Na około trzydziestokilometrowy trekking wzdłuż Odry z Kostrzyna nad Odrą do niemieckiej miejscowości Reitwein zabraliśmy ze sobą solidny stugramowy dopalacz - kolejną single-origin z oferty Francois Pralus. Ciemną tabliczkę stworzoną w 75% z kakao trinitario wyhodowanego w Peru zakupiłam dzięki Sekretom Czekolady. Zatęskniłam już za Pralusem. Zawsze wiązałam z tą marką miłe wspomnienia, szczególnie wyjątkowe były te ostatnie - kolumbijskie...
Choć niestety tabliczka połamała się nam w plecaku, i tak była piękna - masywna, elegancka, o głębokiej barwie pełnej fioletowych przebłysków. Pachniała kobieco i uwodzicielsko - na pierwszy plan wypływały cytrusy (ze szczególnym uwzględnieniem limonki), a tuż za nimi czaiła się niezwykle wonna róża, przechodząca powoli w czerwone owoce. Wszystko to utrzymane było w drewniano-ziemistym klimacie, jednak mieściło w sobie wiele frywolnej przestrzeni.
Choć niestety tabliczka połamała się nam w plecaku, i tak była piękna - masywna, elegancka, o głębokiej barwie pełnej fioletowych przebłysków. Pachniała kobieco i uwodzicielsko - na pierwszy plan wypływały cytrusy (ze szczególnym uwzględnieniem limonki), a tuż za nimi czaiła się niezwykle wonna róża, przechodząca powoli w czerwone owoce. Wszystko to utrzymane było w drewniano-ziemistym klimacie, jednak mieściło w sobie wiele frywolnej przestrzeni.
Przekrój tabliczki urzekał swą skalistą rzeźbą. Ah, zawsze uwielbiam wpatrywać się w Pralusy! Czekolada jest jednak przede wszystkim do jedzenia, a nie do patrzenia. Powoli, lecz skutecznie rozpuszczała się w ustach, z początku tworząc w nich smolistą bryłę, by następnie uwolnić czar tłuściutkich, aksamitnych olejków. Czułam, jakby przypalone drewno i drobne węgielki zanurzono w olejkach: różanym i pomarańczowym - przede wszystkim różanym. Mnogość róż w Pralus Perou jest zachwycająca - ten dominujący motyw pozostał ze mną do samego końca degustacji. Cieszy fakt, iż Kimiko w swojej recenzji również zwróciła uwagę na róże.
Pod koniec przyszło do nas następne bardzo wyraziste wrażenie - dojrzały agrest. Połączenie kwasku i słodyczy w tej czekoladzie doskonale pasowało do agrestu, a także do struktury tabliczki. Specyficzny posmak agrestu w ciekawy sposób łączył się z różą sprawiając, że wśród feerii doznań te dwa akcenty będę najmocniej kojarzyć z Pralus Perou Trinitario.
Degustacja tej czekolady jest niczym wyjście w pełne słońce na biały, drewniany taras przyległy do domu eterycznej kobiety, otoczony przez zadbany ogród pełen róż i owocowych krzewów. To bardzo kobieca tabliczka, w której delikatność łączy się z siłą, w pociągający sposób - dokładnie tak, jak u pozornie słabszej płci.
Degustacja tej czekolady jest niczym wyjście w pełne słońce na biały, drewniany taras przyległy do domu eterycznej kobiety, otoczony przez zadbany ogród pełen róż i owocowych krzewów. To bardzo kobieca tabliczka, w której delikatność łączy się z siłą, w pociągający sposób - dokładnie tak, jak u pozornie słabszej płci.
Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa non-GMO.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 100 g.