poniedziałek, 15 czerwca 2015

Imperial Jubileu ciemna 70% z truskawkami

 
(Na dzień dobry komunikat i prośba o pomoc: Blogger robi mi psikusa i wyświetla na poszczególnych stronach bloga inną ilość wpisów, jaką sobie życzę. Na wszelkie zmiany tego parametru w ustawieniach nie ma odzewu. Czy jest ktoś w stanie mi z tym pomóc? Naprawdę nie podoba mi się wyświetlanie tylko dwóch recenzji na stronie głównej...)

Nie wiem, czy w Waszych Biedronkach odnaleźć jeszcze można czekolady Imperial Jubileu z Tygodnia Portugalskiego. Przypuszczam, że już nie… Po dość przyjemnych, choć zwyczajnych i prostych doznaniach związanych z degustacją wersji Lime & Hot Pepper przypuszczałam, że nie wypróbuję już żadnej czekolady z asortymentu tej portugalskiej firmy. Zorganizowana już jakiś czas temu promocja na wszystkie czekolady w Biedronkach połączona z moją akuratną potrzebą na odstresowanie w pracy – związała się jednak z kupnem kolejnej tabliczki Jubileu (a także trio litewskich Tai Tau). Postawiłam na Strawberry Intense, a jej degustacja płynnie powiązana została z rozkręcającym się sezonem na truskawki. 

Mam niemiłe wrażenie, że w tym roku nie nasycę się truskawkami. Muszę zdać się na opiekuńczość mojej Mamy – sama po prostu nie mam kiedy ich zakupić w zaufanym miejscu. Pachnące, prosto ze straganu, nasze polskie… Uwielbiam truskawki i całe szczęście, że chociaż w czekoladach będę miała możliwość ich kosztowania.

 



Nazwa Strawberry Intense niechybnie przywołuje na myśl Lindta, który w swej kolekcji Excellence posiada tabliczkę o identycznej nazwie. Wydaje się, że Jubileu ma przewagę nad Lindtem w kwestii tej wariacji na temat truskawek – portugalskie wydanie Strawberry Intense posiada po pierwsze więcej truskawek niż Lindt (4% vs. 1%), a po drugie o wiele więcej masy kakaowej (70% vs. śmieszne 47%). Pomimo tak znacznej różnicy w zawartości kakao, obie czekolady posiadają dodatek masła. 

Oglądając od spodu podzieloną na duże kostki dość płaską tabliczkę Jubileu, dostrzec możemy mnogość uwypukleń. Teraz już wiemy, że liofilizowanych truskawek rzeczywiście nie pożałowano! Nad produktem unosi się nie w pełni naturalny zapach truskawkowy – znowu odniosłam wrażenie, że mam do czynienia z galaretkami. Na szczęście nie była to bardzo wyraźna sugestia, jak w kilku innych ostatnimi czasy próbowanych czekoladach. Wrażenie sztuczności dość prędko odchodzi w las, robiąc miejsce bardziej naturalnie kojarzącym się nutom. Przez to paratruskawkowe pole przebija się kakao, o którego bogactwie nie mogę powiedzieć nic. Ot, zapach kakao, taki jak w przypadku odtłuszczonego, sproszkowanego odpadu.

Konsystencja czekolady jest podobna, jak w Lime & Hot Pepper: dość sypka, miękka, sprawiająca wrażenie suchości. Cieszę się, że nie musiałam jeść tej czekolady solo. Przypuszczam, że nie dostarczyłaby mi najprzyjemniejszych wrażeń, oscylując gdzieś naokoło doświadczeń z Tai Tau 82%. Tylko i wyłącznie truskawki sprawiają, że bez wysiłku sięga się po kolejne kostki. Liofilizacja to naprawdę mistrzowski sposób na utrwalanie owoców!


 


Zatopionych w czekoladzie kawałków truskawek jest naprawdę mnóstwo. O ile w zapachu są odrobinę podejrzane, to w smaku są już w pełni naturalne. Nie są to scukrzone cząstki, ale prawdziwy liofilizat odzwierciedlający rzeczywisty smak tych owoców. Przyglądając się tabliczce dostrzec możemy truskawkowe pestki, co tym bardziej nadaje wyrobowi autentyczności. Liofilizat jest lekko gąbczasto-miękki, balansujący pomiędzy suchością a wilgocią – przypominał mi strukturę truskawek poddanych tej samej obróbce będących dodatkiem w białej Pelczar.

Imperial Jubileu Strawberry Intense to prosty, nieprzekombinowany produkt – przeciętnej jakości ciemna czekolada, podana w towarzystwie smacznych owoców. Bez przeciążenia słodyczą, goryczą czy kwaśnością – ot, zwyczajna tabliczka do bezrefleksyjnego czerpania z wiosennych darów. Na pewno bardziej przypadła mi to gustu niż wersja z limonką i chili. Pozostałych opcji od Jubileu, jakie znalazły się na półkach Biedronek już nie przetestuję.


Skład: czekolada gorzka 96% (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, masło skoncentrowane, lecytyna sojowa, aromat), truskawki liofilizowane 4%.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 579 kcal.
BTW: 9/44/32

42 komentarze:

  1. charlottemadness15 czerwca 2015 05:47

    Truskawkowej nie skosztowałam.Na + tej czekolady są truskawki liofilizowane, a nie galaretowate cząstki jak w reszcie przypadków tej serii.. Bądź co bądź nie przebija Lindta przez swoją jakość gorzkiej czekolady, która jest jakaś nijaka w smaku.. Dziwnie też się "łamie"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, czekolady Jubileu dziwnie się łamią... I w ogóle są dziwne same w sobie. Wolałabym już nawet klasyczną deserówkę Lindta z takimi truskawami.

      Usuń
  2. Wdziałem ją u siebie z tydzień temu jeszcze. Nawet przez opakowanie pachniała fajnie. Włożyłbym do koszyk,a dyby nie opakowanie właśnie. Dół był już pozbawiony czerni (wytarty) a rogi to wręcz świeciły szarą tekturą.

    Czekolad, na szczęście, mam jeszcze zapas, więc jedna w tą/ jedna w tamtą, różnicy nie zrobiła. Niemniej fajnie wiedzieć, że jak się pojawi "cała" warto po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mama mówiła - nie oceniaj książki po opakowaniu! ;)

      Hmm, wątpię, żeby szybko pojawiła się ponownie. Następny Tydzień Portugalski w Biedronce raczej nie pojawi się prędko. Ponadto nigdy nie ma pewności, czy te tabliczki znów zagoszczą w dyskontach przy takiej okazji.

      Usuń
  3. U mnie nie ma tej czekolady . Kiedyś siostra przysłała mi z Niemiec czekoladę z dużymi kawałkami truskawki liofilizowanej to była naprawdę pyszna czekolada. Teraz do mnie dotarło,że mi się skończyły gorzkie czekolady:( . Mam kilka Lindt,ale tam jest tylko ok 48% kakao dla mnie to nie gorzka .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ubolewam nad tym, że Lindt Excellence z dodatkami ma tylko 48% masy kakaowej... Szczerze powiedziawszy, ta lindtowska deserówka i tak smakuje mi bardziej od czystej 70% Jubileu.

      Usuń
  4. U mnie tych czekolad nie ma już hoho czasu, ale jakoś nie kuszą ;) Nad tą dumałam, bo była w gazetce, ale u mnie w pobliskiej Biedronce się nie pojawiła.
    A co do bloggera, to ja tak nie mam i pierwszy raz spotyka się z takim czymś. Może poszukam informacji w internecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wiele innych, bardziej kuszących czekolad. Tą wzięłam tylko z racji promocji i chęci wypróbowania, jak spiszą się te truskawki.

      Chyba po prostu zbyt długie wpisy publikuję...

      Usuń
  5. Mam dwie pozostałe, a te jeszcze niedawno widziałam. Nie zdecyduję się na nią, ale dobrze wiedzieć, że jak na zwykłą, przeciętną czekoladę jest całkiem smaczna. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do bloga, jakiś czas temu miałam problem z wyświetlaniem się wpisów (jednak tylko na telefonie) i po pewnym czasie, bodajże przy jakiejś aktualizacji przeglądarki, wszystko wróciło do normy, więc może i u Ciebie z czasem bloger "coś załapie" i ustawienia, które zmieniałaś się zapiszą. Jeśli nie to, to niestety nie wiem jak pomóc.

      Usuń
    2. Dwie pozostałe, czyli limonka z chili i bazylia z pomarańczą? Bo była jeszcze z płatkami róż, ale widziałam ją chyba tylko raz.

      Irytuje mnie ten dziwny rozkład bloga, ale chyba po prostu ostatnio dodaję zbyt pojemne wpisy... :(

      Usuń
    3. Tak, dokładnie te dwie.
      Z płatkami róż? Nawet o niej nie słyszałam!

      Usuń
    4. O taka: http://n1.sdlcdn.com/imgs/a/t/n/Jubileu-Noir-Rose-Petals-100-SDL060241995-1-74265.jpg

      Usuń
  6. Dwa razy na nie. I truskawki i poziom kakao :D
    Co do bloggera to odpisałam już w tej sprawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poziom kakao byłby ok również dla Ciebie, gdyby czekolada miała milszą konsystencję, no i w ogóle gdyby była lepsza...

      Dziękuję za odpowiedź, ale i tak jestem niepocieszona :(

      Usuń
  7. Zastanawiałam się kiedyś nad inną czekoladą z tej serii i w sumie trochę żałuję że nie kupiłam.
    A co do bloggera, to wyświetla na stronie głównej ilość wpisów, która nie przekracza danej wagi, czyli jak dodasz więcej zdjęć, to mniej wpisów będzie się ukazywać. Jeżeli Twoje zdjęcia są ciężkie (po kilka mb każde) to to może być powód, jednak raczej obstawiam to, że blogger robi jakieś dziwne psikusy i trzeba poczekać aż mu przejdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na którą miałaś chętkę?

      Waga notek raz, ale dwa... mam nadzieję, że to i tak częściowo jakiś psikus :P

      Usuń
    2. Była jakaś z limonką chyba, kusiła mnie.

      Usuń
    3. http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2015/03/imperial-jubileu-ciemna-70-z-limonka-i.html <- to ta? Pod jej recenzją pisałaś, że Cię nie kusi :D

      Usuń
    4. Wiem, ale potem mi się odmieniło *torba*
      Niestety często tak mam, a żeby było zabawniej, to przeważnie z produktami, których nigdzie nie ma w stałej sprzedaży.
      Wzięłabym, ale u mnie jakiś czas temu były same z pomarańczą, w dodatku sfatygowane, a teraz żadnych już nie ma.
      Pomarańczy w czekoladach nie znoszę, mam traumę po jednej deserowej czekoladzie ze skórkami pomarańczy.

      Usuń
    5. Zerknęłam teraz w tamtą recenzję i chyba jednak mam inną czekoladę na myśli, ta, o której mówię chyba nie miała chilli.

      Usuń
    6. Hmmm, no ale z Jubileu były na Biedronki rzucone cztery smaki: truskawka, pomarańcza z bazylią, limonka z chili, płatki róż (tej ostatniej najmniej). Nie wiem więc, którą miałaś na myśli :D.

      Pomarańczowa była o tyle słaba, że oba dodatki występowały w niej tylko w formie aromatów...

      Oj tak, limitowane serie i czasowe ekspozycje - zawsze newralgiczny temat :D

      Usuń
    7. To może mi się całkiem coś pochrzaniło i to zupełnie inna czekolada? Bo mi się teraz jakaś limonka albo cytryna (i to raczej cytryna chyba) z pieprzem kojarzy? Czekolady z płatkami róż na oczy nie widziałam, zresztą dziewczyny na Wizażu się żaliły, że u nich też ten smak od razu wykupili.

      Usuń
    8. Cytryna z pieprzem... Taki smak kojarzę tylko w marce Cachet, dostepnej w Almie. Dawno temu się tu pojawiła taka czekolada :)

      Usuń
    9. O, to może ta, bo z ofertą Almy staram się być na bieżąco. Na razie piszę z telefonu, ale jak będę mieć dostęp do komputera, to zerknę sobie co tam o niej naskrobałaś.

      Usuń
    10. Jak Ci przypasuje, to marsz do Almy :D

      Usuń
  8. "Mnogość uwypukleń" - jak ładnie. Dla mnie to zastygnięte w tabliczkę rzygi, przepraszam :P Na domiar złego z truskawkami. Dziś wiersza nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, masakra :D. Te truskawki były naprawdę smaczne, naprawdę! I dobrze, że było ich tak dużo - nawet pomimo wymiocinowego efektu.

      Usuń
  9. Siostra jakiś czas temu poczęstowała nas wersją z limonką i chili, bo jak powiedziała "truskawkowa? to takie zwyczajne połączenie" xD Nie była zła, nawet dwie/trzy kostki zjadło się z przyjemnością ale dodatek chili Angelikę skutecznie zniechęcił i już więcej jej nie tknęła xD Generalnie całej nie dałyśmy rady zjeść, więc po paru tygodniach w końcu zużyłyśmy ją do wypieku ciastek :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że ta truskawkowa jeszcze bardziej przypadłaby Wam do gustu - także dlatego, że po prostu jest łagodniejsza.

      Usuń
  10. Fajnie, że udały się owoce, bo z nimi bywa naprawdę różnie w czekoladach i to mnie cieszy. Szkoda tylko, że czekolada jest jedynie ,,poprawna" jednak bez polotu, bo truskawki są dodatkiem więc jak sama nazwa wskazuje powinny potęgować smak, a nie go ratować. :D Truskawek nie pożałowali naprawdę! Są też duże kostki to też by mnie zachęciło do zakupu. Żałuję w sumie, że już ich nie ma w Biedronkach, bo zakupiłabym ją dla mamy na zbliżające się imieniny - ona jest miłośniczką ciemnych i przy okazji podkradła kosteczkę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Truskawki zrobiły robotę. Nie chciałabym zjeść tej czekolady solo.

      Usuń
  11. naprawdę jakoś mnie nie podnieciła jak ją zobaczyłam w biebrze, ale jak napisałaś o tych truskawkach to mnie zachęciłaś, jeżeli powróci, kto wie może się skuszę ;) ale priorytetem jest ta ciemna karmelowa z lidla ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, zdecydowanie uderzaj w stronę tej karmelowej! :D Czekolada sama w sobie na pewno lepsza od tej Jubileu - tu robotę wykonały truskawki.

      Usuń
  12. Byłabym skłonna się na nią skusić gdybym ją gdzieś dorwała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jeszcze można ją odnaleźć w niektórych Biedronkach.

      Usuń
  13. Czekolada i truskawki. Yumm. Ostatnio można było (albo nadal można) tego duetu spróbować w łódzkim butiku Neuhausa. Świeże truskawki oblane neuhausową czekoladą. Namówiłem ich jeszcze na wersję z różowym pieprzem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zniechęcona wersją pomarańczy z bazylią na tą już się nie skusiłam :p Choć takie klasyczne połączenie może bardziej by mi posmakowało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie pomarancza z bazylia zniechecila do siebie juz w sklepie - nie lubię, gdy deklarowane dodatki są w 100% zastepowane aromatami...

      Usuń
  15. Jadłam jadłam i powiem szczerze - bardzo mi to smakowało ! :)

    OdpowiedzUsuń