Kolejna tabliczka od Manufaktury Czekolady z serii Your Chocolate Story (zakupiona przez foodieshop24.pl), wzbudzała moje spore nadzieje. W porównaniu do pozostałych podobnych sobie 100-gramówek rodzimej marki, ta wyjątkowo przypadła mi do gustu pod względem dobrania dodatków. Tym razem producent postawił na solidną posypką z pestek dyni oraz liofilizowanych czerwonych porzeczek. Miałam tylko nadzieję, że cała posypka nie zostanie na ziemi po tym, jak otworzę efektowne, lecz problematyczne opakowanie. Tym razem bazę stanowi ciemna czekolada o 70% zawartości ekwadorskiego kakao.
Sama czekolada w moim odczuciu zdawała się być delikatniejsza od dominikańskiej. Również pojawiały się liczne ziemiste nuty, przełamane jednak mnogością lżejszych, bardziej kwiatowych, a także orzechowych. Niestety ponownie trudno było mi skupić się na samiuteńkiej czekoladzie. Teraz w domu cofnęłam się do moich dawnych recenzji ekwadorskich tabliczek z Manufaktury, lecz niespecjalnie mnie natchnęły, bowiem i w nich dodatki były na tyle inwazyjne, że musiały zaburzać esencję ekwadorskiego kakao.
Pestki dyni na całe szczęście nie usypywały się z taką intensywnością, jak inne drobne dodatki w pozostałych próbowanych wcześniej Your Chocolate Story. Były nie za duże, ale bardzo smaczne. Zresztą, ja jestem sympatyczką pestek dyni, a tu w górskich warunkach szczególnie mi przypasowały. Liofilizowane czerwone porzeczki urzekały swoją naturalną kwaskowatością, jednakże nie były w stanie wyraziście przełamać kakao i pestek dyni. Pobrzmiewały gdzieś w tle dopełniając kompozycji, choć wydawałoby się, że ich intensywność może dać popalić. Dobrze, że zostały poddane liofilizacji, a nie suszeniu, lecz i tak brakowało im tego cudownego kopa, jakie mają w postaci świeżej (uwielbiam czerwone porzeczki!). Mimo wszystko, ta tabliczka była jedną z lepszych Your Chocolate Story, jaką zabrałam ze sobą do Kazachstanu.
15 lipca ponownie wkroczyliśmy na lodowiec Bogatyr, aby zejść nim do doliny. Musieliśmy nadłożyć dwóch dni, by omijając przełęcz Akgul dojść do punktu, z którego mogliśmy dokończyć planowaną trasę wyprawy. Teraz jak na złość od rana świeciło piękne słońce. Nie mogę pojąć surowych zrządzeń natury, która zesłała śnieg akurat poprzedniego dnia, w tak istotnym momencie.
Stopniowo lód ustępował miejsca wodzie i skałom...
...by w końcu oddać choć w części panowanie zieleni. Zeszliśmy już sporo w dół i okrążaliśmy pasma górskie dolinami.
Tu już świstaki świstały jak szalone i pomimo ich licznych nor nie spotkaliśmy ani jednego. Ałatau Zailijski to na tyle puste, wyludnione góry, że nasze kroki od razu płoszyły wszelką zwierzynę.
Kolejny obóz rozbiliśmy na przytulnej, lecz niestety słabo nasłonecznionej trawiastej połaci. Pobliski potok stworzył wspaniałą okazję do kąpieli. Tą noc wspominam jako jedną z najlepszej jakości snem - nie dość, że zasnęłam czyściutka, to jeszcze długa bujna trawa pod matą tak cudnie układała do snu...
Skład: prażone ziarno kakao, cukier, pestki dyni 6%, liofilizowane czerwone porzeczki 2%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 586,7 kcal.
BTW: 9,4/37,1/52,9
No to jestem :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że preferuję klasyczne tabliczki Manufaktury, ten nadmiar dodatków do mnie nie przemawia. Na szczęście jest możliwość zamawiania u nich takich tabliczek - wybiera się czekoladę i dodatki, a oni robią. Można też zrobić samemu na warsztatach.
Zazdroszczę Ci możliwości robienia zdjęć w tak pieknym miejscu.
I jak wrażenia? Jakie trasy zrobione?
UsuńTeraz też doskonale przekonałam się, że wolę czyste tabliczki Manufaktury... Nawet już nie mam ochoty na zamawianie własnych kreacji. Za to na ich single-origin standardy zawsze będę miała ochotę.
Zdjęcia nie oddadzą tego piękna.