Mając w pamięci boską Il100% Criollo musiałam nabyć drugą stówkę z oferty Domori. W przeciwieństwie do wyżej wspomnianej tabliczki, Il100% Blend powstała nie tylko z ziaren Criollo - należy do kolekcji czekoladowych blendów Domori. Z tej serii miałam okazję próbować Ilblend 70%, która była moją pierwszą Domori. Il100% Criollo jest przez wielu uważana za najlepszą stówkę na świecie, również ja odebrałam czekoladę jako zapierającą dech w piersiach. O Il100% Blend w sieci znaleźć można o wiele mniej informacji i generalnie wydawała mi się dość tajemniczą tabliczką. Niewiele wiadomo o jej wykonaniu, nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej stówce. Równie wielką tajemnicą był dla mnie nadchodzący wyjazd na urlop, toteż degustację Il100% zaplanowałam na dzień przed rozpoczęciem naszej lutowej wyprawy.
Bardzo ciemna tabliczka, choć nie w sposób ekstremalny jak na stówkę, przełamywała się z głośnym trzaskiem, lecz zostawiając na palcach lekko tłusty film. Pachniała czymś głębokim i wilgotnym, a na dodatek uwodzicielsko słodkim. Jej aromat przywodził na myśl wykwintne ciasto czekoladowe z ogromem soczystych wiśni i nutą dobrego alkoholu.
Po umieszczeniu pierwszego kawałka czekolady w ustach ku naszemu zdziwieniu odczuwamy pewną miętową świeżość. Kęs zaczyna bardzo delikatnie się rozpuszczać, w sposób tłusty, ale też bardzo aksamitny. Przypomina smukły, błotnisty syrop. Do kubków smakowych dociera przytłumiona, niby-cytrusowa kwaśność. Tuż za nią plasuje się ściągająca, ziemista gorycz. Jest ona dość mocna, ale jak na 100% i tak wydaje się być delikatna - zapewne jest to efekt uzyskany dzięki aksamitnej konsystencji.
Po chwili doznania zaczynają narastać i już wiemy, że skoro 70% Domori to czekolady esencjonalne, to ta 100% jest już esencją z esencji. Czekolada staje się ciężka i zawiesista, o wiele cięższa niż delikatna Il100% Criollo. Mojego Męża z każdą sekundą czekolada zaczynała coraz to bardziej przytłaczać, we mnie zaś wzbierało zaciekawienie. Z chęcią wypróbowałabym jeszcze więcej tej czekolady, choć nie była ona tak cudowna jak wersja Criollo (jednak Criollo to Criollo..).
Mimo wszystko, jest to wyważone i bardzo aksamitne wyobrażenie typowej stówki. Czekolada zalepia bardzo gładkim błotem, co jest typowe dla Domori, ale w tym przypadku wręcz ekstremalne. W buzi szaleją nieustannie przewijające się dojrzałe wiśnie z alkoholowym akcentem. Podszyte są one wodnisto-kwaśnym akcentem tytoniu, ziemi i torfu. Kwaśność z goryczkowym zwieńczeniem osiadają w tyle gardła i przywierają tam tak mocno, iż miałam wrażenie, że po zdjęciu palcem tego smolistego filmu mogłabym sklejać nim przedmioty.
Wiśniowo-alkoholowo-tytoniowa nuta rozwija się mocniej w każdym kęsem, a gardło zostaje już tak mocno oblepione błotnistą mazią, że intensywność tych doznań nie pozwala mi z czasem ich konkretnie identyfikować. Pomyślałam o starej drewnianej szafie stojącej w wilgotnej piwnicy, o niepokojącym zapachu opuszczonych domów. Po zakończeniu degustacji błotnista gęstwina na długo pozostała na podniebieniu, z czasem ewoluując w lubiany przeze mnie smak przypalonej konfitury z truskawek.
Obcowanie z tą czekoladą było niczym frustrujące pożądanie. Wije się wokół Ciebie ponętna kobieta, jest wręcz nachalna. Pachnie zakazanym owocem, więc musisz ją ignorować, choć osacza Cię swoimi walorami. Powietrze jest gęste od piekielnego podniecenia, ale Ty już przestajesz czerpać przyjemność z bliskości tak pięknego stworzenia, cierpisz... Domori Il100% Blend prowadzi nas na skraj, a ja bardzo lubię takie ekstremalne czekolady. Mimo wszystko chętniej powróciłabym do Il100% Criollo, bowiem to ona niosła najrozkoszniejsze czekoladowe spełnienie.
Skład: masa kakaowa 100%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 622 kcal.
Wow, teraz to ja sie tej czekolady boje XD Nie docenilabym tej nachalnosci chyba, wole czekolady z mniejsza zawartoscia kakao :)
OdpowiedzUsuńTeż się jej bałam, ale dlatego, że... niebezpiecznie mocno mnie wciągała ;)
UsuńEsencja czekoladowej esensji brzmi pysznie :) Alkoholowo tytoniowa nuta już mniej, ale i tak chciałabym jej spróbować :D
OdpowiedzUsuńSpokojnie, przecież to czysta moc kakao :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMi nie straszna żadna 100%, a ta z kolei jak dla mnie "gwałci" smakiem.Z opisu odebrałam ją jako łagodną, mimo 100% kakaa.
OdpowiedzUsuńA Wiśniowo-alkoholowo-tytoniowa nuta i piekielnie czekoladowy tort z wisienkami świrują mi w wyobraźni..
Osobiście spodziewałam się tu czegoś łagodniejszego. I tak dla mnie była bardziej przystępna niż Zotter Peru 100%.
UsuńWersja czekolady 100% to jedyna jaka mi się teraz marzy. obawiałabym się tylko tej nuty alkoholu i tytoniu. Akurat dwa posmaki których nie cierpię. A przecież czekolada ma nam dawać przyjemne doznania :)
OdpowiedzUsuńA jadłaś kiedyś cokolwiek, co smakowało alkoholem i tytoniem, a ich w sobie nie zawierało? ;) Było przyjemnie, aczkolwiek intensywnie, bardzo.
UsuńNie jadłam, bo mnie odpycha na samą myśl.
UsuńChodziło mi o to, że generalnie nie jest to chyba zjawisko spotykane nigdzie indziej, niż w dobrej czekoladzie :)
UsuńSetki jeszcze nie jadłam nigdy najwięcej moja czekolada miała 98% . Jak kiedyś spotkam to kupię:)
OdpowiedzUsuńJaka to była 98%?
UsuńJuż nie pamiętam wiem,ze dostałam ją z Niemiec jak byłam w ciąży i miałam baaardzo magnez obniżony. Teraz jem Vivini 92%,ale na Wielkanoc jadę do Hamburga i Lubecki to coś sobie kupię tam:)
UsuńHuhuh, koniecznie zdaj relację z zakupów :D
UsuńJa obie setki zostawiam sobie na koniec i wybacz, ale dopiero po spróbowaniu wrócę do recenzji, bo chcę do nich podejść zupełnie "na czysto". ;)
OdpowiedzUsuńKiedy to nastąpi?
UsuńNieprędko. :P
UsuńDomyślałam się :D
Usuń100?! To jest po prostu szatańska czekolada. :D Kawałek bym spróbowała, ale już sobie wyobrażam jakbym sięgała po nią drżącą ręką i chwytała ten kawałeczek lekko palcami, jakby był jakąś żrącą substancją. :D
OdpowiedzUsuńTa 100% od Domori to szatan, ale wcześniej opisywana (zrobiona tylko z odmiany criollo) - to było NIEBO. Spokojnie, kakao nie jest żrące :D
UsuńNiby niepozornie brązowa kosteczka a kryje w sobie dzikie ekstremum :D Idealna dla ludzi lubiących wyzwania :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, na zdjęciach wygląda tak łagodnie :)
UsuńDla mnie już ta Criollo była mocna, na razie z setkami odpuszczę. Obecnie niestety nie mam żadnych Domori, ale na pocieszenie otworzyłem Amedei Toscano Red - pyszna, ah te owocki :)
OdpowiedzUsuńDla mnie Criollo była niemalże ideałem setki. Żałuję, że nie kupiłam jej ponownie.
UsuńAmedei to jedna z tych marek, którą jeszcze mam zaniedbaną, ale co się odwlecze... ;)
Warto ich spróbować, niektóre z ich czekolad są niesamowite, ich Blanco de Criollo to moja ulubiona tabliczka bez dodatków, a Toscano Red właśnie zostało moją ulubioną tabliczką z owocami.
UsuńI na nie przyjdzie czas, na razie mam prawie 60 czekolad, a w marcu planuję jeszcze dokupić Zotterów ;)
UsuńMa wszystkie nuty, których nie lubię w ciemnych czekoladach, a jednak ze względu na alkoholowość i napis "100%" BAAAARDZO chciałabym jej spróbować. Nawet gdyby przytłoczyła mnie, jak Twojego Męża, z przyjemnością dałabym jej się przygnieść i trochę na mnie poleżeć ;>
OdpowiedzUsuńRzeczywiście muszę Ci zostawić troszkę jakiejś setki. Będę to mieć na uwadze. Ale proszę, pamiętaj moją radę z dziś - nie kupuj Lindta 99% ;)
UsuńZapamiętam, choć nie wiem, czy zastosuję. Serducho mnie do niej ciągnie. Ewentualnie mogę się zgodzić, że najpierw spróbuję setki od Ciebie, żeby wiedzieć, jak wyglądać powinna.
UsuńJutro planuję otworzyć setkę z Menakao, zobaczymy, czy uda mi się coś zostawić :>
UsuńTa wydaje się jednak na mój gust zbyt "mocna". Chyba jak już się skuszę na 100 to wybiorę coś łagodniejszego.
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam wersję criollo :)
UsuńSpośród tego wachlarzu smaków łakomie wyłapałam przypaloną konfiturę z truskawek, nigdy takiej nie jadłam, ale zadziałała na mój mózg najmocniej i teraz pragnę taką zjeść :D
OdpowiedzUsuńStu-procentowe czekolady są dla mnie taką tajemniczą tajemnicą, na którą patrzę zachłannie jak dzieci na olbrzymie lizaki czy narzędzia z czekolady w sklepie :3 Gdy podczas wege targów słuchałam o 100% z Manufaktury, jaka jest złudnie słodka i aromatyczna, przysięgam, oczy świeciły a ręka świerzbiła do portfela.. Jednak czuję że póki co nie jestem na nie gotowa. Kiedyś, kiedyś :>
Z czystej ciekawości zerknę, czy ją opisywałaś..:D
Opisywałam :). Ghana 100% z Manufaktury była rzeczywiście bardzo specyficzną czekoladą. BARDZO mi smakowała.
UsuńMmmm, chyba najbardziej kusząca ze wszystkich opisywanych przez Ciebie czekolad :)
OdpowiedzUsuńAż tak? :)
Usuń