Czekolada jest dość ciemna jak na średni poziom kakao, choć przy tym cechuje się żwawym, czerwonawym kolorem. Pachnie bardzo delikatnie, kwiatowo.
Od pierwszego kęsa spotykamy się ze specyficzną ziemistością, która kojarzy się z na wpół surowym ciastem - także przez mączny posmak i iluzję proszku do pieczenia. Oprócz tego, sporo tu różnorodnej ziołowości, nieco lekowej - słowem, czuć surowość kakao w najprostszej formie. Kwiatowość obecna w zapachu, przemienia się w coś na kształt dorodnych truskawek z dużymi szypułkami. Wyczuwamy również specyficzną orzechowość, którą ostatecznie przypięłam pod smak orzeszków piniowych, ewentualnie pestek słonecznika. Przy tym wszystkim, czekoladę odebrałam jako dość słodką, w sposób melasowy.
Różna od swych kolumbijskich poprzedniczek z Beskidu, nie wryje mi się w pamięć szczególnie urzekającym bukietem.
Masa kakaowa min. 67%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 523 kcal.
BTW: 8/38/41.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz