Będąc na zakupach w Leader Price w Cilaos, prócz Cote D'Or Coco zakupiłam wówczas jeszcze jedną analogiczną tabliczkę spod skrzydeł Mondelez, po promocyjnej cenie. Uznałam, że Fruits Rouges również świetnie sprawdzi się w górach. Wprawdzie ostatecznie zjedliśmy ją nad oceanem, zaś jej skład okazał się o wiele gorszy niż w przypadku Coco... Nie mniej jednak jak na wyrób od podmarki Mondelez spisała się nie najgorzej.
Pod kuwerturą z deserowej czekolady o nieokreślonej przez producenta zawartości kakao (jak tak można!) znajdowało się soczyste, nieco gumowate i lepkie nadzienie. Nie było ono czysto owocowe (koło Zotter Handscooped to to nawet nie leżało), lecz zawierało w sobie drobinki skoncentrowanego puree z różnych owoców: przede wszystkim jabłek, a dalej porzeczek, jagód, truskawek i malin. Słodycz była znaczna, lecz soczystość i rześkość również - co dawało ciekawy efekt, jak na tak pośledniej marki towar. Po wysiłku fizycznym przyjemnie się to jadło, nie wzbudzała żadnych przykrych odczuć, choć Coco wywarło na mnie o wiele lepsze wrażenie.
8 września do Gite du Volcan doszliśmy jakoś w okolicach godziny szesnastej. Na Reunion ciemno robiło się około 18:30, ale pogoda zrobiła się tak rewelacyjna, że nie mogliśmy sobie odpuścić. Byłam zdeterminowana, zdecydowana, iż jeszcze tego dnia wejdziemy na szczyt Piton de la Fournaise.
Gdy pracownica schroniska zapytana o możliwość noclegu zaprowadziła nas do osobnego, przytulnego domku - ostateczna decyzja padła natychmiastowo. W te pędy przepakowaliśmy się zostawiając większość bagaży i niemal biegiem ruszyliśmy na szczyt.
Piton
de la Fournaise to jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie.
Obecnie widać to jedynie po parujących polach zastygłej już lawy, ale
jeszcze dwa lata wstecz działo się tam prawdziwe erupcyjne szaleństwo...
Poniżej widać w oddali Piton des Neiges... Ależ piękny i rozległy widok musieli mieć tego wieczoru ludzie nocujący na szczycie... Nie było jednak czego żałować, przecież byliśmy TU i TERAZ, w kolejnym cudownym miejscu.
A to już wnętrze krateru... Jeszcze niedawno wypełnionego lawą po brzegi.
A pod oceanem chmur - prawdziwy ocean. A na nich Cień Wielkiej Góry...
Im bardziej robiło się ciemno, tym mgła napierała z nad oceanu. Jeszcze ostatnie spojrzenia na wszystko dookoła... Do schroniska doszliśmy w ciemności, mgle i deszczu.
Skład: cukier, miazga kakaowa, syrop glukozowy, skoncentrowane puree z jabłek, syrop glukozowo-fruktozowy, tłuszcz kakaowy, olej palmowy, skoncentrowane puree z czerwonych owoców (porzeczek, jagód, truskawek i malin), glicerol, błonnik pszenny, skoncentrowane masło, syrop cukru inwertowanego, kwas jabłkowy, kwas cytrynowy, pektyna, agar-agar, lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa, koncentrat soku z czarnej marchwii, koncentrat soku truskawkowego, aromaty naturalne, koncentrat soku porzeczkowego, koncentrat soku jagodowego, naturalny aromat waniliowy, olej słonecznikowy, mleko odtłuszczone w proszku.
Masa netto: 130 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 442 kcal.
BTW: 2,4/19/63.
Krajobraz iście księżycowy...
OdpowiedzUsuńA wręcz marsjański.
Usuń