Po ostatnio opisywanej tabliczce od Manufaktury Czekolady, nadal pozostajemy przy dodatku pestek dyni - tym razem w wykonaniu Seed and Been (do kupienia w biokredens.pl). Ta ciemna czekolada zawierająca 72% dominikańskiego kakao zaintrygowała mnie szczególnie przez wzgląd nie na same pestki dyni, lecz drugi dodatek - olej konopny. W jaki sposób wyczuć go w czekoladzie? Czy w ogóle da radę go wyczuć? Czy nie jest to tylko chwyt marketingowy? Sprawdźmy!
Bardziej szorstkawa niż aksamitna czekolada, o licznych ziemistych nutach, pokryta była drobnymi pestkami dyni - wielkością podobnymi do tych z tabliczki od Manufaktury Czekolady. Ich niewątpliwą zaletą był fakt, iż nie usypywały się tak łatwo jak w przypadku propozycji rodzimej marki - a chrupały równie przyjemnie. Oleju konopnego, tak jak się spodziewałam - nie czułam w ogóle. Zresztą, tak naprawdę co miałam tu czuć? (sprawdziłam - ponoć posmak "orzechowo-goryczkowy" - jak mówi blog Facet i Kuchnia. Jak dla mnie - ów posmak może płynąć bezpośrednio z kakao i już... Jak go odróżnić?). Poza tym, muszę się przyznać, że parę kostek Seed and Bean Pumpkin Seeds and Hemp Oil jeszcze przegryzłam Snickersem na trasie, bo akurat cukier leciał w dół, a trzeba było się ostro doładować przed porządnym podejściem. Trudno więc jedzenie tej czekolady nazwać prawdziwą degustacją, nie mniej jednak jakieś wrażenia pozostały, a moje zmysły były wyczulone na niuanse (których nie znalazłam).
Bardziej szorstkawa niż aksamitna czekolada, o licznych ziemistych nutach, pokryta była drobnymi pestkami dyni - wielkością podobnymi do tych z tabliczki od Manufaktury Czekolady. Ich niewątpliwą zaletą był fakt, iż nie usypywały się tak łatwo jak w przypadku propozycji rodzimej marki - a chrupały równie przyjemnie. Oleju konopnego, tak jak się spodziewałam - nie czułam w ogóle. Zresztą, tak naprawdę co miałam tu czuć? (sprawdziłam - ponoć posmak "orzechowo-goryczkowy" - jak mówi blog Facet i Kuchnia. Jak dla mnie - ów posmak może płynąć bezpośrednio z kakao i już... Jak go odróżnić?). Poza tym, muszę się przyznać, że parę kostek Seed and Bean Pumpkin Seeds and Hemp Oil jeszcze przegryzłam Snickersem na trasie, bo akurat cukier leciał w dół, a trzeba było się ostro doładować przed porządnym podejściem. Trudno więc jedzenie tej czekolady nazwać prawdziwą degustacją, nie mniej jednak jakieś wrażenia pozostały, a moje zmysły były wyczulone na niuanse (których nie znalazłam).
15 lipca spośród moren i lodu wkroczyliśmy ponownie w strefę zieleni. Już następnego dnia, 16 lipca, sytuacja miała się odwrócić. Rankiem opuściliśmy naszą polankę i ruszyliśmy kolejnę doliną, wyżej i wyżej. Już wkrótce spotkaliśmy ponownie moreny oraz zbity lód - następnego, nie znanego nam jeszcze lodowca Korzhenevskiy. To właśnie do niego mieliśmy dojść dwa dni wcześniej, trawersując czterotysięczne przełęcze. Wkroczyliśmy na ów lodowiec od drugiej strony, przechodząc tym samym dwie doliny.
Samo wejście na lodowiec było hmm.. dość nietypowe. Najpierw przekroczyliśmy na bosaka lodowaty potok, by od razu po przejściu na drugą stronę wykonać strome podejście w rakach. Później ciśnienie nieco mi podskoczyło, bo weszliśmy na szczyt moreny, z której nie za bardzo było jak zejść... Gdy już w końcu znaleźliśmy dalszą drogę, uraczyłam wszystkich dziś opisywaną czekoladą.
Na koniec długiego dnia pozostało nam podejście Paradise Glade na czterotysięczną przełęcz Kokbulak. To niesamowite, że akurat tu na tej wysokości odnaleźć można było kwiaty - a wszędzie dookoła gdzie okiem sięgnąć na naszym poziomie znajdował się solidny śnieg.
Przełęcz Kokbulak była magiczna... Z tymi swoimi piachami zbronowanymi przez wiatr oraz niesamowitym widokiem... To właśnie tam rozbiliśmy kolejny obóz.
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pestki dyni 8%, olej konopny 4%, ekstrakt z wanilii.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 85 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 590,6 kcal.
BTW: 9,8/46,5/29,4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz