poniedziałek, 9 maja 2016

Chocolat Factory Java mleczna 33%



Znacie to uczucie, gdy zjedzenie choćby kawałka czekolady okazuje się być wybawieniem? Ratunkiem dla skołatanych nerwów? Właśnie tak miałam pewnego sobotniego wieczora, gdy podczas planowania z Mężem kolejnej górskiej wyprawy stałam się za nadto pobudzona. Wydawało mi się, że oszaleję, jak nie sięgnę po trochę czekolady. Ale co tu otworzyć? Z Magicznej Szuflady spoglądało na mnie tyle wspaniałości, a ja chciałam czegoś prostego, ale oczywiście smacznego. Wtedy mój wzrok padł właśnie na tą maleńką tabliczkę i już wiedziałam, że idealnie wpasuje się w ten moment.

Na sklep Chocolat Factory natrafiłam na lotnisku Barajas w Madrycie, w trakcie oczekiwania na przesiadkowy lot podczas naszego powrotu z Meksyku do Polski. Świetnie urządzone stoisko kusiło mnóstwem czekoladowych smakołyków, częstokroć w bardzo wymyślnych formach. Wytwórnia Chocolat Factory ma swoją siedzibę w Barcelonie, a na ich stronie internetowej możecie zapoznać się z asortymentem firmy. Choć wszystkie czekoladowe cuda przyciągały wzrok podczas zwiedzania sklepu, swoją uwagę skupiłam na trzech 25-gramowych tabliczkach single-origin i to właśnie je postanowiłam zakupić. Dziś prezentowana czekolada jest jedynym wariantem mlecznym spośród mojego trio.



Bardzo prosta grafika opakowań tabliczek Chocolat Factory niezwykle przypadła mi do gustu. Taka prostota ma w sobie mnóstwo estetyki. Już mniej urzekł mnie skład dziś opisywanej mlecznej czekolady. Choć zwie się ona Java, to jawajska miazga kakaowa stoi w składzie dopiero na czwartym miejscu. Przed nią miejsce znalazły cukier, tłuszcz kakaowy oraz pełne mleko w proszku. W produkcji czekolady zastosowano lecytynę sojową i aromat waniliowy. Zawartość masy kakaowej w czekoladzie wynosi niewiele, bo 33%. Czy choć trochę poczujemy tutaj Jawę?

Rozpakowana ze sreberka czekolada totalnie mnie ujęła. 25-gramowe maleństwo jest cieniutkie i podzielone na urocze, drobniutkie kostki. Java 33% wyglądała dosłownie jak miniaturka pełnowymiarowej tabliczki, wręcz sprawiając wrażenie czegoś odrealnionego. Bardzo oryginalny i cieszący oko chwyt. Oczywiście nie mieliśmy zamiaru dzielić tabliczki na pojedyncze kostki. Jawajska czekolada cechowała się także prześlicznym mlecznym odcieniem brązu, pełnym ciepła, z oliwkowymi przebłyskami (czy stąd wybór koloru opakowania?).


Czekolada zdaje się pachnieć kozim mlekiem, w sposób słonawo-serowy, ale przy tym delikatny i obiecujący sporą dawkę dobrej słodyczy. Kawałek czekolady położony na języku błogo, gładko i błotniście się na nim rozpuszcza - ot, dobra mleczna czekolada z przeważającym udziałem tłuszczu kakaowego. Słodycz, która rozpościera się w ustach wraz z każdą kolejną sekundą roztapiania się czekolady, wydaje się być bardzo orzechowa. Najpierw wyczuwamy orzechy laskowe, a potem włoskie. Jest to wyraziste do tego stopnia, iż ma się wrażenie, jakby ktoś wtopił w tabliczkę orzechową pastę. 


Dalej pojawia się więcej karmelowych nut, lekko palonego mleka. Wyczuwamy odrobinę wanilii, która pomimo dodatku aromatu waniliowego (dlaczego nie prawdziwej wanilii?) zdaje się płynąć i tak z samego kakao lub z rozwinięcia delikatnej paloności mleka. Im dalej w las, tym czekolada coraz bardziej nas zalepia, niczym glina. Na samym końcu w buzi pozostaje idealne orzechowo-mleczne bagienko, które przypadnie do gustu każdemu fanowi mlecznej czekolady.


Java 33% od hiszpańskiej Chocolat Factory to czekolada prosta, lecz błoga. Nic wielkiego się tu nie dzieje, a jednak sprawia przyjemność, zaspokajając przy tym apetyt na słodkie. Ubolewam mimo wszystko nad faktem, iż nie użyto większej ilości jawajskiej miazgi kakaowej. Mam wrażenie, że występująca tutaj orzechowość przy większym pułapie kakao zamieniłaby się w coś bardziej dymionego, palonego i dzikiego. Coś, co tak bardzo uwiodło mnie w jawajskim ciemnym Morinie. Niechybnie, najistotniejszy wpływ na złagodzenie kakao miało po prostu mleko, co odczułam także w bogatszej w kakao Domori Javagrey 45%. Jawajska mleczna tabliczka od Chocolat Factory stała się uosobieniem słodkiej delikatności, niewymagającym wielkiego skupienia podczas degustacji.


Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa z Jawy, lecytyna sojowa, aromat waniliowy.
Masa kakaowa min. 33%.
Masa netto: 25 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 550 kcal.
BTW: 7/35/55

18 komentarzy:

  1. Ciekawa,ale teraz jakos odrzucilam w ogole mleczne czekolady-nie mam na nie ochoty,tylko biale i gorzkie.Jakby ta byla z wikesza zawartoscia kakao,wydawalaby mi sie bardziej interesujaca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam zawsze ochotę na dobrą mleczną czekoladę :)

      Usuń
  2. charlottemadness9 maja 2016 06:46

    Dziwne,że praktycznie dodatek Jawajskiego kakao ulokowano na ostatnim praktycznie miejscu.Wydaje się przez to być nijaka i podróbkowa.Jak widać smak nie oddaje wszystkiego.Nigdy jeszcze się nie spotkałam,by tabliczkach single-origin kakao było na końcu listy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem, jak wypadną ciemne single-origin z Chocolat Factory. Wtedy będę mogła ocenić firmę.

      Usuń
  3. Jest piękna, kostko-sztabki przypominają mi Marabou. A ze względu na smak nawet Ci powiem, że bym zjadła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko 25 g ia wygląda jak pełnowymiarowa setk. Niemal poczułam w ustach tą słoność jakby koziego mleka. Co tu dużo mówić, zjadałbym.

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie maleństwo? Wygląda na o wiele większą! Widzę, że tak samo zawartość kakao potrafi nieźle zmylić, bo... nie spodziewałam się po niej za wiele. :P A tu proszę, pod kozie mleko podchodzi... Czuję, że by mi smakowała.
    Wydaje się jakaś charakterniejsza (chociaż jak piszesz to musi być błogi charakterek) od całkiem smacznej (również błogiej i prostej) Valrhony Tanariva 33 %. Ta mi się natychmiast na myśl przez zawartość kakao nasunęła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowicie się rozczuliłam jak zobaczyłam tą tabliczkę. Te kosteczki są urocze!

      Tanarivę muszę wypróbować!

      Usuń
  6. Szkoda, że tylko 33%. Takie mleczne z dużą zawartością kakao potrafią mieć charakter, co pokazał Zotter i Cluizel (jego mleczny Madagaskar jest niesamowity). Dymne smaki jawajskiej czekolady mogłyby pokazać pazur, gdyby dominowała miazga, tak z 50% kakao i byłoby ciekawie. Mikrokostki wyglądają zabawnie, fajny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niby nic, a jednak przyjemna. Z wyglądu przypomina mi plastikową zabawkę dla dzieci. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście plastikiem nie pachniała i nie smakowała ;)

      Usuń
  8. Takie banalnie proste opakowanie a jednak jak przyciąga uwagę :) Smakowo też jest niewymagająca a zarazem kusząca :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Proste opakowanie przemawia do mnie:). Czekolada miła dla podniebienia:) . Do mnie trafiło kilka słodyczy z Anglii więc teraz też mam co próbować:)

    OdpowiedzUsuń