Czas powrócić do klasycznych recenzji. Dziś przed Wami kolejna single-origin od Georgia Ramon, zakupiona oczywiście w sklepie Sekretów Czekolady. Tym razem wybieramy się na Jamajkę. Nie mam wielkich doświadczeń dotyczących jamajskiego kakao - próbowałam ledwie dwie takowe tabliczki - jednak wspominam je jako dość skonsolidowane co do charakterystycznych nut smakowych i bardzo przyjemne (Amedei, Morin). Byłam ciekawa, czy Georgia Ramon również zaprezentuje akcenty z tej samej rodziny, a może pokaże mi z zupełnie nową twarz Jamajki. Według producenta, odnaleźć tu powinniśmy intensywną czekoladowość z aromatem tropikalnego drewna, kawy oraz przypraw takich jak gałka muszkatołowa czy karob.
Ziarna użyte do wykonania tej czekolady pochodzą z rejonów St. Mary, Clarendon, Hłanover i West Kingston, skąd sprowadzane są do centralnej lokalizacji, gdzie wspólnie poddawane są procesom fermentacji i suszenia. Co ciekawe, ziarna polerowane są następnie w specjalnej maszynie, co ma na celu nie tylko poprawę ich wyglądu, ale i zredukować prawdopodobieństwo porażenia grzybami podczas przechowywania.
Sam zapach sugerował wiśniowy tytoń i rozliczne przyprawy, uderzające w popielne
nuty. W pierwszym wrażeniu w kontakcie z podniebieniem jest sucha, ale bardziej z tytułu na przemawiające przez nią nuty, niż samą strukturę. Wśród skojarzeń pojawia się zmoczona deszczem popielniczka, w której tli się jeszcze papieros wypełniony owocowym, aromatycznym tytoniem. W sferze bardziej kulinarnej Jamaica od Georgii Ramon to rozpadający się, zbyt suchy piernik, bądź też keks. Nieustannie przewija się bowiem w smaku mieszanka przypraw korzennych (ze szczególnym naciskiem na kardamon i gałkę muszkatołową), przełamywana skórkami cytrusów i kandyzowaną wiśnią. Trąciło mi to nieco tanimi ciastami z marketów, niestety. Pod koniec do głosu doszły prażone migdały i orzechy laskowe.
Jamaica w wykonaniu niemieckich czekoladników poszła w zupełnie inną stronę niż uprzednio próbowane czekolady z tego regionu. Drewno i żółte owoce znane z jamajskich Amedei i Morin tu zostały niejako skierowane w strony budzące mniej sympatyczne skojarzenia. Drewno zamieniło się w popiół, zaś świeże owoce w suszone. Nie nazwałabym tej tabliczki intensywnie czekoladową - była raczej mało bogata i mało soczysta. Nie odnalazłam w niej wprawdzie niczego z gruntu niesmacznego, ale nie jest to pozycja, którą zapamiętam na długo.
nuty. W pierwszym wrażeniu w kontakcie z podniebieniem jest sucha, ale bardziej z tytułu na przemawiające przez nią nuty, niż samą strukturę. Wśród skojarzeń pojawia się zmoczona deszczem popielniczka, w której tli się jeszcze papieros wypełniony owocowym, aromatycznym tytoniem. W sferze bardziej kulinarnej Jamaica od Georgii Ramon to rozpadający się, zbyt suchy piernik, bądź też keks. Nieustannie przewija się bowiem w smaku mieszanka przypraw korzennych (ze szczególnym naciskiem na kardamon i gałkę muszkatołową), przełamywana skórkami cytrusów i kandyzowaną wiśnią. Trąciło mi to nieco tanimi ciastami z marketów, niestety. Pod koniec do głosu doszły prażone migdały i orzechy laskowe.
Jamaica w wykonaniu niemieckich czekoladników poszła w zupełnie inną stronę niż uprzednio próbowane czekolady z tego regionu. Drewno i żółte owoce znane z jamajskich Amedei i Morin tu zostały niejako skierowane w strony budzące mniej sympatyczne skojarzenia. Drewno zamieniło się w popiół, zaś świeże owoce w suszone. Nie nazwałabym tej tabliczki intensywnie czekoladową - była raczej mało bogata i mało soczysta. Nie odnalazłam w niej wprawdzie niczego z gruntu niesmacznego, ale nie jest to pozycja, którą zapamiętam na długo.
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 74%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 543 kcal.
BTW: 12/42/31.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz