czwartek, 25 lutego 2016

Domori IL100% Blend ciemna



Mając w pamięci boską Il100% Criollo musiałam nabyć drugą stówkę z oferty Domori. W przeciwieństwie do wyżej wspomnianej tabliczki, Il100% Blend powstała nie tylko z ziaren Criollo - należy do kolekcji czekoladowych blendów Domori. Z tej serii miałam okazję próbować Ilblend 70%, która była moją pierwszą Domori. Il100% Criollo jest przez wielu uważana za najlepszą stówkę na świecie, również ja odebrałam czekoladę jako zapierającą dech w piersiach. O Il100% Blend w sieci znaleźć można o wiele mniej informacji i generalnie wydawała mi się dość tajemniczą tabliczką. Niewiele wiadomo o jej wykonaniu, nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej stówce. Równie wielką tajemnicą był dla mnie nadchodzący wyjazd na urlop, toteż degustację Il100% zaplanowałam na dzień przed rozpoczęciem naszej lutowej wyprawy.



Bardzo ciemna tabliczka, choć nie w sposób ekstremalny jak na stówkę, przełamywała się z głośnym trzaskiem, lecz zostawiając na palcach lekko tłusty film. Pachniała czymś głębokim i wilgotnym, a na dodatek uwodzicielsko słodkim. Jej aromat przywodził na myśl wykwintne ciasto czekoladowe z ogromem soczystych wiśni i nutą dobrego alkoholu.


 
  
Po umieszczeniu pierwszego kawałka czekolady w ustach ku naszemu zdziwieniu odczuwamy pewną miętową świeżość. Kęs zaczyna bardzo delikatnie się rozpuszczać, w sposób tłusty, ale też bardzo aksamitny. Przypomina smukły, błotnisty syrop. Do kubków smakowych dociera przytłumiona, niby-cytrusowa kwaśność. Tuż za nią plasuje się ściągająca, ziemista gorycz. Jest ona dość mocna, ale jak na 100% i tak wydaje się być delikatna - zapewne jest to efekt uzyskany dzięki aksamitnej konsystencji.

 


Po chwili doznania zaczynają narastać i już wiemy, że skoro 70% Domori to czekolady esencjonalne, to ta 100% jest już esencją z esencji. Czekolada staje się ciężka i zawiesista, o wiele cięższa niż delikatna Il100% Criollo. Mojego Męża z każdą sekundą czekolada zaczynała coraz to bardziej przytłaczać, we mnie zaś wzbierało zaciekawienie. Z chęcią wypróbowałabym jeszcze więcej tej czekolady, choć nie była ona tak cudowna jak wersja Criollo (jednak Criollo to Criollo..). 

 

Mimo wszystko, jest to wyważone i bardzo aksamitne wyobrażenie typowej stówki. Czekolada zalepia bardzo gładkim błotem, co jest typowe dla Domori, ale w tym przypadku wręcz ekstremalne. W buzi szaleją nieustannie przewijające się dojrzałe wiśnie z alkoholowym akcentem. Podszyte są one wodnisto-kwaśnym akcentem tytoniu, ziemi i torfu. Kwaśność z goryczkowym zwieńczeniem osiadają w tyle gardła i przywierają tam tak mocno, iż miałam wrażenie, że po zdjęciu palcem tego smolistego filmu mogłabym sklejać nim przedmioty.

 

Wiśniowo-alkoholowo-tytoniowa nuta rozwija się mocniej w każdym kęsem, a gardło zostaje już tak mocno oblepione błotnistą mazią, że intensywność tych doznań nie pozwala mi z czasem ich konkretnie identyfikować. Pomyślałam o starej drewnianej szafie stojącej w wilgotnej piwnicy, o niepokojącym zapachu opuszczonych domów. Po zakończeniu degustacji błotnista gęstwina na długo pozostała na podniebieniu, z czasem ewoluując w lubiany przeze mnie smak przypalonej konfitury z truskawek.

 

Obcowanie z tą czekoladą było niczym frustrujące pożądanie. Wije się wokół Ciebie ponętna kobieta, jest wręcz nachalna. Pachnie zakazanym owocem, więc musisz ją ignorować, choć osacza Cię swoimi walorami. Powietrze jest gęste od piekielnego podniecenia, ale Ty już przestajesz czerpać przyjemność z bliskości tak pięknego stworzenia, cierpisz... Domori Il100% Blend prowadzi nas na skraj, a ja bardzo lubię takie ekstremalne czekolady. Mimo wszystko chętniej powróciłabym do Il100% Criollo, bowiem to ona niosła najrozkoszniejsze czekoladowe spełnienie.


Skład: masa kakaowa 100%. 
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 622 kcal.

37 komentarzy:

  1. Wow, teraz to ja sie tej czekolady boje XD Nie docenilabym tej nachalnosci chyba, wole czekolady z mniejsza zawartoscia kakao :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się jej bałam, ale dlatego, że... niebezpiecznie mocno mnie wciągała ;)

      Usuń
  2. Esencja czekoladowej esensji brzmi pysznie :) Alkoholowo tytoniowa nuta już mniej, ale i tak chciałabym jej spróbować :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. charlottemadness25 lutego 2016 06:41

    Mi nie straszna żadna 100%, a ta z kolei jak dla mnie "gwałci" smakiem.Z opisu odebrałam ją jako łagodną, mimo 100% kakaa.
    A Wiśniowo-alkoholowo-tytoniowa nuta i piekielnie czekoladowy tort z wisienkami świrują mi w wyobraźni..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście spodziewałam się tu czegoś łagodniejszego. I tak dla mnie była bardziej przystępna niż Zotter Peru 100%.

