Praktycznie w ogóle nie pijam już alkoholu, więc choć wykonanie piwa Temple z browaru Pinta Barrel Brewing jest bardzo ciekawe, raczej go nie wypróbuję. Robi się je aż pół roku: najpierw trwa fermentacja mieszana, a potem 4 miesiące trunek leżakowany jest na owocach pigwowcach japońskiego. Na szczęście nie ma żadnych przeszkód w wypróbowaniu Temple w interpretacji manufaktury Beskid! To po prostu biała czekolada (32% masła kakaowego w składzie) z 2% dodatkiem pigwy. Wyjęłam ją z plecaka na szczycie Małego Krywania w Małej Fatrze.
Bardzo mnie ciekawiło, w jakiej formie Beskid umieści pigwę w swojej tabliczce i... nie zauważyłam nic. Gładko została wkomponowana w taflę, musząc być uprzednio zmieloną na pył. Dopiero po porównaniu ze zdjęciami z innymi białymi czekoladami od Beskidu mogę dostrzec, że być może Temple wpada odcieniem bardziej w żółć. Smakowo... to słodka, dobra, lekka, nienachalna biała czekolada, w której akcent pigwowy jest tak subtelny, że prawie niezauważalny. Szczerze powiedziawszy, spodziewałam się jakiegoś bardziej porywającego rozwiązania - na przykład Direction o wiele bardziej mnie urzekła.
Skład: tłuszcz kakaowy, cukier, pełne mleko w proszku, liofilizowana pigwa 2%, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 32%.
Masa netto: 70 g.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz