Dzisiaj przed Wami ostatnia zotterowska czekolada, którą zakupiłam w pierwszym moim zamówieniu w Galerii Słodyczy. Zostawiłam ją sobie na koniec trochę kierując się zasadą, że warto jest wyczekać dłużej na to, co dobre. W dziś opisywanej przeze mnie Mitzi Blue miał znajdować się bowiem mięsny dodatek, a dokładniej - skórki wieprzowe. W polskim tłumaczeniu składu znalazł się błąd, nie są to bowiem skwarki wieprzowe. W oryginalnym składzie widnieje wyrażenie "pork cracklings", co oznacza nic innego, jak właśnie fragmenty wieprzowej skóry. Specjalnie przyrządzone skórki wieprzowe są popularną przekąską na całym świecie, o czym możecie poczytać chociażby w dość obszernym artykule na brytyjskiej Wikipedii. Czyli de facto sama nazwa produktu - Baconbits With Grapes - również nie jest trafiona...
Dlaczego tak bardzo zachwycił mnie ów mięsny dodatek? Miałam bowiem wcześniej do czynienia z mleczną czekoladą Wild Ophelia z dodatkiem suszonej wołowiny - i była to jedna z najlepszych rzeczy, jakie jadłam w życiu. Znając fantazję Zottera, widziałam już oczami wyobraźni spore kawałki podwędzanych i obficie posolonych suszonych skórek, porozrzucane wraz z rodzynkami na powierzchni całego dysku z 36% mlecznej czekolady. W środku jeszcze mały dysk z nugatu z orzechów laskowych, no i... no to musiało wprost być pyszne! Recenzja Kimiko sprowadziła mnie jednak na ziemię... Skórek miało być jak na lekarstwo, a na dodatek umieszczono je jedynie wewnątrz nugatowego Mini Mitzi. Trudno. Już wiedziałam, że Baconbits With Grapes nie będzie ucieleśnieniem moich marzeń o kolejnej mięsnej czekoladzie, ale wypróbować ją i tak było trzeba.
Po pięciu i pół godzinach jazdy samochodem, w poranek Bożego Ciała - w końcu dotarliśmy na przemiłą kwaterę w Zawoi Składach, która to przez trzy dni była naszą bazą wypadową w góry. Dnia pierwszego, gdy Babia Góra onieśmielona naszą obecnością ukrywała się przed nami pod zasłoną chmur - postanowiliśmy dla rozgrzewki urządzić sobie 25-kilometrową przechadzkę szlakami Masywu Jałowca i Masywu Solnisk. Przed tą wyprawą wypiliśmy sobie kawę na balkonie naszego przytulnego pokoiku na poddaszu i otworzyliśmy Baconbits With Grapes.
Połamanie Mitzi Blue nie było dla mnie zaskoczeniem - te czekolady są cieniutkie, a moja niedość, że była transportowana, to jeszcze przeczekała w Magicznej Szufladzie trochę czasu (raz po raz trącana przez inną towarzyszkę doli, wybieraną akurat do degustacji). Pachniała bardzo przyjemną mleczną czekoladą, z wyraźnymi kwiatowymi akcentami kakao - przez to wszystko spójnie przebijał się subtelny orzech laskowy. Kierując się samym zmysłem węchu, magicznego dodatku prosto od świni absolutnie nie można było przewidzieć. Cieszył za to widok ładnych i jędrnych rodzynek, choć mogłoby być ich więcej. No i chyba nie muszę dodawać, że świńskie grafiki na opakowaniu są po prostu przeurocze? :)
Najpierw zajęliśmy się rozpracowywaniem samej mlecznej czekolady. To dobra, zotterowska czekolada - słodko-tłusta w wyważony sposób, wyraźne mleczna i lekko waniliowa, z kawowo-orzechowo-kwiatowymi delikatnymi nutami. W ustach rozpuszczała się umiarkowanie, generalnie będąc prostym, ale naprawdę smacznym wyrobem. Po degustacjach Ekwadoru i Nikaragui 50% od Zottera mleczne tabliczki już nigdy nie będą dla mnie takie same, ale tutaj przy 36% zawartości kakao również jest bardzo przyjemnie.
Rodzynki w istocie są rewelacyjnie miękkie i jędrne - dokładnie takie, jakie powinny być rodzynki! Naturalne słodkie, aromatyczne - stanowią świetny dodatek dla dobrej jakości czekolady. Tym bardziej szkoda, że praktycznie stanowią one tutaj jedynie ozdobę.
Mały dysk to bardzo smaczny mleczny nugat w wyraźną obecnością orzecha laskowego. Coś, co każdy fan orzechów laskowych z pewnością polubi. To właśnie w tej części miały znajdować się tak upragnione przeze mnie wieprzowe skórki. Dzieląc Mini Mitzi na dwie połowy pomiędzy mnie a mojego Ukochanego - on natrafił na trzy maleńkie kawałki świnki, ja na dwa... Hmm, no nie jest to coś, czego oczekiwałam...
Prawdę powiedziawszy, mając do czynienia z dwoma takimi maleństwami jak na powyższym zdjęciu, niewiele jestem w stanie o nich powiedzieć. Niedużo wnoszą do całej kompozycji, a przecież to nimi inspirowana była nazwa produktu, a także grafiki na opakowaniu. To przecież ta świnia jest chwytem marketingowym, a w środku prawie jej nie ma!
To, na co natrafiłam, było chrupkimi i umiarkowanie twardymi cząsteczkami. Wyczułam sól oraz znaczną tłustość i... koniec. Coś lekko suszonego i podsmażonego - tego mogłam się tylko domyślać kierując się smakiem. Już po chwili wrażenia płynące ze spożywania mięsnej drobinki ginęły pod naporem delikatnego skądinąd orzechowego nugatu.
Było smaczne, było miło - ale to powinno być coś więcej. Nazwa i okładka zobowiązują. Dałam się naciąć, skusić czymś z pozoru ekstremalnym. Zotter wyprodukował tą czekoladę w bardzo zachowawczy sposób, co dla poszukiwaczy nowych smaków jest niemałym zawodem. Przede mną degustacje czekolad z rybą oraz z krwią - ciekawe, czy i tam będzie podobnie?
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, rodzynki 9%, orzechy laskowe, skórki wieprzowe 0,5%, sól, wanilia, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa.
Rodzynki w istocie są rewelacyjnie miękkie i jędrne - dokładnie takie, jakie powinny być rodzynki! Naturalne słodkie, aromatyczne - stanowią świetny dodatek dla dobrej jakości czekolady. Tym bardziej szkoda, że praktycznie stanowią one tutaj jedynie ozdobę.
Mały dysk to bardzo smaczny mleczny nugat w wyraźną obecnością orzecha laskowego. Coś, co każdy fan orzechów laskowych z pewnością polubi. To właśnie w tej części miały znajdować się tak upragnione przeze mnie wieprzowe skórki. Dzieląc Mini Mitzi na dwie połowy pomiędzy mnie a mojego Ukochanego - on natrafił na trzy maleńkie kawałki świnki, ja na dwa... Hmm, no nie jest to coś, czego oczekiwałam...
Prawdę powiedziawszy, mając do czynienia z dwoma takimi maleństwami jak na powyższym zdjęciu, niewiele jestem w stanie o nich powiedzieć. Niedużo wnoszą do całej kompozycji, a przecież to nimi inspirowana była nazwa produktu, a także grafiki na opakowaniu. To przecież ta świnia jest chwytem marketingowym, a w środku prawie jej nie ma!
To, na co natrafiłam, było chrupkimi i umiarkowanie twardymi cząsteczkami. Wyczułam sól oraz znaczną tłustość i... koniec. Coś lekko suszonego i podsmażonego - tego mogłam się tylko domyślać kierując się smakiem. Już po chwili wrażenia płynące ze spożywania mięsnej drobinki ginęły pod naporem delikatnego skądinąd orzechowego nugatu.
Było smaczne, było miło - ale to powinno być coś więcej. Nazwa i okładka zobowiązują. Dałam się naciąć, skusić czymś z pozoru ekstremalnym. Zotter wyprodukował tą czekoladę w bardzo zachowawczy sposób, co dla poszukiwaczy nowych smaków jest niemałym zawodem. Przede mną degustacje czekolad z rybą oraz z krwią - ciekawe, czy i tam będzie podobnie?
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, rodzynki 9%, orzechy laskowe, skórki wieprzowe 0,5%, sól, wanilia, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 36%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 570 kcal.
BTW: 6,9/39/47
Zawartość skórek wieprzowych mówi sama za siebie, chociaż taka zawartość jest w moim przypadku idealna, bo nie przepadam za wieprzowiną :> Przyciąga mnie w tej czekoladzie jedynie nugat,jako wielką fankę wszelkich orzechów ;)
OdpowiedzUsuńPisałam tydzień temu do producenta Zotterów ws jak się mają kwestie zamówień itp, ale nic mi nie odpisali :(( wolałabym tam zamawiać,bo pewnie większy wybór niż w galerii słodyczy..
Zachowawczość tej czekolady jest akurat dla Ciebie zaletą.
UsuńDo producenta? Chyba do dystrybutora? ;) Jakiś odzew był?
Odzew właśnie otrzymałam tego samego dnia,kiedy do Ciebie napisałam z zapytaniem ;) Katalogi przdesłane, więc można wybierać ^_^
UsuńTo wspaniale! :)
UsuńUrocze świnki na opakowaniu <3
OdpowiedzUsuńAle skórki wieprzowe i rodzynki są dla mnie na "nie".
Rodzynki można wydłubać, a skórki pominąć (i tak ich mało) - nugat i mleczna czekolada na pewno przypadły by Ci do gustu. Na szczęście jest wiele innych opcji, w których można tych dwóch zotterowskich przysmaków spróbować - nie tylko w Baconbits With Grapes.
UsuńJak ja się cieszę, że ktoś wreszcie podjął się tej czekolady! :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy takie same odczucia w stosunku do niej... no cóż, ja to bym chętnie tam widziała i całe plastry bekonu, ale dla ogółu to by było pewnie za ekstremalne. Na szczęście jest jeszcze kilka ciekawych w ten sposób czekolad Zottera, które mam zamiar spróbować. Pewnie wiesz mniej więcej, o które mi chodzi. Są także u Ciebie w kolejce do przetestowania?
Mówię o innych mięsnych Zottera, bo chyba niezbyt dobrze sprecyzowałam. :P
Usuńjesteście wariaty! ale naprawdę ona fascynuje! szacun ^^ chętnie sama bym się skusiła bo kocham nietypowe smaki :)
UsuńTo zamawiaj! :D Z chęcią poczytam Twoje recenzje o Zotterach - im więcej opinii, tym lepiej.
Usuńmoje recenzje przy waszych się chowają, wolę zostać za wami :D zresztą z znawczyniami nie ma co zadzierać :D ale jak podeślecie odpadki będę uradowana ^^
UsuńKimiko, ale inne typowo mięsne od Zottera - czyli jakie?
UsuńZnawczyni ze mnie jak z koziej d*py trąbka :D
świńskie skórki intrygują
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego sięgnęłam po tą czekoladę. Szkoda, że nie zaspokoiła w pełni moich oczekiwań.
UsuńBardzo fajne opakowanie a i smak też ciekawy
OdpowiedzUsuńTylko Zotter tak potrafi :D Opakowanie chwyta za serducho!
UsuńJedna mięsna czekolada mi w zupełności wystarczy. Było to ciekawe przeżycie, ale raczej nie na mój smak. Wersję z krwią i rybą mnie przerażają, chociaż z krwią nieco mniej
OdpowiedzUsuńTa jest milion razy łagodniejsza niż Wild Ophelia, nie masz się czego bać :).
Usuńjestem ciekawa smaku:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do wypróbowania!
UsuńCiekawe połączenie! Muszę kiedyś spróbować, bo bardzo jestem ciekawa smaku ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam!
UsuńNas ostatecznie świńskie dodatki zniechęciły do zakupu, choć trzeba przyznać, że czekolada jakiś czas nam po głowie chodziła xD Pięć kawałków skórek to faktycznie rozczarowanie, ale przynajmniej coś było. W naszej tabliczce chipsów kokosowych nie zauważyłyśmy w ogóle :P
OdpowiedzUsuńJak widać nie ma ideałów, choć Zotterom do ideału blisko ;)
UsuńLepiej mało mięsa z wieprza na czekoladzie niż baton walący zwęglonym wieprzem :) A czekolada, choć liczyłaś się z tym, że może być połamana, i tak powinna zachować trwałość. Nie lubię dostawać zdefragmentowanych słodyczy, a chyba muszę się z tym pogodzić, bo idzie lato i wszystko mi się rozpłynie... Nie, ale tak serio: co mam zrobić, żeby czekolady przetrwały lato w postaci niezmienionej?
OdpowiedzUsuńTrwałość? Połamanie jest milion razy lepsze niż właśnie roztopienie... Ja mam dość chłodny pokój i przechowuję czekolady w szafce - jeszcze nic się im nigdy tam nie stało.
