Oczywiście czekolada jest ciemnejsza od swojej delikatniejszej nerkowcowej koleżanki, ale również posiada jakby przykurzoną, pastelową barwę. Pachnie w sposób przytłumiony ogółem orzechowo, mokrym drewnem oraz drobną iluzją śmietany.
Łatwo rozpuszcza się w ustach, jest bardzo lekka i nie pozostawia za sobą głębi, nie oblepia też w żaden sposób. Na początku nieco straszy złudzeniem margaryny, co na szczęście prędko umyka, przechodząc trochę w hmm... czekoladowe mydło, choć generalnie nie mamy do czynienia z jakąś mdłością. Bukiet smakowy zdaje się być rozmyty. Pomimo 65% zawartości kakao i tak nie czyni ono wielkiej roboty, objawiając się lekko ziemistą palonością oraz złudzeniem rozmrożonych truskawek. Najłatwiej byłoby ją opisać jako masło z orzechami (choć z drugiej strony przesadnej tłustości też tu nie doświadczyliśmy). Tak, kakao nam umyka, wszystko co niesie ta czekolada jest krótkie, co smuci, bo przecież w ciemnych Chocolat Madagascar ziarna pokazały swoje walory. Jest nugatowo, ale tak jakoś niemrawo. Owszem, orzechy nerkowca są bardzo subtelne w smaku, ale Zotter chyba by to zrobił lepiej... Jeszcze jednym istotnym skojarzeniem, jakie przyszło nam do głowy podczas degustacji była mokra beza - zarówno pod względem smaku, jak i konsystencji.
Coż, moja przygoda z marką Chocolat Madagascar nie okazała się nazbyt porywająca.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 85 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 614 kcal.
BTW: 8/52/31.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz