Podczas wiosennego zamówienia Zotterów zwróciłam uwagę chłopakom z Czekolady Zotter Polska (biokredens.pl), iż w tym roku za nic nie mogę przegapić ziołowo-koziej Mitzi Blue o nazwie Minty Goat. Cudeńko trafiło w moje ręce, lecz zostałam uświadomiona, że Minty Goat nie jest jedynym kozim dyskiem w ofercie Zottera. Stworzył on bowiem jeszcze taki twór, jak Overdose. W zasadzie nie interesowało mnie, co na ową czekoladę się składa. Ważne, że było tam kozie mleko, a czekolady z kozim mlekiem biorę w ciemno. Próbowana niegdyś klasyczna Zotter Ziegenmilch podbiła moje serce i już na zawsze wryła się w pamięć.
Overdose okazała się być jedną z bardziej urozmaiconych i ciekawszych Mitzi Blue. Jakim cudem dotąd nigdy nie zwróciłam na nią uwagi? Nie mogłam się temu na dziwić, no ale koniec końców miałam ją. W środku znajduje się mały dysk wykonany z analogicznej czekolady jak Ziegenmilch. Mamy tu ciemną czekoladę wzbogaconą o kozie mleko. Baza (duży dysk) również jest bardzo ciekawa i oryginalna. To biała czekolada (a nie widać!), którą wymieszano z karmelem oraz specjalnie przygotowanym przez Zottera blendem ziaren kawy z Kolumbii, Meksyku i Indii. Znalazło się w niej miejsce na szczyptę wanilii i cynamonu.
Jeszcze za mało urozmaicenia? Proszę bardzo! Gdyby tego było mało, w dużym dysku zostało zatopionych kilka (u mnie sześć) żarówek z czekolady z czarnej porzeczki. Zapowiadała się istna bomba smaków! Zwłaszcza, iż już sama grafika na opakowaniu, niezwykle barwna i dynamiczna, sugerowała nadchodzącą eksplozję...
Rzadziej sięgam po Mitzi Blue również dlatego, iż są to czekolady bardzo kruche, łatwo łamiące się. Rzadko kiedy mam możliwość rozkoszowania się widokiem całej tabliczki po jej rozpakowaniu. Ponadto, nietypowy kształt częstokroć utrudnia równy podział czekolady pomiędzy mnie a Męża. Na szczęście, w tym wypadku parzysta liczba porzeczkowych żarówek pozwoliła nas po równo zadowolić.
Cała czekolada pachniała bombowo. Aromaty kawy, karmelu, kakao i koziego mleka tak spójnie wymieszały się w jedną smakowitą woń, iż w głowie pojawiło się wyobrażenie jednolitej tabliczki zawierającej w sobie wszystkie te składniki. A może po prostu dobrej ciemnej czekolady o takim bogactwie? Gdy dodamy do tego przebijający się zapach czarnych porzeczek oraz wanilii, możemy sobie pomyśleć, że to rzeczywiście wszystko sprawka kakao. Po otwarciu oczu mnogość barw przypomina nam o realiach. Nie ma sprawy, taka kolorowa tabliczka to przecież świetna rzecz. Ale od czego tu zacząć?
Cała czekolada pachniała bombowo. Aromaty kawy, karmelu, kakao i koziego mleka tak spójnie wymieszały się w jedną smakowitą woń, iż w głowie pojawiło się wyobrażenie jednolitej tabliczki zawierającej w sobie wszystkie te składniki. A może po prostu dobrej ciemnej czekolady o takim bogactwie? Gdy dodamy do tego przebijający się zapach czarnych porzeczek oraz wanilii, możemy sobie pomyśleć, że to rzeczywiście wszystko sprawka kakao. Po otwarciu oczu mnogość barw przypomina nam o realiach. Nie ma sprawy, taka kolorowa tabliczka to przecież świetna rzecz. Ale od czego tu zacząć?
Degustację rozpoczęliśmy od tego, czego było najwięcej, a więc od kawowo-karmelowej białej czekolady. Przyznam, że póki nie wgryzłam się w mały dysk, trudno mi było uwierzyć, że w dużym dysku nie ma ani grama koziego mleka. Mleczny karmel wymieszany z aromatyczną i mocną kawą, położony na dobrej jakości tłuszczu kakaowym - sprawiał wrażenie właśnie takich kozich posmaków, palonych i dzikich.
Dopiero wgryzienie się w mały dysk stworzony z ciemnej koziej czekolady sprowadziło mnie na ziemię. Prawdziwą kozę odnajdziemy właśnie tu. Wyraźne wspomnienie o Ziegenmilch wróciło do mnie natychmiastowo. Mały dysk to właśnie taka wyrazista, mocno kakaowa czekolada, z charakterystycznym słono-pikantnym akcentem niczym w kozim serku. Wróćcie sobie do mojej recenzji Ziegenmilch i odnieście to wszystko do małego dysku w Overdose.
Gdy powróciłam do karmelowo-kawowej czekolady po uświadomieniu sobie, że koza jest tylko w sercu naszej Mitzi Blue - doznałam szoku. Po prawdziwym kozim kopie powrót do kremowego raju z karmelu i kawy był naprawdę spektakularny. Teraz owa biała czekolada wydawała się o wiele bardziej błoga, rozkoszna niczym gładziutki karmelowo-kawowy krem. Ponadto, uwydatniły się cynamon i wanilia, tworząc iluzję wymyślnej karmelowej kawy z dobrej kawiarni, przyprawionej w przemyślany sposób. Zestawienie tej przepysznej białej czekolady z ciemną kozią czekolady było naprawdę spektakularne. Moje kubki smakowe czerpały wielką przyjemność z tej gry kontrastów.
Dopiero po oswojeniu się z tym połączeniem zdecydowałam się na wprowadzenie trzeciego elementu do zabawy. Żarówki z białej czekolady, w której część mleka w proszku zastąpiono proszkiem z czarnych porzeczek nadawały kompozycji niebywałej świeżości, czyniąc ją jeszcze bardziej dynamiczną i zaskakującą. Nie znalazłam w nich ni krzty mydlaności czy przesłodzenia - one były autentycznie porzeczkowe, naturalne aromatyczne. Przypomniałam sobie o Blackcurrants In & Out. Co ciekawe, nie było to skojarzenie z samą warstwą porzeczkowej czekolady okalającą całość, lecz z ogólnym wrażeniem, jakie pozostawiła po sobie kompozycja. A owym wrażeniem była wspaniała soczystość, żywa kwaskowatość, po prostu autentyczna, dojrzała na pełnym słońcu czarna porzeczka.
Overdose bardzo mnie zaskoczyła. Okazała się być jedną z najbardziej dynamicznych Mitzi Blue, jakie miałam okazję dotąd jeść. Zotter połączył w niej kilka bardzo wyrazistych smaków, które wzajemnie dopełniały się i przeplatały. Wspaniale bawiłam się, próbując raz po raz trzech części tabliczki, w różnych zestawieniach. Pomimo nazwy, czekolada absolutnie nie powoduje odczucia przesytu, przedawkowania czegokolwiek. Owszem, jest to mocne doznanie, ale harmonijne w swej żywiołowości i zupełnie nieprzytłaczające.
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, kozie mleko w proszku 2%, ziarna kawy 1%, suszone czarne porzeczki 1%, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, mielona kawa 0,1%, wanilia, sól, cynamon.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 579 kcal.
BTW: 7,4/40/47
Macie szczęście, że Wam się te żarówki tak parzyście trafiły. :D
OdpowiedzUsuńBrzmi rzeczywiście pysznie, jak czytałam jej opis na stronie stwierdziłam, że muszę ją mieć, ale... najpierw postanowiłam spróbować wspomnianą przez Ciebie Minty Goat, która na szczęście spokojnie czeka w szufladzie. ;)
Recenzja Minty Goat też już wkrótce :D
UsuńCiekawe, czy zanim się pojawi, to ja już będę po degustacji, czy jeszcze przed. :>
UsuńA na kiedy planujesz degustację?
UsuńNie planowałam jeszcze żadnego konkretnego dnia, ale czekam, aż będzie na tyle ciepło, że nabiorę ochoty na miętowe orzeźwienie, ale na tyle znośnie, żeby mi się czekolada nie zaczęła topić. :P
UsuńZdradzę, że skubana jest dość ciężka ;). Recenzja już wkrótce.
UsuńA ta tabliczka właśnie znalazła się w mojej "magicznej szufladzie" od wtorku i wnioskuję,że to była bardzo dobra decyzja,że ją zamówiłam.Skusiłam się też na inne "dyski",ale tamte to już są w wersji gorzkiej i mam nadzieję,że nie wyjdą kiepsko.Teraz to całkiem jestem pozytywnie nastawiona,co do Zotter Overdose po Twojej recenzji.Już nie mogę sie do czekać konsumpcji.:>
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami! Coś czuję, że będziesz urzeczona!
UsuńMmmm,wyobrazam sobie jej smak! :D A czy wybranie Mitzi Blue overdose to tez nie bylo z sentymentu do nazwy bloga na wyszukiwarce?Chodzi mi o to-theobrominum-overdose.blogspot.com
OdpowiedzUsuńA tak w ogole,to co znaczy ta nazwa? :)
Teobromina to jedna z substancji aktywnych zawartych w czekoladzie (po łacinie kakaowiec to Theobroma), ta, której nie metabolizują np. psy i koty, stąd nie mogą one jeść czekolady (bo się śmiertelnie zatrują). Przedawkowanie teobrominy to właśnie nazwa mojego bloga, bo wszak jest tu bardzo dużo czekolady ;)
UsuńAaa,juz wsyztsko rozumiem! :D Super pomysl ::)
UsuńA nazwa tak skomplikowana, bo na początku zupełnie mi nie zależało, by ktokolwiek tu wchodził.
UsuńZapowiada się fajnie, śmiałe połaczenie. Tu właśnie wychodzi problem z kupowaniem przez Internet - czekolada przychodzi uszkodzona. Niestety, Mitzi Blue ciężko u nas kupic stacjonarnie, są dużo mniej popularne niż Labooko czy Handscooped.
OdpowiedzUsuńI tak warto zamówić. Smak się nie zepsuje pomimo połamania :)
UsuńGorzej, jak będą przewozili w zbyt wysokiej temperaturze.
UsuńNie no, teraz w upały nie ma sensu zamawiać. Ja ze swoim ostatnim zamówieniem wstrzeliłam się w "okno pogodowe" :D.
UsuńJeszcze nie próbowałam żadnej z Mitzi :) Wszystko przede mną. A żaróweczki wydają się być przeurocze.
OdpowiedzUsuńJedna z najciekawszych Mitzi jakie dotąd jadłam!
UsuńKozi ser lubię, mleko piłam raz jako dziecko i totalnie nie pamiętam smaku, ale lubię wszystkie wariacje na jego temat - ryżowe, owsiane, sojowe, migdałowe, kokosowe, to i od kozy bym wychłeptała. :D Kawa? Karmel? Zawsze. A jak by mi nie posmakowała to mamy żarówki i zawsze można ją wkręcić w żyrandol.
OdpowiedzUsuńKompozycja była bardzo oryginalna. Skoro lubisz kozie mleko, kawę i karmel, to na pewno przypadła by Ci do gustu.
UsuńNo nie, te żarówki są bombowe :D
OdpowiedzUsuńMożna je kupić osobno w sześciu smakach, niestety z owocowych są tylko truskawkowe.
UsuńCiekawa jestem, czy Labooko porzeczkowa po zmianach też jest tak smakowita jak żarówki :)
UsuńNie dziwię się, że rzadko sięgasz po coś, co po otwarciu przypomina puzzle. Smaki nawet moje, ale całokształt nie. No i ta koza w małym dysku... jak to w ogóle brzmi, haha :D
OdpowiedzUsuńDlaczego całokształt nie?
UsuńMając cały czas w pamięci smak boskiej koziej tabliczki z chęcią skusiłybyśmy się na ten dysk :D A żaróweczki są przeurocze :D
OdpowiedzUsuńObowiązkowa MitziBlue do wypróbowania!
UsuńAle świetna czekolada:) Agnieszka
OdpowiedzUsuńREWELACYJNA! :D
Usuń