piątek, 20 czerwca 2014

Orion mleczna z nadzieniem orzechowym, karmelem i kawałkami orzechów laskowych



Powracając ze szlaku w czeskich Jesionikach nie byłabym sobą, gdybym nie udała się do tamtejszego marketu celem polowania na czekolady marki Orion. Pomijając Studentską, której najnowsze wersje zakupiłam jakiś czas temu przez internet – poszukiwałam głównie ciekawych smaków wielkoformatowych tabliczek. Najbardziej zależało mi na wersji z orzechami włoskimi, jednak nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Aby nie wracać  z Czech z pustymi rękoma, zdecydowałam się w końcu na dziś opisywany produkt, czyli mleczną czekoladę z nadzieniem orzechowym, karmelem i kawałkami orzechów laskowych.

Taka propozycja brzmi super, a obrazek na opakowaniu tym bardziej zachęca do spróbowania. Dotąd miałam mieszane uczucia jeśli chodzi o duże tabliczki Orion i ciężko mi było przypuszczać, jak firma wypadnie tym razem. Po składzie surowcowym rewelacji nie można się było spodziewać, choć miałam nadzieję, że marka utrzyma poziom i znów wypadnie lepiej, niż polscy producenci tego szczebla. Tabliczka grzecznie czekała na swoją kolej w Magicznej Szufladzie do czasu, aż kolejny raz wybraliśmy się w góry. Została skonsumowana w pięknych okolicznościach Beskidu Śląskiego.

Niestety bardzo się zawiodłam. Zapach tabliczki jest płaski i nieco sztuczny – przebrzmiewają gdzieś lekkie nuty kakao i aromatu orzechowego. W smaku jest jeszcze słabiej. Po pierwsze – mleczna czekolada jest bardzo słodka i ani krzty w niej mlecznej delikatności z filuternym kakaowym pazurem. Dolna warstwa nadzienia, czyli tzw. nadzienie orzechowe – ma posmak wyrobu czekoladopodobnego o smaku orzechowym – wina ogromnej ilości tłuszczy roślinnych. Górna warstwa nadzienia jeszcze jakoś tam daje radę. Karmel jest półpłynny, ale jego konsystencja jest na tyle zwarta, że nie wylewa się dookoła. Również jest bardzo słodki i w gruncie rzeczy smutnie przeciętny. W karmelu zatopione są drobinki posiekanego orzecha laskowego. Orzech jak to orzech – jest smaczny, ale zdecydowanie lepiej przedstawiałby się w większej ilości i w towarzystwie kompanów bardziej dopracowanych pod względem jakości.

Nijakość. Gdyby nie fakt, że jedliśmy tą czekoladę na szlaku – męczylibyśmy ją w nieskończoność. Zawiodłam się tą stertą cukru i margaryny. Znów spieprzono naprawdę ciekawy pomysł na tabliczkę.

Skład: cukier, tłuszcze roślinne (palmowy, shea, sal, illipe, kokum gurgi, z pestek mango), syrop glukozowy, mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pasta z orzechów laskowych 4,7%, kawałki karmelizowanych orzechów laskowych (orzechy laskowe 70%, cukier 30%), zagęszczone słodzone mleko (mleko, cukier), serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, laktoza, lecytyna słonecznikowa, sól, aromat.
Masa kakaowa min. 25%.
Masa netto: 240 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 549 kcal.
BTW: 4,5/33,4/56,9

6 komentarzy:

  1. No proszę, a ja bym była przekonana, że będzie cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  2. A szkoda, bo opakowanie wyglądało obiecująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam produkt też w zasadzie wygląda podobnie. A jednak w smaku odbiega znacznie od tego, co można by oczekiwać po wyglądzie.

      Usuń
  3. A Pani tylko zajada się tymi czekoladami czy też zbiera opakowania po nich? :)

    OdpowiedzUsuń