Analogicznie jak w poprzednim wpisie - dziś zaprezentuję Wam czekoladę zjedzoną 5 grudnia, zaś wydarzenia opisane pod jej recenzją będą pochodziły z 4 grudnia.
Kolejnym duetem spośród nowości Zottera w kolekcji Mitzi Blue jest Pineapple + Coconut. Tak jak w przypadku Coffee + Caramel, szczególnie urzekła mnie grafika umieszczona na opakowaniu. Poza tym, zestawienie smakowe lepiej pasowałoby do wybrzeża Kolumbii i drinków pinacolada, lecz w końcu i tu - w górskim regionie - miałam okazję spróbować wybornych ananasów. Moja sympatia zarówno do ananasów, jak i do kokosa, dawała szansę Pineapple + Coconut do stania się jednym z ulubieńców wśród najnowszych Mitzi Blue zakupionych przez biokredens.pl.
Szczerze ucieszyłam się z zastosowanych tutaj proporcji. Ananasa nigdy za wiele, a choć kokos również jest pyszny, to Zotter nie popisał się chociażby w Labooko Coconut. Przypuszczałam, że i tutaj kompozycja kokosowej czekolady może być podobna - w składzie naszej Mitzi Blue tak jak w wyżej wspomnianej Labooko również znajduje się ryż.
Kompozycja mnie nie zawiodła. Ananasowa czekolada nie poraziła mnie wprawdzie totalną soczystością i w pełni autentyczną słodyczą - ale po spróbowaniu świeżych kolumbijskich ananasów nic innego już nie będzie dla mnie ideałem. Miałam wrażenie, że mleko temperowało nieco tak żywiołowe usposobienie ananasa, ale w końcu inaczej nie dało się zrobić tej czekolady, nie przesadzajmy. Dobry tłuszcz kakaowy, dzięki któremu czekolada lekko rozpuszczała się w ustach, również łagodził ananasowy szał. Mimo to, nadal ananasowy dysk pozostawał rześki, przyjemny, smaczny. Jeśli ananasowa Labooko będzie znów dostępna, na pewno się na nią skuszę.
A co z kokosowym dyskiem? Szczerze? Nieco przepada pośród ananasowego uroku. Jest dość delikatny i w sumie ciężko mi określić, jak bardzo podobny jest do Labooko Coconut. Jedzony wraz z cząstkami ananasowej czekolady nadaje jej dodatkowego uroku, ale solo... Ot, łagodny, kokosowo-mleczny smaczek, o którym ciężko mi cokolwiek więcej powiedzieć. Niestety, tak to już jest z Mitzi Blue... Proporcje w tych czekoladach są nieubłagane i dość często z różnych powodów mi przeszkadzają.
4 grudnia obudziły nas śmiechy mieszkańców pobliskiej miejscowości Santa Isabel, którzy wczoraj przybyli do Termales Canon wraz ze zmierzchem. Od samego rana zażywali odżywczej kąpieli. Prędko do nich dołączyłam, rozkoszując się ponownie ciepłem wody i cudnymi widokami dookoła. Napiłam się też integracyjnie rumu z współtowarzyszami kąpieli ;). Wyszłam z wody dopiero wtedy, gdy Eduardo zawołał na śniadanie.
Tak się złożyło, że wraz z ekipą z Santa Isabel do Termales Canon zawitali chłopacy z lokalnej telewizji. Zastając parę z dalekiej Polski w tak mimo wszystko mało popularnym turystycznie miejscu, postanowili przeprowadzić z nami wywiad :)
Po zwinięciu namiotu wyruszyliśmy w drogę powrotną do La Primavera. Wytracaliśmy stopniowo wysokość mijając skały obrośnięte ogromnymi porostami (cóż za czyste powietrze) oraz podziwiając całe mnóstwo frailejonów. Osobnik widoczny na zdjęciu poniżej miał ze spokojem ponad 5 metrów, czyli liczy sobie na pewno ponad pół tysiąclecia...
Doszliśmy do rozległej doliny, nazwanej Doliną Przyjemności. Dzisiaj jest to tak naprawdę pastwisko dla chowanych tutaj stad bydła, co w gruncie rzeczy nie powinno mieć miejsca w Los Nevados... Wszędzie tutaj, zamiast krótko przystrzyżonej trawki - powinno rosnąć paramo. Zresztą, później mieliśmy okazję spotkać kolejne niemiłe skutki działalności człowieka na tym terenie. Poczerniałe frailejones, które przeżyły kilka podpaleń...
Po drodze spotkaliśmy również kilka jaskiń Lopeza, które często służą jako schronienie dla turystów przed atakiem na Nevado del Tolima.
Dalej mijaliśmy Laguna El Elcanto, które widzieliśmy w dali podczas podejścia z La Primavera do bazy pod Nevado del Tolima. Chcieliśmy nad jeziorem zjeść sobie na spokojnie lunch, niestety nasze plany pokrzyżował deszcz.
Pod koniec drogi przedzieraliśmy się znów przez paskudne błoto. W końcu dotarliśmy do La Primavera, które było już świątecznie ozdobione. Przyznam, że Kolumbijczycy mają większego świra od Polaków jeśli chodzi o świąteczne dekoracje.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszony ananas 11%, odtłuszczone mleko w proszku, napój ryżowy w proszku (ryż, olej słonecznikowy, sól), wiórki kokosowe 2%, proszek kokosowy 1% (mleko kokosowe, maltodekstryna), lecytyna sojowa, proszek cytrynowy (koncentrat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier), sól, wanilia, lecytyna słonecznikowa.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 570 kcal.
BTW: 2,3/36/59
Na tę się nie skusiłam z racji tej kokosowej części. Kokosowe Labooko, ryżowe Mitzi mi po prostu nie smakowały. Uważam, że robią złe proporcje w Mitzi - małe dyski zazwyczaj są pyszne, a te duże... jakby tylko jakiś wypełniacz, "zapchajdziura". Nie żałuję, ale żal mi ananasowej Labooko. To by mogło być ciekawe, bo mango była smakowita.
OdpowiedzUsuńO, jak bagniście na zdjęciach. xD Śniadanko zawsze dobrą motywacją! Czy to do wstawania, czy do wyjścia z wody. Tak swoją drogą, jakieś "lokalne" łakocie?
No, no. Wywiad? Biasia celebrytk.a :D
Dolina Przyjemności? Jak miło! Tylko te podpalania... Szkoda, że tak wielu ludzi nie powinno się nigdy dopuszczać do przyrody.
Ja zawsze jestem "obok" wszelkich ozdób na jakiekolwiek święta, ale hm... choineczka w takim miejscu? Na takie dziwaczne niespodzianki nie można narzekać! Kto by się spodziewał?
Ryżowe Labooko bardzo dobrze wspominam i generalnie w wielu Mitzi ryżowe dodatki też mi przypasowały. Nie mniej jednak ryżowa kokosowa Labooko była słaaba, z tym też się zgodzę. Ananas to zupełnie inna kwestia! Ananasowe Labooko muszę kiedyś upolować!
UsuńPytasz o tamto śniadanie czy w ogóle? Akurat wtedy jedliśmy po prostu musli z jogurtem.
Wszędzie są ludzie, którzy nie rozumieją jak ważna jest dbałość o przyrodę...
Cóż, tam mieszkała wielodzietna rodzina, więc choinka jak najbardziej na miejscu ;)
Kolejna Miztzi, które mnie nie zainteresuje (ech, te białe), choć na ananasowe Labooko to bym się może skusił.
OdpowiedzUsuńBędę polować na ananasowe Labooko :)
UsuńPołączenie kokosa i ananasa bardzo lubię w drinkach szczególnie:) . Czekolada jakoś mnie nie zachwyciła,ale wasza kąpiel szacunek ja bym nie weszła do tej wody:)
OdpowiedzUsuńAnanas i kokos to zazwyczaj zgrana para :).
UsuńDlaczego byś nie weszła?
Ja mam ta wrażliwą skórę,że rany:( w jeziorach się kąpać nie bardzo mogę bo wychodze z jakimiś pokrzywkami:(
UsuńCałkiem możliwe, że ta bogata w minerały cieplutka woda bardzo by Ci pomogła! W Europie ludzie płacą krocie, żeby móc się w czymś takim wykąpać.
Usuń