Kolejny dzień tj. sobota 30 lipca przyniosła nam od rana słoneczną pogodę. Planowaliśmy wykonać wtedy inną trasę, w połowie prowadzącą po polskiej części Gór Izerskich (schodzoną już w 2012 roku), lecz poprzedni bardzo intensywny dzień i wieczorne przemyślenia odwiodły nas od tego pomysłu. Wyspaliśmy się i bez pośpiechu wyruszyliśmy po śniadaniu na tarasie do Nowego Miasta pod Smrekiem. Auto zostawiliśmy przy głównym rynku, skąd obraliśmy szlak na Smrek 1124 m n.p.m. - drugi do wysokości szczyt Gór Izerskich (zaś najwyższy po stronie czeskiej). Byliśmy już na nim w 2012 roku, ale wtedy wchodziliśmy nań od polskiej strony (przez Stóg Izerski). Podejście od strony czeskiej było spokojne, bez tłumów - najpierw wiodące przez pachnący las, a później oferujące coraz to rozleglejsze widoki. Widokowa kulminacja miała miejsce oczywiście na wieży widokowej zdobiącej szczyt Smreka.
Po zejściu z wieży widokowej usiedliśmy na jednej z ławek postawionych u jej stóp. Wyjęliśmy termos w kawą oraz jedną z nowszych czekolad od naszej rodzimej Manufaktury Czekolady, zakupioną jakiś czas temu (wraz z Porcelaną 70%) przez biokredens.pl. Mowa o mlecznej tabliczce o 46% zawartości kakao pochodzącego z Madagaskaru. Po złagodzeniu analogicznej Fudgy & Light od Menakao miałam ogromną ochotę na inną charakterną mleczną madagaskarską czekoladę, która przypomniałaby mi pierwotną wersję Fudgy & Light. Manufaktura Czekolady była dla mnie wielką nadzieją, zwłaszcza po degustacji Porcelany, która pomimo użycia tak szlachetnych ziaren była uwodzicielsko szorstka.
50-gramowa tabliczka charakteryzowała się przytłumioną jasną barwą z czerwonawymi refleksami, niczym przyprószona pyłem górska skała. W przekroju była niejednolita i gruboziarnista - mój Mąż wspomniał o podobieństwie do części skał Organów Wielisławskich. Zapach był bardzo delikatny - śmietankowo-waniliowy z nutą cytryny, lecz wygląd działał na wyobraźnię i pozwalał spodziewać się czegoś wyrazistego.
Czekolada rzeczywiście jest nieco szorstka, w specyficzny sposób proszkowata - co traktuję już jako cechę charakterystyczną Manufaktury Czekolady. W tej tabliczce jak najbardziej mi to odpowiadało. Kęs topiąc się w ustach pozostawia na języku słodziutki proszek, intensywny i pełny w smaku. Słodycz sprawiała wrażenie miksu słodkiego mleka z tubki z roztopionymi rzemieślniczymi lodami czekoladowymi. Było też tutaj sporo ziemistego karmelu oraz palonego drewna. Ah, ta urokliwa, mocna słodycz mogłaby się nie kończyć! Zwłaszcza, że wraz z nią ukazywały się nam jeszcze inne walory.
Madagaskarski smakołyk przypomina bowiem także orzeźwiający drink bez alkoholu, w którym nie szczędzono dojrzałych cytryn i limonek. To one pojawiają się jako pierwsze owoce w tej kompozycji. Dopiero dalej, po inwazji głębokiej mleczności (podchodzącej pod maślankę), palonego drewna i surowej karmelowości pojawiają się czerwone owoce - głównie porzeczki, jędrne i napuchnięte soczystością. Całość zwieńczona jest wanilią, prawdziwą i mocno przyprawową. Żałowałam, że tabliczka tak szybko się skończyła - po kolejne kostki sięgało się wręcz bezwiednie, przenosząc się do przewrotnej krainy zadziorności i łagodności.
Manufaktura Czekolady załagodziła mój ból po utracie dawnej wersji Fugdy & Light. Z jednej strony jestem dumna, że polska firma sprostała moim oczekiwaniom, wypuszczając coś naprawdę smacznego i w moim stylu. Z drugiej strony, żal do Menakao nadal nie słabnie...
Po degustacji wyruszyliśmy dalej w stronę rozstaju dróg Predel. Droga tam wiodła już pośród typowo izerskich krajobrazów, pełnych torfowisk i iglaków. Na Predelu urządziliśmy przerwę na drugie śniadanie, a następnie udaliśmy się w kierunku Palicnika, bokiem mijając Klinovy Vrch.
Palicnik to kolejny izerski szczyt zwieńczony urokliwymi skałkami, na które z pomocą zamontowanych ułatwień można się wspiąć. Z góry roztacza się cudowny widok. Widzieliśmy stamtąd niemal całą trasę z poprzedniego dnia. Takie punkty widokowe są ogromnym atutem czeskich Izerów, a jeszcze jedne skałki czekały na nas podczas sobotniej wycieczki...
Skład: cukier, ziarno kakao z Madagaskaru, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, laska wanilii.
Masa kakaowa min. 46%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 567 kcal.
BTW: 11,4/34,8/53
Na Manufakturze jeszcze się nigdy nie zawiodłam.Do każdej,którą degustowałam,mogłabym bez wahania powrócić.Ghana 100%,którą jadłam w tym tyg.zawładnęła moim sercem i podniebieniem,że mogłabym jeść ją bez opamiętania.Dobrze,że na polskim rynku jest jakaś godnie reprezentując marka.
OdpowiedzUsuńMadagaskar 46% brzmi przepysznie.Uwzględnię z pewnością ją w zamówieniu w FoodieShopie
Ghana 100% to jedna z moim ulubionych stówek :)
UsuńNie wiem co myśleć o tej czekoladzie:) . Cieszę się,że Polska firma robi takie cudeńka,ale ja ostatnio nie lubię proszkowej konsystencji w czekoladzie drażni mnie:(. Basiu jakoś smak mi się zmienia batoniki,wafelki i nugaty mnie odrzucają i niektóre konsystencje jedzenia.
OdpowiedzUsuńMnie też czasem drażni proszkowa struktura w czekoladzie, ale to zależy od jej rodzaju.
UsuńOjej jak przeczytałam o tym mleczku z tubki to się zachwyciłam. Słodko z mlecznym posmakiem coś wspaniałego. Taka prosta niby, ale jednak zaskakująca. Bardzo bym chciała spróbować, bo zwykłych mlecznych z reguły nie jem, bo to nuda. Taką jednak naprawdę dobrej jakości no i co najważniejsze POLSKIEJ marki z przyjemnością bym spróbowała. :-)
OdpowiedzUsuńTakie mleczne czekolady są absolutnym zaprzeczeniem nudy!
UsuńManufaktura daje radę, szkoda tylko, że taka droga :(
OdpowiedzUsuńNo coż w Polsce przedsiębiorcy lekko nie mają. Wierz mi że nikt tam kokosów nie zarabia. No i przede wszystkim, naprawdę nie jest za droga, to my Polacy zarabiamy jakieś śmieszne pieniądze.
UsuńUważam, że cena jest adekwatna do jakości.
UsuńWspaniały przykład, że nie zawsze trzeba jeść wysoko procentowe czekolady aby było pysznie i zarazem wykwintnie :) Mleczne tabliczki jak widać też dają radę :)
OdpowiedzUsuńDobra mleczna tabliczka jest na wagę złota! Charakterne kakao połączone z mlekiem potrafi dać spektakularne efekty.
UsuńCała Manufaktura. :D Z czasem z chęcią i ja ją spróbuję.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą.. zachwycające widoki!
Widoki, ahh... Od czasu opisów izerskich wypraw byłam jeszcze 2 razy w górach. Nie wyrobię się z blogiem ;)
UsuńNajlepsza Manufaktura jaką jadłam! Zaskoczyło mnie to, jak szorstkość pasowała do mlecznej czekolady i nadawała jej charakteru. Chętnie zakupię ją ponownie.
OdpowiedzUsuńHmm, ja w zasadzie nie wiem, która dla mnie była najlepsza.
Usuń