Czekolada pachniała budyniem czekoladowym nafaszerowanym kawałkami pieczonego jabłka. Jabłko często przewijało się w Chuno od Morin, więc nie było to dla mnie niespodzianką.
Przez całą degustację towarzyszą nam posmaki mocno czekoladowe, lecz mało charakterystyczne. Czuć wysoką zawartość kakao, która niestety z czasem kumuluje się w bezład zwyczajnego kakao w proszku i kojarzy się też z drobnym piaskiem - pomimo tego, iż większość czasu czekoladę odbieramy jako dość śliską w konsystencji. Producent podpowiada, iż prócz silnej czekoladowości odnajdziemy tu akcenty cytryny i czarnych oliwek - doszukuję się ich na siłę. Owszem, pewną miąższystość można by opisać jako oliwkową. Generalnie rzecz biorąc, czekolada jest jednak... smutna. Żywię nadzieję na przyjemniejsze przygody z pozostałymi single-origin od Martin Mayer.
Masa kakaowa min. 85%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 570 kcal.
BTW: 10/46/19.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz