Kilka razy zastanawiałam się, czy dobrym wyborem będzie zabranie dziś opisywanej tabliczki w góry. Czy nie będzie zbyt skomplikowana na degustację na szlaku? Czy przypadkiem nie umknie mi z niej coś ważnego? Po doskonałej mlecznej Bali Sukrama Farms z kwiatem soli morskiej i cukrem kokosowym, od kolejnej mlecznej propozycji Akesson's miałam prawo spodziewać się wiele. Zwłaszcza, że brazylijska mleczna Fazenda Sempre Firme o aż 55% zawartości kakao forastero zasłużyła sobie na pochlebną recenzję Kimiko. I zwłaszcza, że moja pierwsza czekolada stworzona z kakao z tej samej plantacji (z dodatkiem kawy) bardzo mi przypadła do gustu. Dlaczego więc Brazil Fazenda Sempre Firme 55% Dark Milk Chocolate miałaby mi nie smakować? W końcu też została wyróżniona w wielu konkursach, podobnie jak wiele innych czekolad tej marki. Tę, jak i inne tabliczki od Akesson's zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
Specyficzna dla Akesson's tafla czekolada okazała się w tym przypadku dość jasna i podejrzanie tłusta. Nie boję się wprawdzie tłustości w czekoladach (przecież cenię sobie tabliczki od Bonnat), więc nie traktowałam tego jako złą wróżbę. W końcu lekko słonawy, karmelkowy zapach podobny do koziego mleka zawsze zwiastował pyszną mleczną czekoladę, zrobioną z dobrego kakao.
Od pierwszej chwili, w przeciwieństwie do Kimiko, zaskoczyła mnie w jej smaku znaczna słodycz. Była to jednak słodycz bardzo mocno mleczna, troszkę jogurtowa, podchodząca również pod ryżową papkę na tłustym mleku. Prędko jednak ta błoga kompozycja została przełamana przez specyficzną goryczką, a to wyłapałam już razem z Kimiko. Mi kojarzyła się z fusami z kawy, zaś Kimiko z fusami z herbaty. Ja pozostałabym jednak nadal przy fusach z kawy, i to takich przestudzonych i odstanych, z nie tylko goryczkowym, ale i kwaskowatym zabarwieniem. Niby jest mleczne, bardzo tłusto i słodko, ale ciągle daje o sobie znać jakby przepalony karmel i mocna ziemistość.
Dalszy przebieg degustacji wiązał się z tłustością coraz to bardziej narastającą w ustach, wręcz śliską. Kojarzyła mi się z rozpuszczonym, lekko zjełczałym masłem. Dzięki recenzji Kimiko wiem, że świetnie wpisuje się to skojarzenie z jej myślą o kożuchu na mleku, u mnie tez odstanym i przestudzonym. Kolejne moje skojarzenia to niby-śmietankowe lody znane z dzieciństwa, z margarynowym posmakiem, otoczone dwoma waflami. Ciągle miałam wrażenie, że w tej mlecznej czekoladzie znajdują się jakieś nuty zepsucia, coś jakby lekko podgnite orzechy laskowe i fistaszki. Gdzieś tam próbowały się przebić owocowe nuty, nieco cytrynowe, nieco rodzynkowe, może bananowe - ale wszystko było przede wszystkim ciężkie, bardzo ciężkie w swej tłustości i iluzji nadpsucia.
Mój początkowy zapał prędko przerodził się w znudzenie i rezygnację. Na początku degustacji czekolada rzeczywiście mi smakowała, lecz po chwili zaczęła ewoluować w nieznośny dla mnie sposób. Co ciekawe, mój Mąż również zanotował wychwycone przeze mnie nuty, ale odebrał je bardzo pozytywnie. Jemu czekolada bardzo smakowała i niezwykle go wciągnęła. Oddałam mu nawet kawałek swojej porcji.
Z brazylijskim kakao na pewno wszystko jest w porządku. Gdyby było inaczej, ciemna wersja z kawą na pewno by mi nie smakowała. Ponadto, Akesson's z tego samego kakao stworzył tabliczkę 100%, i to jeszcze wzbogaconą o nibsy. Nie mam jej, ale chcę jej spróbować. W przypadku dziś opisywanej czekolady po prostu muszę wybaczyć Akesson's mało udany dla mnie dobór proporcji składników (może za wiele tłuszczu kakaowego?). Była to pierwsza czekolada tej marki, która ewidentnie mi nie smakowała - mam nadzieję, że był to ostatni przypadek.
W niedzielny poranek 5 listopada podjechaliśmy z Boguszowa-Gorce do Wałbrzycha, o 6:30 zdobywając Górę Zamkową, na której znajdują się ruiny zamku Nowy Dwór.
Z ruin rozpościera się widok na szczyty Kozioł oraz Borową. Ta druga jest najwyższym szczytem pasma Sudetów Wałbrzyskich. Dalej udaliśmy się właśnie w jej stronę.
Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa non-GMO.
Masa kakaowa min. 55%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 625 kcal.
BTW: 10,30/44,95/39
Oddać kawałek Akessona mężowi to musi być prawdziwa miłość. Albo - jak tu - prawdziwe rozczarowanie. Ja tej jeszcze nie smakowałam, ale nie omieszkam w najbliższym czasie zamówić :)
OdpowiedzUsuńGdy jakaś czekolada mi smakuje, oddanie Mężowi części swojej porcji jest prawdziwym wyzwaniem ;). Wówczas każdy pilnuje swojego.
UsuńTa tabliczka jest chyba specyficzna, jednym smakuje, innym nie. Jak dotąd próbowałem mlecznego Akessons tylko z Bali i był dobry, więc na tego może też się skuszę, choć na pewno Madagaskar będzie miał pierszeństwo.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej oceny tej czekolady.... A mleczna z Bali to była zupełnie inna bajka.
Usuń