Dzień po degustacji ciemnej dziewięćdziesiątki Beskid Philippines Kablon konszowanej przez dobę w 60 stopniach Celsjusza, postanowiłam dokonać jej porównania z tabliczką, która różni się wyłącznie o 20 stopni wyższą temperaturą konszowania. Zapewne lepszym rozwiązaniem byłoby otworzyć obie tabliczki naraz, wiem... Nie mniej jednak, uczyniłam inaczej. W eksperymenty od Beskidu zaopatrzyłam się w ich oficjalnym sklepie internetowym.
Nie dostrzegałam jakichś specjalnych różnic w barwie obu czekolad, pewnie też przez to, iż dziś opisywana wersja dostała trochę nalotu, co zaburzyło odbiór. Konszowana w wyższej temperaturze czekolada zdawała się pachnieć bardziej kwiatowo i perfumowo, wręcz kadzidlanie.
Od początku skojarzenia smakowe w tej czekoladzie płynęły w stronę świeżego ciemnego chleba, lecz mocno przypieczonego, wręcz z przypaloną skórką. Jak poprzedniczka, zdaje się być dziwnie wodnista, ale jakoś mniej. Niby więcej tu suchości, lecz za to mniej typowego ściągania. Czujemy się bardziej nasyceni tą czekoladą, a przy tym wciąga bardziej będąc mocniej przystępną, gdyż konsekwencja w chlebowości wciąga. Dopiero spod niej lekko wypływają: drewno, jabłko, orzechy - jakby przez konszowanie w wyższej temperaturze smaki skonsolidowały się.
Beskid swymi dwoma filipińskimi tabliczkami nie namieszał może wiele, ale sprawił okazję do niecodziennego porównania.
Masa kakaowa min. 90%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 598 kcal.
BTW: 11/49/20.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz