Zotter w swoim bogatym asortymencie posiada wyjątkową serię owocowych czekolad. Rzucając okiem na skład tabliczek z tej kolekcji wydaje się nam, że mamy przed sobą zwykłą białą czekoladę z dodatkiem owoców. Austriacki producent zastosował jednak pewien osobliwy trik. W recepturze białej czekolady, część mleka w proszku podmieniono na owocowy proszek. Dzięki temu, otrzymujemy jednolitą kolorową taflę o wyraźnie owocowym posmaku. Oprócz kolekcji Labooko Fruit, tego typu wynalazki znajdziemy często jako dysk w Mitzi Blue. Podczas zakupów internetowych w Galerii Słodyczy przygarnęłam do siebie kilka Mitzi Blue, ale wypróbować chciałam również choć jedną Labooko Fruit. Smak takiej czekolady był dla mnie wielką zagadką, więc chciałam zgłębić go w pełni. Wybór padł na wersję jagodową.
Dwie 35-gramowe tafle ukryte zostały w opakowaniu ozdobionym świetnym obrazem jagodowej pannicy ;). Okładka bardzo, ale to bardzo przypadła mi do gustu. Tabliczki mają barwę pudrowo-ciemnofioletową, nie do końca jednolitą - posiadają liczne ciemniejsze punkciki będące skupiskami jagodowego proszku. Powyższe zdjęcie niezbyt dobrze oddaje kolor wyrobu, lepiej odzwierciedla je fotografia poniżej.
Czekolada pachnie bardzo mlecznie. W aromacie jagody są na drugim planie, coś jak mleczny koktajl z niedużym dodatkiem tych owoców. Mimo tego, że woń tego produktu jest czysta, sprawa mi mały zawód. Spodziewałam się bardzo silnie odznaczających się jagód, czegoś w stylu aromatu nadzienia z Beerenemulsion in Weiss. Tymczasem, dostałam przede wszystkim mleko. Oprócz tego - nutka kwaskowatości (związana zapewne z dodatkiem proszku cytrynowego) i taki dziwny zapach, który pozwala mi przypuszczać, że czekolada będzie dość tłusta.
Po skosztowaniu pierwszego kęsa nie za bardzo wiem, co właściwie dzieje się w mojej buzi. To dziwne doznanie, które trudno mi opisać - i wcale nie jest to rozpływanie się w degustacyjnej rozkoszy. Na myśl przychodzą mi lody, ale absolutnie nie takie pospolite. Są to lody bardzo naturalne i delikatne, z niewielkim dodatkiem cukru - bazujące na śmietance i jagodach (przede wszystkim na śmietance). Wyrób jest jak na białą czekoladę bardzo mało słodki. Mój Ukochany dla kontrastu po zjedzeniu swojej tabliczki sięgnął po kostkę tej czekolady i różnica poziomu słodyczy była szokująca.
Zotter Blueberry jest dość szorstka, tłusta w sposób niemaślany, o niskim poziomie słodyczy. Mamy tu troszeczkę mydlaności. Generalnie czekolada jest dobra, niecodzienna, ale nasze oczekiwania były diametralnie inne. Jagody cały czas obecne są w tle, nie da się ich smaku pomylić z czymś innym - ale przez cały czas czekolada jest bardziej mleczna niż jagodowa. Próbując tej czekolady z zamkniętymi oczami nie domyśliłabym się, że jest fioletowa. Spodziewałam się, że ta biała czekolada będzie mieć w sobie więcej aksamitności, no i przede wszystkim - że będzie ekstremalnie jagodowa. Tymczasem, była bardzo łagodna, aż za bardzo.
Zotter Blueberry szybko się zaczyna i szybko się kończy - po ostatnich doświadczeniach z bogactwem ciemnych czekolad wydawała mi się płaska. Zapewne jeszcze nie raz sięgnę po Labooko Fruit, z czystej ciekawości - jednak nie będę się już tak ekscytować przed ich otwarciem. Może będą dla mnie większą niespodzianką niż ten egzemplarz - na to liczę.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone jagody 9%, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy, wanilia, sól.
Po skosztowaniu pierwszego kęsa nie za bardzo wiem, co właściwie dzieje się w mojej buzi. To dziwne doznanie, które trudno mi opisać - i wcale nie jest to rozpływanie się w degustacyjnej rozkoszy. Na myśl przychodzą mi lody, ale absolutnie nie takie pospolite. Są to lody bardzo naturalne i delikatne, z niewielkim dodatkiem cukru - bazujące na śmietance i jagodach (przede wszystkim na śmietance). Wyrób jest jak na białą czekoladę bardzo mało słodki. Mój Ukochany dla kontrastu po zjedzeniu swojej tabliczki sięgnął po kostkę tej czekolady i różnica poziomu słodyczy była szokująca.
Zotter Blueberry jest dość szorstka, tłusta w sposób niemaślany, o niskim poziomie słodyczy. Mamy tu troszeczkę mydlaności. Generalnie czekolada jest dobra, niecodzienna, ale nasze oczekiwania były diametralnie inne. Jagody cały czas obecne są w tle, nie da się ich smaku pomylić z czymś innym - ale przez cały czas czekolada jest bardziej mleczna niż jagodowa. Próbując tej czekolady z zamkniętymi oczami nie domyśliłabym się, że jest fioletowa. Spodziewałam się, że ta biała czekolada będzie mieć w sobie więcej aksamitności, no i przede wszystkim - że będzie ekstremalnie jagodowa. Tymczasem, była bardzo łagodna, aż za bardzo.
Zotter Blueberry szybko się zaczyna i szybko się kończy - po ostatnich doświadczeniach z bogactwem ciemnych czekolad wydawała mi się płaska. Zapewne jeszcze nie raz sięgnę po Labooko Fruit, z czystej ciekawości - jednak nie będę się już tak ekscytować przed ich otwarciem. Może będą dla mnie większą niespodzianką niż ten egzemplarz - na to liczę.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone jagody 9%, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy, wanilia, sól.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 576 kcal.
BTW: 2,4/40/51
Szkoda,że jagody nie grają głównej roli. Trochę zaskoczyła mnie "mydlaność" ze strony Zottera.. :>
OdpowiedzUsuńTa mydlaność była inna, niż w tanich białych czekoladach. Wynikała raczej z tej dziwnej suchości i tłustości.
UsuńSama nie wiem, czy kusi, czy nie, na pewno nie jest to smak, który wołałby do mnie ze strony "mamo".
OdpowiedzUsuńDo mnie wszystkie owocowe Labooko wołają "mamo" :D. Ba, wszystkie Zottery do mnie tak wołają :P.
UsuńJak większość naszego społeczeństwa, nigdy nie jadłam podobnej czekolady. Spróbowałabym, nawet jeśli Ciebie zawiodła, choć odrobinę boję się tego efektu mydła. Niemniej jagody mniam, a szata graficzna rzeczywiście przepiękna.
OdpowiedzUsuńMydło inne niż te, do którego jesteśmy przyzwyczajeni - takie dziwne :D. Jagodowość i ten portret na okładce ujęły moje serduszko i dlatego wybrałam tą Labooko...
UsuńNajpierw zerknęłam na wyraźnie ciemną czekoladę a potem przeczytałam o białej czekoladzie i zgłupiałam. Jeszcze nie słyszałam, żeby dodawać do samej masy czekoladowej proszek owocowy, ciekawy zabieg. Nie jestem pewna czy mając wybór wybrałabym tą, pewnie nie.
OdpowiedzUsuńZotter ma łeb do eksperymentów ;). I rzeczywiście, ma tyle różności w ofercie, że owocowe Labooko nie stają się "must have".
UsuńZ jednej strony zachęcająca, a z drugiej nie. Kurczę, tak mało czekolad z jagodami i prawie żadna nie wychodzi smaczna :(
OdpowiedzUsuńNiesmaczne to to nie było, po prostu spodziewałam się czegoś więcej.
UsuńMiałam na myśli innych producentów np:. Wedel, Milka, Wawel... ;)
UsuńA jagody wydają się być takim wdzięcznym tematem, prawda? :) Może gdyby zaczęto dodawać je w sensownych ilościach, a zaprzestano nazywać jagodową czekoladę o zawartości jagód 0,00001% ;)
UsuńHaha dokładnie! Rozwala mnie to, że to 0,000001% to nie z jagód tylko soku hehe :D
UsuńUwielbiamy czytać o tym jak Zotter bawi się smakami i nietypowymi połączeniami :) Świetnie by było, gdyby inni producenci braliby z tego przykład i nas częściej zaskakiwali :)
OdpowiedzUsuńByleby tylko robili to umiejętnie ;). Wymyślnego szajsu to ja nie chcę :D
UsuńA to też prawda ;)
UsuńNiech więc tytuł mistrza eksperymentu zostanie u Zottera ;)
UsuńMoże to dziwne, ale 1 raz widzę takie coś na czekoladzie, taki wyryty wzorek, bardzo fajne to jest :-).
OdpowiedzUsuńOd tego wzorku bardziej niecodzienna jest barwa czekolady ;)
UsuńI kolejne opakowanie czekolady, które wskazuje, że smak będzie posiadał w sobie jakiś magiczny element :) Z Twojego opisu wynika, że ten smak jest bardzo tajemniczy i ja sobie naprawdę nie potrafię go wyobrazić, a zwłaszcza ta mydlaność jest dla mnie bardzo intrygująca...
OdpowiedzUsuńChyba każdy Zotter ma w sobie coś z magii ;). Mydlaność w białej czekoladzie zazwyczaj bardzo mi przeszkadza, jednakże tutaj była inna niż zawsze. Po prostu zupełnie odmienne doznania.
UsuńJa chyba w swoim życiu nie zjadłam tylu białych czekolad, żeby w którejś z nich dostrzec mydlaność :) W sumie to ja głównie jadłam te firmy Milka i Wedel i to dawno temu :P Raz tylko pamiętam taką białą czeko z liofilizowanymi porzeczkami, to tamta dla mnie miała wyjątkowy smak (i jadłam też jej wersję z malinami), ale nie kupiłam jej Polsce i firmy także nie pamiętam :/
Usuńmuszę się kiedyś zapoznać organoleptycznie z tym Zotterem
OdpowiedzUsuńZachęcam :D. Ciekawe doświadczenie.
Usuń