UsuńJa jestem maniakiem wszelkiego co nietypowe, więc sam pomysł podoba mi się niesamowicie. Panie Zotter, czapki z głów! Dla mnie problematyczny jest fakt, że nie jem mięsa poza drobiem. :D Teoretycznie po przeczytaniu recenzji wiem, że jest tych skórek jak na lekarstwo jednak sam fakt już mnie trochę odstręcza. :D Nie twierdzę jednak, że bym nie spróbowała zwłaszcza ze względu na ten środeczek - nugat? ZAWSZE. Zresztą sama pisałaś o fanach orzechów laskowych, a to wypisz wymaluj ja. :D Na koniec muszę wyrazić taki mój maly smutek. Wiem, że te czekolady niestety zazwyczaj szybko się łamią i tutaj nic się nie zaradzi, ale jak ja nienawidzę kiedy coś jest choćby troszkę naruszone, ułamane, pokruszone... zdaje sobie sprawę jak to brzmi ale z racji, że celebruję jedzenie strasznie mnie to denerwuje i autentycznie obniża moją przyjemność konsumowania. :D
OdpowiedzUsuńTeż celebruję jedzenie, ale na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Jeśli Mitzi Blue byłyby odrobinę grubsze, problem by nie występował.
UsuńNa szczęście orzechy laskowe często goszczą u Zottera, więc nie musisz ryzykować ze śladową ilością wieprzowiny ;).
Ach wiedziałam że gdzieś już to widziałam! :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak - wszystko tu brzmi najcudowniej na świecie! :) Tylko ten prosiak. No ja nie wiem czy byłabym na to gotowa. Ale jesteś moim guru sensejem i dżedajem jeśli chodzi o czekolady - poszłabym za Tobą :) Natomiast jeśli chodzi o te dwie które przed Tobą.. To również podążyłabym Twoim śladem ale ze strachem niesamowitym i wręcz obezwładniającym :)
Przecież tak mało tego prosiaczka!... ;) A ryby i krwi w składzie tych kolejnych czekolad też nie ma super dużo, są również inne dodatki. Nie ma się czego bać!
UsuńMmm ja uwielbiam słodycze więc pewnie z przyjemnością bym zjadła :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie inne spojrzenie na słodycze :)
UsuńCo czytam Twoje posty to ty gdzieś wędrujesz po górach podziwiam bo ja nie lubię się wspinać:) . Czekolada faktycznie może rozczarować skoro poszerz,że taka znikoma ilość mięsnego dodatku który powinien tu dominować . Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie trzeba się od razu wspinać! Jest tyle gór w Polsce, można po prostu pospacerować :).
UsuńDla mnie to już wspinaczka wysokogórska:) . Od 7lat mieszkam na dolnym śląsku kiedyś wybrałam się na Ślężę i ledwo dałam radę wejść:) a to taka niska i łagodna górka:)
UsuńNa Ślężę zrobiliśmy sobie spontaniczny wypad w zeszłym roku we wrześniu, gdy zatęskniliśmy mocno za górami. Zazdroszczę bliskości gór...
Usuń:) to ja wolę bliskość morza:)
UsuńMożemy się zamienić :D. Z Poznania nad morze bliżej...
UsuńHeh, bardziej zwróciłem uwagę na kolor paznokci :-p. Rzadki.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony ;).
UsuńCzekolada z krwią? Wyobraziłam sobie coś w stylu kaszanka w czekoladzie i zrobiło mi się niedobrze xD Ale i tak bym kosztowała, im dziwniejsze połączenie smaków tym lepiej :D Cieszy mnie górski akcent ^^ Jak wrażenia z wyprawy? Jak byłam w Zawoi w zeszłym roku, to nie umiałam trafić na Jałowiec, błądziliśmy pare godzin, aż w końcu przepędziła nas burza xD Możesz mi podać namiary na ten nocleg? Bo niebawem jadę do Zawoi i właśnie szukam jakiegoś fajnego i niedrogiego miejsca do przekoczowania ;)
OdpowiedzUsuńHaha, kaszanka w czekoladzie to na szczęście nie jest ;)
UsuńWyprawa była genialna, ale Jałowiec to tylko rozgrzewka :D. Gdyby nie zmęczenie podróżą, zrobilibyśmy większą pętlę zahaczając o Hucisko. Bez problemu trafiliśmy na szlak na Jałowiec ;). Mapa to jednak mapa :D. A namiar masz tu: http://www.ciesielska.prv.pl/
Zazdroszczę Ci takich fajnych górskich wypraw :)
OdpowiedzUsuńA co do czekolady, to dodatek świńskich skwarek (których nawet nigdy nie próbowałam), skutecznie mnie do niej zniechęcił :p
Nie ma co zazdrościć - trza pakować plecak i ruszać! ;)
UsuńTych skwarków tyle co kot napłakał ;)
Sama nazwa mnie już przeraża :p
UsuńTo nie takie proste, ale może w sierpniu się uda ;)
Sama nazwa mnie już przeraża :p
UsuńTo nie takie proste, ale może w sierpniu się uda ;)
Nie ma się czego bać :D.
Usuń