czwartek, 8 stycznia 2015

Fin Carre mleczna z orzechami laskowymi


Dzisiaj opisywaną tabliczkę zakupiłam podczas promocji w Lidlu na produkty Fin Carre. Nie ukrywam, że została wybrana z myślą o zabraniu ją w góry - w końcu orzechy podwyższają wartość energetyczną i odżywczą czekolady. Wizerunek wyrobu umieszczony na opakowaniu był zachęcający - obiecywał prawdziwe bogactwo dorodnych orzechów laskowych. Kiedy dumałam w Lidlu nad półką z czekoladami, minęły mnie matka z córką, które bardzo entuzjastycznie zareagowały na obecność tego produktu w sklepie. "Ooo, w końcu jest nasza ulubiona czekolada!" - wykrzyknęły radośnie chórem, po czym sięgnęły po kilka opakowań. Poszłam za ich śladem, lecz starym zwyczajem wzięłam tylko jedną tabliczkę.

Szykując się do upragnionego, świąteczno-noworocznego wyjazdu w góry - sporządziłam listę słodkości, które miałam zabrać ze sobą. Na liście znalazła się opisywana dziś czekolada, trzy zimowe limitki Studentskiej, nowa Studentska Duo Mix, opakowanie orzechów i owoców w czekoladzie z lidlowskiej oferty DeLuxe, oraz... produkt, który zakupiłam specjalnie z dedykacją na tą wyprawę. Jaka to czekolada? Moi drodzy, Zotter MitziBlue Marrakesh. No, teraz stało się jasne, gdzie uciekłam z moim Mężczyzną :).

Polecieliśmy do Maroko. Większość czasu spędziliśmy na wspinaczce i trekkingu w Atlasie Wysokim, zdobywając nasze pierwsze czterotysięczniki. Sylwestra i Nowy Rok świętowaliśmy w Marrakeszu. Jako pierwszy słodyczowy dopalacz w górach, zużyliśmy mix orzechów i owoców w czekoladzie z Lidla (swoją drogą, przeważają w nim orzechy laskowe i migdały, mimo, że skład sugeruje większą różnorodność składników - nie są one proporcjonalne w swej ilości). Na drugi rzut poszła Fin Carre. Z prostego powodu - zdążyła się nieźle połamać podczas podróży. Plastikowe opakowanie dzielnie trzymało wszystko w ryzach.




Te widoki i emocje zasługiwały na najwykwintniejsze czekolady świata, ale ja postawiłam na najzwyklejsze energetyczne dopalacza. Zresztą wątpię, czy byłabym w stanie delektować się wykwitną czekoladą, zaraz po zdobyciu najwyższego szczytu północnej Afryki - Jabal Toubkal 4167 m n.p.m. Endorfiny buzowały we krwi jak szalone, gdy przysiedliśmy za skałą wraz z naszym przewodnikiem - abyśmy mogli ochronieni przed silnym wiatrem uzupełnić zapasy energii i przygotować się do zejścia w dół. Nasz berberyjski przewodnik otworzył magiczny wór z suszonymi figami i daktylami, migdałami, orzechami ziemnymi w miodowo-sezamowej otoczce oraz anyżowymi ciasteczkami. My otworzyliśmy czekoladę.

Szczerze powiedziawszy, nawet nie wiem, kiedy cała zniknęła. Jej cienkość wpływa na łatwe łamanie się tabliczki, zwłaszcza, że rzeczywiście suto upstrzona jest dość dużymi orzechami laskowymi. Jeśli chodzi o smak, absolutnie nie mam się do czego przyczepić. To nieprzesłodzona, dobra jakościowo mleczna czekolada. 32-procentowa zawartość masy kakaowej przy wszechobecnym oszczędzaniu kakao w czekoladach u popularnych producentów jest naprawdę satysfakcjonująca. Udział orzechów laskowych jest duży, są one świeże i bardzo naturalne w smaku - nie przypieczono ich, ani nie umieszczono w karmelowej otoczce. Myślę, że propozycja Fin Carre jest o wiele bardziej godna uwagi, niż kultowe czekolady "z okienkiem" od Alpen Gold (swoją drogą, ta firma tak eksperymentuje z doborem surowców w swych obecnie dostępnych na rynku czekoladach, że aż żal! Oszczędności na każdym kroku...). Niemiecki Solent nie robi nas w konia i oferuje prostą, lecz solidnie wykonaną czekoladę. No i na dodatek tak bardzo tanią i łatwo dostępną. Polecam - nie tylko jako dopalacz :).

Kolejne notki będą pojawiać się co drugi dzień - w końcu jestem w stanie sprostać mojemu postanowieniu o częstszym publikowaniu wpisów. Następne trzy recenzje dotyczyć będą całej zimowej edycji Studentskiej - z wplecioną dalszą relacją z naszej wspaniałej wyprawy. Cóż, czekolady zabrane w Atlas Wysoki stały się nierozłączną częścią tych gór i nie umiem opisywać ich bez kontekstu. Enjoy!

Skład: cukier, orzechy laskowe 27%, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 18%, miazga kakaowa, słodka serwatka w proszku, laktoza, miazga z orzechów laskowych, lecytyna słonecznikowa, naturalny aromat waniliowy.
Masa kakaowa min. 32%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 576 kcal.
BTW: 8,7/40,1/43,3.

20 komentarzy:

  1. Czekoladę bardzo lubię, wycieczka też fajna, chociaż nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekolada powinna zyskiwać wielu zwolenników - tania, smaczna, niczego jej nie brakuje.

      Fakt, takie wyprawy nie są dla wszystkich... Ale to dobrze ;)

      Usuń
  2. Na takim szczycie rzeczywiście jedynym czym człowiek się pwoinien delektować jest widok, nie tam żadna czekolada :P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samym szczycie nawet nie bylibyśmy w stanie wyciągnąć czekolady - tak wiało ;). Szkoda mi zabierać super-czekolady na szlak - może i czasem byłaby sposobność, aby się nimi podelektować - ale martwię się o ich stan.

      Usuń
  3. Muszę ją w końcu spróbować, jak tylko minie mi foch na Lidla za brak promocji na inne czekolady ;D
    A wycieczka bardzo fajna, nie wiem czy bym dała radę się wdrapać na szczyt ale pewnie bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu smaczna czekolada :). Co nie zmienia faktu, że też popróbowałabym sobie w końcu tańszych Bellarom.

      Raki przy wspinaczce na ten szczyt były konieczne o tej porze roku. No i niektórzy na tych wysokościach mają już problem z oddechem - my nie.

      Usuń
  4. Wow takiego nietypowego Sylwestra aby pozazdrościć :D Podziwiamy Was za chęci i wytrwałość :) Zdjęcia są piękne a wyprawa musiała Wam dać dużo radości. My byśmy nie podołały i pewnie na starcie chciałybyśmy wracać do domu :P

    Takimi czekoladami zostałyśmy obdarowane przez ciotki :P Nie wiemy czemu nagle wszystkie uparły się na Lidlowskie słodycze :D Ale nie ma co żałować, bo czekolada jest bardzo dobra, choć większość i tak porozdawałyśmy młodszym kuzynom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To po prostu nasza pasja, a dla realizacji pasji można robić wiele :). Chciałybyście wracać do domu z takich pięknych miejsc? No ejże! ;)

      Fajnie, że uparły się na lidlowskie słodycze - przecież są dobre! :)

      Usuń
    2. Nie no, pewnie trochę byśmy pozwiedzały, ale mamy to po tacie, czyli typ domatora ;)
      Są dobre, ale jednak urozmaicenie by się przydało. W końcu ile można mieć tych samych czekolad? Chociaż różne smaki by dały :)

      Usuń
    3. Ja też jestem raczej typem domatora. Góry są wyjątkiem. Mój dom to moja ostoja i zawsze dobrze tu wracać. Gorące herbaty w we własnym pokoju po ciężkim dniu pracy to najlepszy odpoczynek. No chyba, że można wyjechać w góry :D.

      W sumie fakt - w mojej Magicznej Szufladzie praktycznie nigdy nie powtarzają się czekolady, więc większa ilość jednego rodzaju też by mnie przytłaczała.

      Usuń
  5. Czekolada jak czekolada, ale to zdjęciami jestem oczarowana! Nienawidzę gór, wycieczek i mrozu, a ich kompilacja to już w ogóle jakiś hororor, Co innego Wy... to Wasz świat, pasujecie do niego. Wyglądacie tak świetnie, że można by to zdjęcie wkleić do atlasu turystycznego. No bomba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak nigdy nie zrozumiem, jak można wielbić Milkę - tak nie wiem, jak można nienawidzić gór :D. No ale cóż, każdy ma jakiegoś bzika :D.

      Usuń
  6. Jaaakie widoooki! Zazdroszczę, kocham zdobywać szczyty! :) Piękna z Was para :)
    A czekolada należy do tych smacznych, często po nią sięgam w Lidlu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, w końcu jakaś zdecydowana fanka gór! Piątka! :) Oj tak, myślę, że każdy miłośnik gór może nam zazdrościć tej wyprawy :D.

      Super, trzeba doceniać to co dobre, a przy tym tanie :).

      Usuń
  7. Ciekawam Twej opinii o produktach DeLuxe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale których? :> Pierś z gęsi w marynacie czosnkowej oraz cała gama serów pleśniowych są naprawdę super! :> Co do słodyczy z DeLuxe - jadłam tylko opisany w notce mix orzechów i owoców w czekoladzie.

      Usuń
    2. sery miałam - dobre były, ale u Ciebie to słodycze mnie interesują:)) kiedyś jadłam musy i mile wspominam:))
      aha i masło z solą miałam - szkoda że nie ma go w ciągłej sprzedaży. Makaron taki kolorowy do zapiekanki - też fajny...

      Usuń
    3. Co do słodyczy DeLuxe niestety nic więcej się nie wypowiem.
      Nie jadłam tego masła z solą, ale dziwny to dla mnie fenomen - nie łatwiej kupić zwykłe masło i sobie posolić? :D

      Usuń
  8. To ja dziś nie skomentuję czekolady, a Twoje (Wasze) wyczyny - pozostaje mi gratulować i zazdrościć. ^ ^ Trochę nie moje klimaty, ale naprawdę fajna pasja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Góry nie są dla każdego, to fakt :). Dziękuję! Życzę każdemu, aby odnalazł swoją pasję i na dodatek dzielił ją zgodnie z życiowym partnerem!

      Usuń