Wawel ostatnimi czasy mnie zaskakuje. Fuzje smakowe, które wprowadza na polski rynek są naprawdę godne podziwu i naśladowania. Urozmaicone cukierki, a do tego teraz eksperymenty z czekoladami... Widać, że firma stawia na rozwój. Nieuchronnie, ściga się z Wedlem - i w moim osobistym rankingu przejmuje nad nim zdecydowaną przewagę.
Opisywana dziś tabliczka tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu. To pierwsza polska czekolada nadziewana masłem orzechowym. Za sam pomysł należy się firmie złoty medal. Chyba każda osoba przepadająca za masłem orzechowym skusi się na spróbowanie tego produktu. Innowacyjny, a przy tym jakże prosty pomysł - a do tego wszystkiego eleganckie opakowanie (jak widać, nawet zwyczajny plastik potrafi wyglądać ładnie). Wszystko z wierzchu wygląda super, ale co mamy w środku? Musiałam się przekonać.
Wystarczy spojrzeć na skład, by stwierdzić, że jednak Wawelowi brakuje do ideału, jakim mogłaby być ciemna czekolada nadziewana masłem orzechowym. Przeładowanie tłuszczami roślinnymi nie jest czymś, co wzbudza aprobatę. Niestety, jest to notoryczne działanie Wawela. Usprawiedliwię go faktem, że wszystkie firmy produkujące tabliczki w tym przedziale cenowym wcale nie są lepsze pod tym względem...
No ale pomysł i lista składników to nie wszystko. Najważniejsze są wrażenia smakowe. Tabliczka pachnie niestety tanią pralinką. Przez ów nieszczęsny aromat przebija się nuta solonych orzeszków, która ratuje sytuację. Czas skosztować...
Sama czekolada, choć identyczna pod względem składu jak w przypadku Apple Cake, tutaj wydaje się bardziej plastikowa. Być może wynika to z faktu, że w Apple Cake nadzienie było bardziej urozmaicone i po prostu odwracało uwagę od kiepskiej czekolady. I tak czy siak, całe szczęście, że nie była to mleczna czekolada - wątpię, żeby była ona wyższych lotów u Wawela, niż nawet baaardzo przeciętna czekolada deserowa. Reasumując, pod względem czekolady mogło tu by być o wiele lepiej. A jest po prostu słabo.
Nadzienia jest baaardzo dużo. I muszę przyznać, że jak na poziom Wawela - zadowoliło mnie. Barwa nadzienia była dość jasna, co obnaża wysoki udział tłuszczy roślinnych. 100% masło orzechowe dałoby przecież zupełnie inny kolor. Na całe szczęście, orzeszki w smaku są mocno wyczuwalne. Nie jest to czyste, intensywnie tłuste masło orzechowe - ale mamy do czynienia z przyjemnym, orzechowym smaczkiem, okraszonym solą. Mój Ukochany stwierdził, że całość mogłaby być mocniejsza, jeszcze bardziej orzechowa. A jednak w nadzieniu oprócz zmielonych orzeszków mamy okazję także pochrupać ich kawałki - toteż ja będę dla tej czekolady bardziej wyrozumiała. To naprawdę nowość na polskim rynku i choć można by całość znacznie polepszyć i dopracować - i tak wypada in plus. Największym minusem suma sumarum jest sama czekolada... Nadzienie otoczone ciemną czekoladą lepszej jakości naprawdę dało by radę. A gdyby odjęto od niego tłuszcze roślinne i zastąpiono samymi solonymi orzechami, byłoby naprawdę super. Fani masła orzechowego koniecznie muszą spróbować tej czekolady.
Skład: czekolada 50% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcz palmowy i shea, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu, aromat), orzechy arachidowe solone 21% (orzechy arachidowe, olej palmowy, sól, olej słonecznikowy), tłuszcz palmowy, orzechy arachidowe 6%, maltodekstryna, glukoza, cukier, sól.
Masa kakaowa min. 43%.
Masa netto: 125 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 551 kcal
BTW: 9,1/37/43