W moich zapasach pozostały jedynie Orfeve z kolekcji Noir De Noir (czyli klasycznie gładkie ciemne czekolady), co bardzo mnie cieszy. Wszystkie tabliczki tej genewskiej marki zakupiłam w ukochanym sklepie Sekretów Czekolady. Idąc za ciosem po Firetree wykonanej z kakao z Wysp Salomona, sięgnęłam po Orfeve stworzoną również z ziaren z tego odległego regionu świata, z obszaru nad rzeką Matepono. Do wykonania tej aż 90% czekolady użyto ziaren Amelonado i Trinitario ze zbiorów w 2021 roku. Prażono je przez 53 minuty w 109 stopniach Celsjusza, a konszowano przez 20 godzin.
Nad piękną taflą rozpościera się delikatna, kwiatowa woń. W smaku jednak od razu czuć moc dużej ilości kakao. Poziom kwaskowatości jest wysoki. Moje skojarzenia są dość skrajne: mięso marynowane, bardzo zbity i zagęszczony piernik, surowe ciasto, przeparzony ziołowy napar, niedojrzałe brzoskwinie i wiśnie. To czekolada, którą najlepiej raczyć się w maleńkich kawałkach, gdy potrzebuje poczuć się odżywczą potęgę kakao.
Masa kakaowa min. 90%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 626 kcal.
BTW: 11/52/15.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz