Tabliczka pachniała o dziwo nie tylko cynamonem, karmelem i wanilią, czego się można było spodziewać, lecz mieściła w sobie całe mnóstwo aromatów tropikalnych owoców. Rwałam się do pierwszego kęsa, a ten przeniósł mnie do prawdziwego raju...
Czekolada rozpuszcza się w ustach niespiesznie, lecz gładko; w sposób pełny i cierpliwy. Wszechogarnia. Zostałam wręcz zbombardowana tropikalnymi owocami: marakują, mango, guanabaną, lucumą - polanymi karmelowym syropem z cynamonem. To było absolutnie obłędne doznanie. Dopiero spod tej intensywnej, przełamanej ciepłem cynamonu owocowości - wydobył się waniliowy burbon, z bardzo subtelną alkoholową nutą, łagodzony przez błogą mleczność. Wszystko doskonale się tu przeplatało; było kompleksowe i wyraziste, a przy tym świeże i lekkie.
Bajka, idealna czekoladowa bajka, w 100% trafiająca w moje gusta. I tak, z pełnym przekonaniem - warta swojej ceny. Ba, jeszcze raz bym ją kupiła, bez zastanowienia. Cinnamon Maple Bourbon trafia do mojej osobistej czołówki mlecznych czekolad - nie tylko przez spektakularny dobór dodatków i przeróbkę ziaren, ale też przez owocową moc kakao, niestety anonimowego.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 60 g.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz