środa, 25 stycznia 2017

Bonnat Trinite ciemna 75%


Dzisiaj chcę się z Wami podzielić moim pierwszym doświadczeniem z czekoladą wykonaną z kakao pochodzącego z państwa Trynidad i Tobago, a dokładniej z największej w tym kraju wyspy Trynidad, należącej do Wysp Zawietrznych w grupie Antyli na Oceanie Atlantyckim. Ziarnami stamtąd pochodzącymi zajął się francuski Bonnat, tworząc z nich czekoladę 75%. Prawdopodobnie należą one do odmiany trinitario (hybryda criollo i forastero), która wywodzi się właśnie z tej wyspy.

 Trynidad leży stosunkowo niedaleko Wenezueli - kakao rośnie tam pośród niewysokich gór przeplatanych niezwykle ciekawymi błotnymi wulkanami, w gorącym i wilgotnym klimacie równikowym. Swoją tabliczkę Bonnat Trinite kupiłam poprzez Sekrety Czekolady.


Ta dość ciemna czekolada wpadająca w odcienie purpury posiada tak ładny i równy przekrój, że wygląda niczym wyidealizowana. Grube, tłuściutkie kostki Bonnat zawsze pobudzają mój apetyt, a gdy dodamy do tego jeszcze zapach... Tabliczka pachniała słodko i klasycznie, niczym maślany karmel podany z kawą. Przełamywała się łatwo i miękko, aczkolwiek nadal z wyraźnym trzaskiem.

Kostka położona na języku rozpuszcza się powoli, ukazując aksamit kolejnych warstw, jakbyśmy docierali stopniowo do samego serca czekolady - które koniec końców tworzy w ustach bagienko niczym ze słodkiego masła, lekko palonego karmelu. Pojawia się delikatna, ziemista kwaśność. Jak to Bonnat, Trinite była znacznie tłusta, ale tutaj tak, jak mocno kremowy jogurt. Miała w sobie nutę oleistości i śliskości, jak w wytrąconym oleju z masła z orzechów laskowych - jednak owa tłustość nie zalepiała, lecz rozchodziła się gładziutką, subtelną mazią i mimo wszystko nadawała tabliczce lekkości.



Skojarzenie z ziemistością i kwaśnością świeżo wykonanego, bardzo delikatnego masła z orzechów laskowych narasta wraz z przebiegiem degustacji. Do tego dołącza się kawa, ale w formie wyrafinowanego cappuccino podanego z kroplami karmelu na piance. Miałam wrażenie, że ów napój przyozdobiony został finezyjnie także łyżeczką lekkiego jak chmurka musu z truskawek. Za truskawkami podążają bardziej egzotyczne nuty - skojarzenia z bogactwem tropikalnych, soczystych i aromatycznych owoców. Można te akcenty zidentyfikować także jako kwiatowe.

 Przez całą degustację nie mogłam się nadziwić idealnej formie tej czekolady, perfekcyjnie wylanej masy, która z taką łatwością poddaje się oporowi zębów, i z taką rozkoszną powolnością bagienkowo rozpuszcza się w ustach. Trinite od Bonnata nie kryje w sobie wielu zaskakujących nut, jest to raczej konsekwentna czekolada, a przy tym niezwykle delikatna i aksamitna. W zestawieniu chociażby do Bonnat Cote D'Ivoire, Trinite jest o wiele subtelniejsza. Finisz jest leciutki, błogi, umyka niespiesznie.


Jeden fakt na pewno nie ułatwił zadania smacznej Trinite - jedliśmy ją w towarzystwie kolumbijskiej kawy z plantacji Don Manolo. Ta kawa swą mocą i bogactwem (aromatów, a także wspomnień!) zupełnie zdetronizowała delikatną, harmonijną czekoladę. Przyznam, że to było ciekawe zestawienie dwóch światów. Gdyby Trinite kryła w sobie ostrzejsze, bardziej dynamiczne nuty, dostałabym chyba pomieszania zmysłów...


Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 603 kcal.
BTW: 8,8/46/42,6

2 komentarze:

  1. W taka aksamitną czekoladę chętnie bym zatopiła zęby:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz spróbować jakiejś Bonnat i przekonać się, czy ta konsystencja rzeczywiście jest dla Ciebie :)

      Usuń