Próbowałam już dawniej tabliczki Espresso wypuszczonej od Beskid Chocolate i właściwie aktualna wersja - prócz całkiem odmiennej szaty graficznej i wyglądu tafli - niewiele się różni. W obu przypadkach użyto 12% peruwiańskiej kawy Strictly High Grown (uprawianej powyżej 1500 m n.p.m.) oraz peruwiańskiego kakao Satipo (teraz mamy go 73% w czekoladzie, wcześniej 75%).
Głęboko ciemna czekolada w pierwszym skojarzeniu pachnie bardziej orzechami, słonecznikiem i przypalonymi naleśnikami, niż wprost kawą - zgadza się to z licznymi skojarzeniami wywołanymi przez pierwszą wersję. Jest miękko i tłusto: spod licznym nut palonych (czy wręcz przypalonych), orzechowych (głównie prażone laskowe), zbożowych, ciemnych słodów - stopniowo wybrzmiewa coraz więcej bardziej klasycznej kawowości z kwiatowym zacięciem. Jest też coraz intensywniej i gdy wydaje się, że zostaniemy już wręcz przytłoczeni mocą, kompozycja skręca w rozlanie się spienionym tłustym mlekiem, na bazie którego stworzono wyrazisty, kawowy krem. Ciekawie było doświadczyć takiego kawowego uderzenia po latach, acz szkoda, iż nie sposób w pełni rzetelnie porównać tych dwóch opcji Espresso.
Masa kakaowa min. 73%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 533 kcal.
BTW: 8/39/30.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz