Verjuice Green Grapes to kolejna z nowych Zotter Handscooped, na którą to miałam szczególną ochotę. Dlaczego właśnie na nią? Przede wszystkim, nugat z ukochanych orzechów brazylijskich zadziałał na mnie liczym lep na muchy. Ponadto, zaciekawiła mnie obecność verjuice, bowiem nigdy dotąd nie spotkałam się z tym napojem. Gwoli wyjaśnienia, verjuice to bardzo kwaśny sok przyrządzany głównie z niedojrzałych winogron. Tego typu napoje charakterystyczne są dla kuchni francuskiej, a także perskiej i syryjskiej.
Spoglądając na zdjęcie i opis czekolady w sklepie internetowym Zottera wszystko wydaje się oczywiste. Na dole ganasz oparty na białej czekoladzie z dodatkiem soku z niedojrzałych białych winogron, u góry nugat z orzechów brazylijskich upstrzony skarmelizowanymi okruchami cynamonowego chleba - wszystko to otula mleczna czekolada o 40% zawartości kakao. Przekrojenie na pół własnej tabliczki oraz przeczytanie jej opisu wewnątrz opakowania (połączone z przestudiowaniem składu) sprawiają, że rzecz staje się o wiele bardziej skomplikowana. Ba, wgryzienie się we wszystkie warstwy czekolady na raz, a także próbowanie ich z osobna - nadal nie rozwiązuje zagadki. To co takiego naprawdę kryje w sobie Verjuice Green Grapes?
Oprócz orzechów brazylijskich, winogronowego soku i ciekawego skądinąd skarmelizowanego chlebka drożdżowego (wykonanego z: mąk żytniej i orkiszowej, smalcu i korzennych przypraw), w składzie odnajdziemy bataty, suszone morele, olejek migdałowy i proszek karmelowy. Istne szaleństwo! Na pierwszy rzut oka wzbudza to jeszcze większą ciekawość, jednakże zderzenie z rzeczywistością jest brutalne. Zaraz przekonacie się dlaczego...
Wprawdzie czekolada bardzo ładnie pachnie cynamonem i orzechami, ale węchem trudno mi było zidentyfikować, z jakimi orzechami mamy do czynienia. Po przekrojeniu tabliczki na pół, usilnie próbowałam dostrzec tak jednoznaczną granicę pomiędzy dwoma warstwami nadzienia, jak widać to na fotografii w sklepie internetowym Zottera. Masakrowałam wnętrze czekolady nożem, próbując oddzielić poszczególne składniki - sukcesu nie osiągnęłam. Poddałam się i większość swojej połowy tabliczki zjadłam bez rozdzielania jej na części.
Dobrze zrobiłam. Próbując uszeregować smaki warstwami wyczułam jedynie, że na dole zlokalizowana jest miła kwaśność, którą jednak z trudem można określić jako winogronową (posmaku tych owoców brak) i jakoś szczególnie charakterystyczną. Nugat? Owszem, w tej czekoladzie znajduje się na pewno, ale nie dałabym sobie nic uciąć za to, że jest wykonany z orzechów brazylijskich. Każdy kolejny kęs Verjuice Green Grapes był smaczny, ale.. dziwny i na pewno niezaspokajający moich oczekiwań. Batatów czy moreli zupełnie nie byłam w stanie zidentyfikować. Po co one komu w tej czekoladzie?
Łagodna mleczna czekolada tym bardziej nie pomaga w oddzieleniu od siebie smaków, które powinny być wręcz kontrastowe. Za nic nie powiedziałabym, że ta tabliczka kryje w sobie taką skomplikowaną kompozycję nadzienia. Jedyne, co naprawdę mi tutaj przypasowało, to kruszonka z chleba. Zdecydowanie wyróżniała się ona na tle dość kremowego nadzienia. Przypominała ona czekoladowe chrupki, podprażone w cukrze, twardawe i lekko przyschnięte, wspaniale doprawione cynamonem. Dla odmiany - mojemu Mężowi bardzo przeszkadzała jego konsystencja, więc dla niego już w ogóle Verjuice Green Grapes znalazła się na przegranej pozycji. Dla mnie okruchy tego chlebka to jedyny naprawdę wyrazisty element kompozycji.
Niestety, Verjuice Green Grapes jest w mojej ocenie totalnie przekombinowana. Przepiękna grafika na opakowaniu sugerowałaby naprzemienne przeplatanie się dwóch wyrazistych smaków, a tymczasem... Przesadzono z ilością składników, przez co charakterystyczne smaki poszczególnych składowych rozmywają się w jedną słodko-kremową masę z lekkim kwaśnym echem. Najbardziej zawiodło mnie zupełne pozbawienie mocy orzechów brazylijskich, które przecież znajdują się całkiem wysoko w składzie. Warstwy się mieszają, za dużo tu wszystkiego...
Eh! Chyba jeszcze nigdy degustacja nadziewanego Zottera nie była dla mnie tak irytująca... Chcę jak najszybciej zapomnieć o tej czekoladzie i liczę na to, że producent pójdzie po rozum do głowy i za jakiś czas stworzy na nowo tą tabliczkę w sposób prosty i wyrazisty - tak jak w moim wyobrażeniu... A może po prostu nie zrozumiałam co autor miał na myśli?
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, chleb (mąka żytnia, mąka orkiszowa, smalec, sól, przyprawy, drożdże), orzechy brazylijskie, verjuice - sok z niedojrzałych winogron, bataty, cukier inwertowany, olejek migdałowy, suszone morele, proszek karmelowy (odtłuszczone mleko, serwatka, cukier, masło), masło, odtłuszczone mleko w proszku, słodka serwatka w proszku, lecytyna sojowa, cynamon, sól, pełny cukier trzcinowy, wanilia, chili bird's eye.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 508 kcal.
BTW: 5,5/33/45
Jak dla mnie zbyt przekombinowana :P
OdpowiedzUsuńChlebek cynamonowy nijak mi do czekolady nie pasuje, ale taki luzem, tylko bez smalcu to bym chętnie zjadła :P
Chlebek cynamonowy mi z tego wszystkiego najbardziej smakował :P
UsuńJa na tą tabliczkę się nie załapałam przy ostatnim zamówieniu, a po przeczytaniu Twojej recenzji wcale nie żałuję,że jej nie posiadam.Tytuł brzmi cudownie i działa na wyobraźnie i jak widać na tym się kończy..
OdpowiedzUsuńZaraz na myśl po przeczytaniu recenzji nasuwa mi się tabliczka z serii Labooko z gryką, o którą chcę rzucić w niepamięć.
Ta jednak była smaczniejsza niż Labooko z gryką.
Usuńpowiem jedno - co za dużo to niezdrowo :)
OdpowiedzUsuńW tym wypadku muszę się zgodzić z owym stwierdzeniem.
UsuńZgadzam się z Twoją opinią! Moja recenzja będzie pewnie dopiero pod koniec miesiąca, to wtedy będziemy mogły lepiej porównać.
OdpowiedzUsuńTo jestem ciekawa Twojej opinii :>
UsuńJakie pod koniec miesiąca, dodałaś chwilę potem :D. Mam wrażenie, że jednak Tobie bardziej smakowała ta czekolada niż mi. I że lepiej ją rozpracowałaś.
UsuńZmieniłam kolejność! :P
UsuńWydaje mi się, że ja ogólnie nie jestem aż tak wymagająca w stosunku do czekolad, jak Ty. Albo jakaś bardziej wyrazista tabliczka mi się trafiła.
A już mi się oczy zaświeciły po przeczytaniu tytułu :P Pomyślałam że kurczę, to będzie pyszne! A tu takie dziwy wyszły, jeszcze z dodatkiem smalcu o.o
OdpowiedzUsuńSmalec to tu akurat w niczym nie przeszkadzał :)
UsuńWoooow, przeczytanie o jakim smaku jest ta czekolada zabiera więcej czasu niż jej jedzenie. :D Ma w sobie tyle... że chyba aż przedobrzyli. Tym razem Zotter chciał chyba uszczęśliwić za bardzo. Niemniej wygląda pięknie i za sam pomysł oklaski na stojąco.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tylko okładka wygląda pięknie...
UsuńRzeczywiście patrząc na skład dochodzi się do wniosku, że tabliczka jest zbyt przekombinowana. Co za dużo to niezdrowo.
OdpowiedzUsuńZ chęcią sprobowalabym samej morelowo-batatowej czekolady. Tu było za dużo na raz.
UsuńNazwa(?), czy opis smaku czekolady sprawiał, że świeciły mi się oczy. :D Bataty w czekoladzie? Jacie! Jedyne co mnie tyci by zniechęciło to mała zawartość kakao (jak dla mnie).
OdpowiedzUsuńJa tam czasem lubię takie misz-masze :D
Tez lubię misz masze, ale tutaj wyszło to zbyt mało wyraziscie.
UsuńBardzo lubię orzechy brazylijskie, ale dla mnie mają mało wyrazisty smak, więc nie dziwię się, że się nie wyróźniały. Tej tabliczce pewnie dam kiedyś szansę, choć na razie nie miałem okazji jej kupić. Recenzja nasunęła mi pomysł upieczenia chleba z dodatkiem cynamonu (oczywiście cejlońskiego, nie kasji) i kakao (zwykle do chleba dodaję tylko mak i sól). Bardzo jestem ciekaw jak to wyjdzie, jutro spróbuję, jak widać Zotter i dobre recenzje mogą byc inspirujące :)
OdpowiedzUsuńBrazylijskie mają mało wyrazisty smak? No co Ty! Według mnie są bardzo charakterystyczne i intensywne.
UsuńOjojoj! I jak wyszedł chleb?
To dopiero bomba smakowa, choć ten nugat mnie trochę zniechęca :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, jak nugat może zniechęcać :D
UsuńCzyli za dużo wszystkiego na raz. Nas najbardziej zainteresowała ta kruszonka z chleba niż sam nugat z orzechów brazylijskich, także pod tym względem byłybyśmy zadowolone :)
OdpowiedzUsuńKruszonka z chleba była super! A cała reszta do poprawki...
UsuńUwielbiam, kiedy w tabliczce jest mnóstwo dodatków, ale to już trochę przekombinowane.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :(
Usuń"Przekombinowana" to pierwsze, co przyszło mi do głowy po przeczytaniu listy dodatków. Ja jednak wolę prostotę, co za dużo, to niezdrowo, przy takim miszmaszu ciężko cokolwiek wyłapać i skupić się na całości, nie lubię jak za dużo się dzieje.
OdpowiedzUsuńNajlepiej, jak dużo się dzieje w ciemnej czekoladzie bez dodatków :D
UsuńWłaśnie spodziewałam się tego, że będzie przekombinowana :( Tyle smaków w jednym, tyle aromatów...troszkę za dużo :/
OdpowiedzUsuńMoje zdolności percepcji smaków zglupialy przy tej czekoladzie :P
UsuńNie wierzę, że wreszcie znalazło się coś, co dla Ciebie jest przekombinowane, a dla mnie brzmi doskonale (chociaż nie wiadomo, jak by było podczas degustacji). Wolałabym sama odkryć tajemnicę tej tabliczki, niż o niej czytać. No ale to może kiedyś :) A jeśli składników w smaku nie czuć, to ja się nie czepiam aż tak bardzo. Lepiej, że nie mają smaku, niż jakby miały smakować szatanem.
OdpowiedzUsuńChyba wolałabym tego szatana... Nie lubię, gdy jakiś dodatek występuje w czekoladzie dla samej idei. Ma się wyróżniać, wzbogacać całość. Dla mnie ta tabliczka też brzmiała doskonale, ale przed degustacja...
UsuńNie uwiodła mnie ta czekolada:)
OdpowiedzUsuńW ostatecznym rozrachunku nie miała czym uwieść :(
Usuń