W Wielką Sobotę planowaliśmy zrobić szlak, którego gwoździem programu miał być Luboń Wielki. Gdy jednak budząc się o szóstej rano zobaczyliśmy stuprocentowe zachmurzenie i mgłę zdecydowaliśmy się zrobienie trasy planowanej na Wielką Niedzielę (tutaj znajdziecie plan naszej trasy). Postąpiliśmy tak przez wzgląd na fakt, iż część tej trasy chcemy przejść jeszcze podczas któregoś z następnych wyjazdów w Beskid Wyspowy i być może jeszcze będzie okazja obejrzeć ją podczas lepszych warunków pogodowych.
Krótko po siódmej wyruszyliśmy z Mszany Dolnej obierając żółty szlak w stronę Ćwilina, prowadzący długi czas przez łąki. Otaczające nas otwarte przestrzenie sugerowały, że podczas dobrej widoczności musi tu być przepięknie. My maszerowaliśmy w mgle, ale tak jak wspomniałam, zapewne jeszcze będziemy mieć okazję robić ów fragment w korzystniejszej aurze. Powoli nabieraliśmy wysokości, a osiągając szczyt Czarnego Działu postanowiliśmy zatrzymać się na kawę z termosu i kawałek czekolady.
Sięgnęliśmy po fragment jednej z dwóch czekolad marki Chocolate Bush, które otrzymaliśmy od Olgi z livingonmyown.pl. Najpierw wypróbowaliśmy wersję ciemną 70,4% z wiśniami, migdałami i kokosem. Z recenzją Olgi możecie zapoznać się tutaj.
Chocolate Bush to jedna z kilku polskich firm trudniąca się ręcznym wyrobem tabliczek z posypkami, sprawiających wrażenie luksusowych. Pomimo zapewnień na stronie producenta o naturalności stosowanych surowców i tak wiem, że mam do czynienia z czymś mało górnolotnym. Nie są to czekolady bean-to-bar, nie mam informacji o pochodzeniu surowców kakaowych, no i... oczywiście w wersji ciemnej brak jest tłuszczu kakaowego, ehhh... Zastosowano za to solidną dawkę odtłuszczonego kakao w proszku, jak ja to kocham! Tylko po co producent na swojej stronie internetowej zachwala używanie naturalnego masła kakaowego, skoro w ciemnych tabliczkach po prostu go nie ma!
Jedno trzeba oddać Chocolate Bush - ich czekolada z wiśniami, migdałami i kokosem jest potwornie urodziwa i fotogeniczna. Barwy dodatków idealnie komponują się z ciemnym brązem czekolady, naprawdę ciesząc oko. Ponadto, już przy pierwszym kontakcie z kubkami smakowymi sama czekolada okazała się być smaczniejsza od dzień wcześniej próbowanej Green Dream, co było dużym plusem przy równie niepoprawnym składzie.
Czekolada jest przyjemnie ziemisto-słodka. Nie rozpuszcza się idealnie w ustach, jest raczej zwarta - ale nie niesie ze sobą perfidnej proszkowatości czy wiórowatości. Na szlaku jadło się ją całkiem dobrze, choć o głębi smaku oczywiście nie mogło być mowy. Wywarła na mnie jednak całkiem pozytywne wrażenie swoją prostotą, bez odrzucających wad, z lekkim waniliowym akcentem.
Totalnym hitem tego produktu okazały się być suszone wiśnie. Na powierzchni tabliczki umieszczono ich całkiem sporo, a w smaku były naprawdę wyborne. Soczyste, miąższyste, wyraziste, naturalne - od razu przywiodły mi na myśl zotterowską Graumohn-Kirsch. Były milion razy przyjemniejsze niż wiśniowe suszki w tabliczce Meybona. Jak dla mnie, mogłyby być jedynym dodatkiem w tej czekoladzie!
Migdałów oczywiście użyto za mało jak na mój gust, a dość miękkie wiórki kokosowe - wprawdzie świetnie wypadające pod względem wizualnym - przepadały gdzieś pod naporem intensywnych wiśni. Użycie pojedynczych migdałów i sypniętych wiórków dobrze spełnia swoją rolę dla urozmaicenia wyglądu, lecz względem smaku wszystko zostaje zdominowane przez przepyszne wiśnie. Mogłabym jeść je solo, bez tej czekolady!
Dziś opisywana Chocolate Bush może być pięknym prezentem, ale tylko pięknym - na pewno nie wprowadzającym w świat naprawdę dobrej czekolady. Jest smacznie i prosto - nic poza tym.
Gdy podchodziliśmy z Czarnego Działu na Ćwilin, zaczęło się robić coraz to bardziej ponuro. Mgła skraplała się na naszych ubraniach, widoczność była jeszcze gorsza, a śniegu coraz więcej - było całkiem przeraźliwie. W końcu osiągnęliśmy szczyt Ćwilina, drugi co do wysokości w Beskidzie Wyspowym. Znajdująca się na nim polana musi być świetnym miejscem biwakowym podczas ładniejszej pogody (widoki z niego też są piękne - tak jak ten na Luboń Wielki i Babią Górę, ah...). My jednak nie zatrzymywaliśmy się na Ćwilinie długo - po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia rozpoczęliśmy zejście do Przełęczy Gruszowiec. Zejście to przebiegało północnym stokiem Ćwilina - najbardziej zaśnieżonym i stromym, co wiązało się z wieloma atrakcjami. Zjechane bieżniki podeszw w moich trekkingowych butach mocno dawały się we znaki, przez co większość drogi w dół pokonałam metodą dupoślizgu. Śmiechu było co nie miara!
W końcu osiągnęliśmy Przełęcz Gruszowiec. Ledwo co zeszliśmy w dół z jednego szczytu, a już trzeba było podchodzić na drugi - cały urok Beskidu Wyspowego. Kolejnym naszym celem była Śnieżnica. W czasie podejścia na nią, w dolnych partiach zaczął siąpić na nas deszcz. Nasze brzuchy dopominały się o drugie śniadanie, lecz przy takiej pogodzie nie było się gdzie zatrzymać. Zdesperowani, urządziliśmy sobie piknik na jednym z przystanków Drogi Krzyżowej.
Po zaaplikowaniu porcji energii, dość szybko osiągnęliśmy spokojny, zalesiony szczyt Śnieżnicy. Poniżej niego znajduje się wyciąg i tor narciarski, z którego korzystało nieco narciarzy i snowboardzistów. Ze Śnieżnicy zeszliśmy rowerową trasą MTB użytkowaną w cieplejszych miesiącach. Doszliśmy do miejscowości Kasina Wielka, skąd udaliśmy się dalej w stronę kolejnego szczytu...
Skład: czekolada ciemna (miazga kakaowa, cukier, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, wanilia burbońska), wiśnie, migdały, kokos.
Masa kakaowa min. 70,4%.
Masa netto: 85 g.
Masa netto: 85 g.
Ładna czekolada,rzeczywiście fotogeniczna-Pewnoe mi tez by smakowała,chociaż mogliby dać wiecej tych migdałów :p
OdpowiedzUsuńMigdałów zawsze przyda się więcej :)
UsuńUrok tabliczek tego rodzaju jest tylko w dodatkach,jak się prezentują na tylnej stronie czekolady i na tym wszystko się kończy,a szkoda,bo razem z dobrego rodzaju kakao,mogłyby stworzyć świetny duet.
OdpowiedzUsuńTym razem niezła pogoda Was spotkała.. :> No ale jak to w górach. ;)
Po tego typu czekoladach nie ma co oczekiwać szału. Rzeczywiście - może być lepiej lub gorzej w zależności od zastosowanych dodatków (oraz ich jakości).
UsuńPogoda nie była najgorsza!
Pogoda czasem rzeczywiście potrafi zmienić plany.
OdpowiedzUsuńMetoda dupoślizgu bywa niezastąpiona. :D Ogólnie widzę, że bardzo przyjemna wyprawa (a czy w górach może być inaczej?)
Czekolada może nie zachwyciła, ale dobrze, że była smaczna mimo odtłuszczonego kakao.
Na szczęście koniec końców i tak spelnilismy nasze plany na ten wyjazd.
UsuńMój Mężczyzna śmieje się ze mnie, że zbyt często sięgam po duposlizgowa metodę ;). To dopiero pierwsza część relacji z wyprawy z tego dnia.
Jak na taki skład to najstraszniejsza nie była.
Główną zaletą tej czekolady jest wygląd. No bo tak szczerze to sama bym się skusiła na tą mnogość dodatków.
OdpowiedzUsuńTaka pogoda to zachęca jedynie do zakopania się pod kocem :D
Dokładnie, wygląd przyciąga i... to wszystko.
UsuńCoś Ty! W górach tylko w nocy leży się pod kolderka.
Lubię mgłę i deszcz bardzo, ale tylko jak jestem w ciepłym wnętrzu. Najlepiej na przednim siedzeniu (pasażera) w aucie, gdy ktoś mnie wiezie niekończącą się autostradą. Gdyby to wszystko miało na mnie osiadać... omg, nie.
OdpowiedzUsuńOoo, to ja mogłabym wtedy prowadzić :D
UsuńWisienki to całkiem miłe zaskoczenie, szkoda że migdałów tak mało i kokos raczej pełni rolę wyłącznie wizualną. Niemniej prezentuje się pięknie i za same te wiśnie już bym spróbowała. Mogłaby też milej się rozpuszczać, ale skoro jak napisałaś nie wynika to ze zbytniej proszkowości to dałabym radę. :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia... nawet nie mogę skomentować bo z zazdrości serce mi krwawi. :<
Wolałabym takie wiśnie na jakiejś lepszej czekoladzie, mniam!
UsuńRacja, ta czekolada jest wyjątkowo fotogeniczna :) Prezentuje się pięknie i super sprawdzi się dla kogoś na prezent. Dość spora ilość wiśni też nas zachęca, a migdałów zawsze jest za mało :D
OdpowiedzUsuńJak patrzymy na ten śnieg to aż nam zimno się zrobiło :D
Ja jednak nie sprawiłabym już takiego czekoladowego prezentu ;). Wybrałabym coś lepszego.
UsuńNigdy nie chodziłam po górach zimą i póki co nie planuję - w nie potrafię cieszyć się krajobrazami, gdy nie jestem w komforcie cieplnym.
OdpowiedzUsuńA czekolada mnie bardzo zachęca, podobają mi się te wszystkie widoczne dodatki. Mam gdzieś w domu podobnie wyglądającą, ale raczej innej firmy :)
Ej no, to nie była zima w górach! Poza tym, ciepłe ubranie robi swoje, a ruszając się też jest cieplej.
UsuńJakiej firmy?
Porywam wszystko co ma wiórki kokosowe, aczkolwiek wolałabym żeby było ich zdecydowanie więcej :)
OdpowiedzUsuńTeż bym wolała!
UsuńŚwietne dodatki:) czekolada warta uwagi:) . Ja dziś kupiłam Vivani białą ,ale pyszna czekolada:)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie jest jakoś super warta uwagi.
UsuńA ja przedwczoraj kupiłam kolejne dwa białe cacuszka, ale nadal nie Vivani ;)