfoods w ilościach śmiesznych: (acai 1%, chorella 01,%, zielona herbata 0,1%, lakownica żółtawa 0,03%, korzeń maca 0,03%). Nie ma nawet co oczekiwać, że dodatki wpłyną znacząco na smak czekolady.

Warto nadmienić, że według wszelkich zasad nomenklatury ta czekolada rzeczywiście jest surowa - ziarna użyte do jej produkcji nie zostały poddane prażeniu. Czas konszowania naszej Medium Raw wynosił 12 godzin - jest to niezbyt długi czas jak na single-origin od Zottera.


Co jeszcze warto powiedzieć o Medium Raw? Oczywiście nie jest obojętne, z jakich ziaren stworzoną tą niezwykłą tabliczkę o 75% zawartości kakao. Jest to peruwiańskie Trinitario z regionu Alto Huallaga, położone wzdłuż górnego biegu rzeki Huallaga. Farmerzy z tamtejszej małej kooperatywy uprawiają tam kakao o charakterystycznych nutach, które na miejscu zostaje jedynie lekko przefermentowane oraz wysuszone na słońcu. O ile się nie mylę, jest to to samo kakao, jakie Zotter wykorzystał w tabliczce Peru Huallaga Nativo. Niniejsza czeka jeszcze na swoją kolej w moich zapasach, a porównanie może być ciekawe - Huallaga Nativo była o wiele dłużej konszowana, lecz częściowo zawiera w sobie także surową masę kakaową.

Medium Raw urzeka swoją ciemną barwą, matową i pełną. W przekroju zdaje się być odrobinę mniej gładka, niż zazwyczaj bywa to w single-origin od Zottera. Być może jest to złudzenie wynikające z owej eleganckiej matowości, która spowija obie małe tabliczki. Czekolada pachnie bardzo mocno, tak jak zapewne mocne są perfumy panny z opakowania. Dużo kwasu, palonej kawy i prażonych migdałów - tak, choć przecież kakao nie było tu prażone! Zaintrygowana zagłębiłam się w smaku.


To naprawdę mocna tabliczka. Rozpuszcza się powoli i aksamitnie, lecz zalewa buzię kakaową torpedą. Wyrazista mieszanka pierwotnych kwasów i goryczy rozpływa się w buzi tak delikatnie, że staje się to wręcz absurdalne. Dla Weroniki przy pierwszym podejściu Medium Raw była zdecydowanie zbyt mocna, lecz koniec końców i tak zjadła swoją porcję. Najpierw szokuje, a potem wciąga - typowa buntownicza kobieta. Kwas i gorycz, kwas i gorycz, przepleciona jakąś tam niewinną słodyczą, oplatającą niczym słodka nuta w ciężkich, poważnych perfumach. Prażone orzechy z szczególnym naciskiem na migdałową nutę, nieco ziemi, ale za to duuużo kwaskowatej kawy, bardzo głębokiej. Lekko już przesuszone od słońca czarne porzeczki to właściwie jedyna owocowa nuta, jaka przyszła mi do głowy. Reszta to sprawy palonych słodów, goryczki z piwa o wysokim IBU, przesuszona ziemia, miks palonych w ogniu orzechów, no i kawa, kawa... Wszystko splecione lekką miodową słodyczą i cudnym aksamitem struktury.

Aż dziw bierze, jak bardzo palona może być czekolada, w której użyte kakao nie było prażone! Nad wpływem dodatków superfoods nie będę się rozwodzić, wątpię, żeby miały wiele do powiedzenia przy takiej mocy peruwiańskiego kakao. Już wiem, że porównanie z nowszą propozycją Zottera tj. Huallaga Nativo będzie bardzo ciekawe, o czym przekonała mnie recenzja Kimiko. Niespieszna degustacja Medium Raw, w obozie rozbitym na morenie pomiędzy dwoma lodowcami, wpatrując się w ich chłód i nieskończoność - była niezwykłych, wzniosłym doznaniem. Dobrze, że czekałam z zakupem tej tabliczki i mogłam skosztować jej właśnie w takich surowych warunkach. Jej bukiet okazał się tym bardziej wyjątkowy.




W drugiej połowie dnia 13 lipca maszerowaliśmy lodowcem Bogatyr. Znów miałam wiele doskonałych okazji do wsłuchiwania się w "życie" lodowca. Piękno surowej fuzji skał i lodu nieustannie mnie porażało.





Na morenie leżącej pomiędzy lodowcami Bogatyr i Uraltcer rozbiliśmy obóz. Kolejnego dnia czekał nas bardzo ważny dzień...


Skład: miazga kakaowa, cukier kokosowy, tłuszcz kakaowy, acai 1%, chorella 01,%, zielona herbata 0,1%, sól, lakownica żółtawa 0,03%, korzeń maca 0,03%.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 631 kcal.
BTW: 10/52/28

6 komentarzy:

  1. Takiej czekolady nie zabrałabym w drogę, to pewne. Sceneria jednak piękna, to oczywiste.

    Podobne nuty czułyśmy, choć wydaje mi się, że ja odebrałam ją jako nieco bardziej owocową i, na pewno, bardziej herbacianą niż kawową. Pyszna. Taka wręcz... napastliwa, ale pozytywnie.

    PS Masz błąd w tytule "surowa 70 %".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błąd właśnie poprawiłam, dzięki!

      Nie jadłam jej w drodze, lecz już wypoczywając w obozie. Pewnie, że typowo na szlak się absolutnie nie nadawała. Wymagała głębszej refleksji. A kontemplowanie jej w takim otoczeniu było mistrzostwem świata. Jedna wielka surowość.

      Usuń
    2. Ale nawet w obozie... ja bym nie umiała się skupić. :P

      Usuń
    3. Coś Ty. Ja lepszego miejsca na tę degustację nie jestem sobie w stanie wyobrazić :)

      Usuń
    4. Na takie czekolady wolę mój zaciemniony pokój i muzykę. W drodze czy obozie wolałabym coś o wiele prostszego.

      Usuń
    5. To była jedna bardziej złożona czekolada, jaką wzięłam do Kazachstanu. Czekała właśnie na taki moment do degustacji :)

      Usuń