      Usuń
  5. Wersja czekolady 100% to jedyna jaka mi się teraz marzy. obawiałabym się tylko tej nuty alkoholu i tytoniu. Akurat dwa posmaki których nie cierpię. A przecież czekolada ma nam dawać przyjemne doznania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jadłaś kiedyś cokolwiek, co smakowało alkoholem i tytoniem, a ich w sobie nie zawierało? ;) Było przyjemnie, aczkolwiek intensywnie, bardzo.

      Usuń
    2. Nie jadłam, bo mnie odpycha na samą myśl.

      Usuń
    3. Chodziło mi o to, że generalnie nie jest to chyba zjawisko spotykane nigdzie indziej, niż w dobrej czekoladzie :)

      Usuń
  6. Setki jeszcze nie jadłam nigdy najwięcej moja czekolada miała 98% . Jak kiedyś spotkam to kupię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie pamiętam wiem,ze dostałam ją z Niemiec jak byłam w ciąży i miałam baaardzo magnez obniżony. Teraz jem Vivini 92%,ale na Wielkanoc jadę do Hamburga i Lubecki to coś sobie kupię tam:)

      Usuń
    2. Huhuh, koniecznie zdaj relację z zakupów :D

      Usuń
  7. Ja obie setki zostawiam sobie na koniec i wybacz, ale dopiero po spróbowaniu wrócę do recenzji, bo chcę do nich podejść zupełnie "na czysto". ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. 100?! To jest po prostu szatańska czekolada. :D Kawałek bym spróbowała, ale już sobie wyobrażam jakbym sięgała po nią drżącą ręką i chwytała ten kawałeczek lekko palcami, jakby był jakąś żrącą substancją. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta 100% od Domori to szatan, ale wcześniej opisywana (zrobiona tylko z odmiany criollo) - to było NIEBO. Spokojnie, kakao nie jest żrące :D

      Usuń
  9. Niby niepozornie brązowa kosteczka a kryje w sobie dzikie ekstremum :D Idealna dla ludzi lubiących wyzwania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie już ta Criollo była mocna, na razie z setkami odpuszczę. Obecnie niestety nie mam żadnych Domori, ale na pocieszenie otworzyłem Amedei Toscano Red - pyszna, ah te owocki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie Criollo była niemalże ideałem setki. Żałuję, że nie kupiłam jej ponownie.

      Amedei to jedna z tych marek, którą jeszcze mam zaniedbaną, ale co się odwlecze... ;)

      Usuń
    2. Warto ich spróbować, niektóre z ich czekolad są niesamowite, ich Blanco de Criollo to moja ulubiona tabliczka bez dodatków, a Toscano Red właśnie zostało moją ulubioną tabliczką z owocami.

      Usuń
    3. I na nie przyjdzie czas, na razie mam prawie 60 czekolad, a w marcu planuję jeszcze dokupić Zotterów ;)

      Usuń
  11. Ma wszystkie nuty, których nie lubię w ciemnych czekoladach, a jednak ze względu na alkoholowość i napis "100%" BAAAARDZO chciałabym jej spróbować. Nawet gdyby przytłoczyła mnie, jak Twojego Męża, z przyjemnością dałabym jej się przygnieść i trochę na mnie poleżeć ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście muszę Ci zostawić troszkę jakiejś setki. Będę to mieć na uwadze. Ale proszę, pamiętaj moją radę z dziś - nie kupuj Lindta 99% ;)

      Usuń
    2. Zapamiętam, choć nie wiem, czy zastosuję. Serducho mnie do niej ciągnie. Ewentualnie mogę się zgodzić, że najpierw spróbuję setki od Ciebie, żeby wiedzieć, jak wyglądać powinna.

      Usuń
    3. Jutro planuję otworzyć setkę z Menakao, zobaczymy, czy uda mi się coś zostawić :>

      Usuń
  12. Ta wydaje się jednak na mój gust zbyt "mocna". Chyba jak już się skuszę na 100 to wybiorę coś łagodniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Spośród tego wachlarzu smaków łakomie wyłapałam przypaloną konfiturę z truskawek, nigdy takiej nie jadłam, ale zadziałała na mój mózg najmocniej i teraz pragnę taką zjeść :D
    Stu-procentowe czekolady są dla mnie taką tajemniczą tajemnicą, na którą patrzę zachłannie jak dzieci na olbrzymie lizaki czy narzędzia z czekolady w sklepie :3 Gdy podczas wege targów słuchałam o 100% z Manufaktury, jaka jest złudnie słodka i aromatyczna, przysięgam, oczy świeciły a ręka świerzbiła do portfela.. Jednak czuję że póki co nie jestem na nie gotowa. Kiedyś, kiedyś :>
    Z czystej ciekawości zerknę, czy ją opisywałaś..:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisywałam :). Ghana 100% z Manufaktury była rzeczywiście bardzo specyficzną czekoladą. BARDZO mi smakowała.

      Usuń
  14. Mmmm, chyba najbardziej kusząca ze wszystkich opisywanych przez Ciebie czekolad :)

    OdpowiedzUsuń