Aż dziw bierze, jak długi czas ta niezwykle apetycznie zapowiadająca się czekolada czekała w Magicznej Szufladzie na swoją kolej! Lindt Creation Citron Frappe zakupiłam w Almie wieku temu, gdy jeszcze na żadnym z słodyczowych blogów nie było ni widu, ni słychu o tym produkcie. Jako, że jest to tabliczka o powiększonym formacie (150 g), co jest typowe dla serii Creation, odkładałam ją na domniemany wyjazd do mojegu Ukochanego - aby Teściowa mogła zostać poczęstowana, a przy tym, by nadal pozostało dużo dla nas ;). Praca jednak na tyle mnie zaabsorbowała, że to ciągle On przyjeżdża do mnie. W końcu w niedzielne, nieludzko upalne południe nie wytrzymaliśmy. Citron Frappe powędrowała na chwilę do zamrażarki, a my zaparzyliśmy kawę...
Kocham cytrusowe akcenty w dobrych czekoladach, tak więc byłam przekonana, że Lindt nas nie zawiedzie. To był wręcz pewnik. Wrzucenie tabliczki do zamrażarki okazało się być już w ogóle totalnym strzałem w dziesiątkę. Schłodzona czekolada, po rozwinięciu ze sreberka, jawiła się niczym upragnione ukojenie. Niezwykle odświeżający cytrynowy zapach (cytryna! nie żaden płyn do naczyń) unosił się podczas lipcowego skwaru, doprawiony solidną dawką niewypowiedzianie delikatnego kakao.
Wgryźć się w dużą, pachnącą słońcem kostkę czekolady... Soczystą kostkę! Przepyszna, aksamitna mleczna czekolada Lindta łamie się pod zębami i rozpościera po podniebieniu anielską rozkosz. Nadzienie również jest aksamitne w swej konsystencji. Nie jest ani za twarde, ani też nie wylewa się na zewnątrz. Jest mięciutkie i gładkie, o jasnocytrynowym kolorze. Z wyraźną kwaskową nutą, bardzo cytrynową. Do tego wszystkiego oczywiście słodycz, wyważona, nienarzucająca się. No i mleczność, maślaność. Bardzo lekka. Tak, doprawdy, środeczek tej czekolady można przyrównać do bardzo dobrej jakości cytrynowego sorbetu.
Lindt wypuszczając Citron Frappe na polski rynek wyświadczył nam prawdziwą przysługę. Nie wahajcie się przed kupnem, gdy zobaczycie tą tabliczkę w sklepie. To naprawdę świetna propozycja na lato. No i ta genialna mleczna czekolada... :)
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, laktoza, cukier inwertowany, syrop glukozowy, koncentrat soku cytrynowego 2%, sorbitol, bezwodny tłuszcz mleczny, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, ekstrakt słodowy jęczmienny, naturalne aromaty.
Masa kakaowa min. 30%.
Masa netto: 150 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 525 kcal.
BTW: 5,2/29/59
Czytałam tak wiele dobrego o tej czekoladzie. Cytrusów w słodyczach nie znoszę ale chyba wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJak Ci nie podpasuje, to możesz mi wysłać resztę, hihi ;D
UsuńJa zakochałam się w tej czekoladzie od pierwszego wejrzenia. Widziałam ją raz, jakiś miesiąc temu w Carrefourze, ale kupiłam wtedy trzy Heidi SummerVenture. Przy najbliższej okazji koniecznie muszę jej spróbować! :)
OdpowiedzUsuńO tak, ta czekolada to strzal w dziesiatke. :D
OdpowiedzUsuń