Po kolejną ekwadorską tabliczkę od Republica del Cacao, jaką zakupiłam tej zimy w firmowym sklepie w Quito, sięgałam z wielką ciekawością. Radość nieustannie towarzyszy mi przy eksploracji wyrobów tej marki, wspomnienia wracają... Tym razem wybraliśmy tabliczkę wykonaną z kakao z prowincji El Oro, słynącej przede wszystkim z rozlicznych upraw bananowców. Według producenta, czekolada z El Oro oferuje po prostu naturalną słodycz z delikatnymi aromatami owoców i kwiatów. Wystarczyło jednak abyśmy ją powąchali by przekonać się, że da nam ona o wiele więcej...
El Oro pachniała rześko, ale w sposób wcale nie owocowy czy kwiatowy. To był dla nas aromat ewidentnie słodko-deserowy, a przy tym szlachetny. Czekolada cała zdawała się posiadać wyjątkowo przystępną strukturę - wilgotną i delikatnie szorstkawą. Taką, która prowokuje do prędkiego znikania kolejnych kęsów. Podobna, jak w cudownej Los Rios chociażby...
I choć odmienna od Los Rios, rzeczywiście znikała tak samo szybko, pochłaniania z tak samo wielką pasją. Deserowe akcenty w sferze zapachu znalazły swe odzwierciedlenie w sferze smaku. Moją pierwszą myślą były lody waniliowe z kawałkami białej czekolady. Tak, paradoksalnie w ciemnej czekoladzie o 67% zawartości kakao znaleźliśmy namacalne skojarzenia z dobrą białą czekoladą! W El Oro odnaleźliśmy mnóstwo wyraziście słodkich, lecz niebanalnych nut. Prócz lodów, myśleliśmy również o waniliowych biszkopcikach. Posmak prawdziwej wanilii (bez dodatku żadnej wanilii w czekoladzie!) był obezwładniający. Nasze skojarzenie można by było przyrównać również do waniliowego sernika (pojawiała się pewna nabiałowa nuta).
I choć odmienna od Los Rios, rzeczywiście znikała tak samo szybko, pochłaniania z tak samo wielką pasją. Deserowe akcenty w sferze zapachu znalazły swe odzwierciedlenie w sferze smaku. Moją pierwszą myślą były lody waniliowe z kawałkami białej czekolady. Tak, paradoksalnie w ciemnej czekoladzie o 67% zawartości kakao znaleźliśmy namacalne skojarzenia z dobrą białą czekoladą! W El Oro odnaleźliśmy mnóstwo wyraziście słodkich, lecz niebanalnych nut. Prócz lodów, myśleliśmy również o waniliowych biszkopcikach. Posmak prawdziwej wanilii (bez dodatku żadnej wanilii w czekoladzie!) był obezwładniający. Nasze skojarzenie można by było przyrównać również do waniliowego sernika (pojawiała się pewna nabiałowa nuta).
Dalej El Oro uderzała w drożdżówkowe klimaty. Delektowałam się iluzją świeżo upieczonej drożdżówki, z grubą maślaną kruszonką i słodziutkim chrupiącym lukrem. Wyróżnione przez producenta nuty owocowe i kwiatowe pojawiły się dopiero tutaj - jako rabarbar (przede wszystkim) i truskawki umieszczone w drożdżówce.
Po raz kolejny Republica del Cacao zachwyciła przede wszystkim niecodzienną świeżością czekolady wypuszczonej spod ich skrzydeł. Zupełnie nie wiem, jak oni to robią. Każda z tabliczek tej marki jest inna, lecz w zasadzie wszystkie mają w sobie ów magiczny pierwiastek świeżości, rześkości, życia. To magiczne i tak bardzo... południowoamerykańskie!
Po raz kolejny Republica del Cacao zachwyciła przede wszystkim niecodzienną świeżością czekolady wypuszczonej spod ich skrzydeł. Zupełnie nie wiem, jak oni to robią. Każda z tabliczek tej marki jest inna, lecz w zasadzie wszystkie mają w sobie ów magiczny pierwiastek świeżości, rześkości, życia. To magiczne i tak bardzo... południowoamerykańskie!
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 67%.
Masa netto: 50 g.
aż dziwne, że to nienadziewana, a jaka malutka!
OdpowiedzUsuńdużo ci wychodzi czekolady zjadanej przez tydzień?