Na końcu recenzji ciemnej mlecznej Beskid Kolumbia Tumaco 65% wyraziłam nadzieję, iż będzie mi dane kiedyś spróbować tych ziaren w interpretacji naszej rodzimej manufaktury w klasycznej ciemnej czekoladzie. Długo nie musiałam czekać na spełnienie tego małego marzenia. Dzięki sklepowi Sekretów Czekolady, w moje ręce wpadła ciemna Beskid Kolumbia Tumaco 80%, już w nowej, 60-gramowej wersji.
Dla przypomnienia - Tumaco jest kolumbijskim miastem położonym w departamencie Nariño, w pobliżu granicy z Ekwadorem. To już moja szósta czekolada stworzona z kakao z tych okolic.
Choć cenię sobie zwiększenie gramatury beskidzkich tabliczek, to w poprzednich wersjach urzekała mnie ich grubość, której teraz niestety nie doświadczymy... To niby mało znaczący szczegół, ale który niechybnie wpływa na odbiór czekolady. Wracając jednak do konkretów, nasza ciemna Tumaco o ciepłym odcieniu brązu pachniała pyłkiem i nektarem kwiatowym oraz miodem. Nie był to ciężki perfumowany aromat, lecz trudno było mi się zdecydować, czy niósł ze sobą więcej świeżości czy też duszności.
W ustach gładka - nowe Beskidy jakby straciły z tej swojej charakterystycznej szorstkości. Wyraźnie było czuć jej moc, z ciekawym zderzeniem kwasku i goryczy, niczym łąkowe kwiaty wyrosłe na wulkanicznym pyle. Zidentyfikowałam nieco tej mojej ulubionej "kolumbijskiej kwaskowatości", tu dążącej w stronę cytryn i porzeczek oraz delikatnie palonej kawy o owocowym bukiecie. Przyszło mi też na myśl skojarzenie z tequilą.
Nie działo się w niej wiele; okazała się raczej skonkretyzowana i określona w jedną stronę. Nietypowa, lecz niestety nie posiadająca potencjału do łamania serc.
Skład: ziarna kakao, nierafinowany cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 80%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 578 kcal.
BTW: 8/50/23.
Co proszę?! "Nie działo się w niej wiele" - o nie, nie zgodzę się!
OdpowiedzUsuńKwiaty również czułam, a tak jeszcze intrygującą masę... z sezamu, orzechów? Właśnie, że nawet nie wiem. Ziemistą... Z dymem, goryczką, m.in. grejpfrutami, ale faktycznie też łagodność w niej panowała.
Jak ja się cieszę, że mnie się z tequilą nie skojarzyła!