W okolicach Cigelki w Beskidzie Niskim zasiedliśmy do pierwszej naszej mlecznej czekolady z serii Coffee Time od naszego rodzimego (nomen omen) Beskidu. Prezentuję Wam dziś Cappuccino, czyli fuzję 45% wenezuelskiego kakao Caranero Superior (znanego już z tabliczek z pieprzem oraz z mlekiem kozim) z kawowym Beskidzkim Blendem dystrybuowanym przez Beskid (mieszanka ziaren kaw: Kolumbia Excelso, Gwatemala Huehuetenango, Kostaryka Tarazzu). Cappuccino, jeszcze w starej wersji 50-gramowej, zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
Zaskoczyła mnie wytrawność tej czekolady - jak się później okazało, spośród wszystkich mleczno-kawowych Beskidów zabranych na ten wyjazd Cappuccino okazała się najwytrawniejsza. Rzeczywiście, jak w prawdziwym cappuccino, dość łatwo można było tu oddzielić kawę od mleka; stanowiły jakoby dwa płynące obok siebie nurty. Kawa, różnorodna przez występowanie pod postacią amerykańskiego blendu, doskonale zgrała się z kakao, które również musiało mieć w sobie mnóstwo kawowych nut (co pamiętam z poprzedniczek wykonanych z Carenero Superior), zahaczając także o niepokojące akcenty tytoniowe i skórzane.
Choć podczas degustacji znajdowałam się w lesie, przeniosłam się na chwilę do zadymionej, przyciemnionej, eleganckiej kawiarni. Pełnej tajemnic. Filiżanka parującego cappuccino. Spienione miękkie mleko i kawa esencjonalnie osiadająca na podniebieniu. Kakaowa posypka pachnąca mroczną dżunglą. Gładkość i charakter. To chyba jedna z moich ulubionych kawowych czekolad z udziałem mleka - bardzo doceniłam ją za konkretną wyrazistość.
Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, kawa Beskidzki Blend (Kolumbia Excelso, Gwatemala Huehuetenango, Kostaryka Tarazzu).
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 50 g.
Masa kakaowa min. 45%.
Masa netto: 50 g.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz